Rozdział XXVII

6.2K 259 3
                                    

- Chyba powinnam do niego zadzwonić. – powiedziałam po chwili.

- Powiesz mi, po co ? – spytał Sam, zaciskając szczęki.

- No żeby się z nim umówić, prawda ? – odparłam – Sam napisał, że lepiej, żebym się nie wykręcała.

- To raczej nie jest dobry pomysł. – mężczyzna skrzyżował ręce na piersi.

- A masz lepszy ? – zapytałam – Bo ja nie.

- Hej, spokojnie. – wtrącił Nate, stając między nami – Nie skaczcie sobie do gardeł, to i tak nic nie da. Uważam, że Emily powinna spotkać się z Michaelem. – Sam już chciał coś powiedzieć, ale mężczyzna uniósł rękę i poprosił – Daj mi dokończyć. Umówi się z nim w jakimś publicznym miejscu tak, żeby byli świadkowie. Nigdy nie wiadomo, co mu odbije. Nagrasz całą rozmowę na telefon. Może coś z tego, co powie będzie ważne i w razie co posłuży nam w sądzie jako dowód.

– Wydaje mi się, że to dobry pomysł. – poparła go Meg – Lepszej okazji nie będzie. Gdybyś ty nalegała na spotkanie, mógłby nabrać jakichś podejrzeń.

– Ale... – zaczął mój chłopak, lecz mu przerwałam:

– Nie ma żadnego ,,ale". Nate ma dobry pomysł. Zadzwonię do Michaela i umówię się z nim na spotkanie najszybciej, jak się da.

Po tych słowach wyszłam z salonu i ruszyłam schodami na górę, do sypialni. Na całe szczęście nikt nie usiłował mnie zatrzymać. Mam nadzieję, że Nate i Meg postarają się przemówić Samowi do rozumu i przekonać go, że nasz plan jest najlepszy.

Zamknęłam drzwi do sypialni, po czym usiadłam na łóżku i wyjęłam komórkę, wybierając numer do Michaela. Odebrał po drugim sygnale.

– Emily, już myślałem, że jesteś na tyle głupia, żeby się nie odezwać. – zaczął, a we mnie wezbrała złość.

– Daruj sobie obrażanie mnie. – warknęłam – I lepiej od razu przejdź do rzeczy. Czego ode mnie chcesz, po co mam się z tobą spotykać ?

– Myślę, że oboje mamy do pogadania. – westchnął, jakby musiał tłumaczyć coś dziecku.

– Co masz na myśli ? – zmarszczyłam brwi, chociaż on i tak nie mógł tego zobaczyć.

– A to, że może i poradziliście sobie z kawiarnią i teraz nie mogę odebrać lokalu twojemu szefowi, ale to nie znaczy, że nie zagrożę twojej przyjaciółce. – wyjaśnił – Powiem ci, że już nawet mam przed sobą gotowy pozew o odebranie jej praw rodzicielskich.

Krew odpłynęła mi z twarzy. Wiedzieć, że ten dupek ma to w planach, a usłyszeć, że pozew do sądu już jest gotowy, to diametralna różnica.

– To ci się nigdy nie uda. – powiedziałam.

- Może tak, może nie. – stwierdził – Tak czy siak, nie odpuszczę ci zbyt łatwo. Już mam nawet kilka pomysłów, jak uprzykrzyć ci życie.

- Po co ty to wszystko robisz, co ? – spytałam, chociaż po części znałam już odpowiedź.

- Gdybyś ode mnie nie odeszła i posłusznie wzięła ze mną ślub, nic z tego nigdy nie miałoby miejsca. – odparł – Sama jesteś sobie winna. Spotkajmy się jutro w tej restauracji, koło twojego mieszkania. O dwunastej. Wiesz o którą mi chodzi ?

- Tak, wiem. Będę. – rzuciłam, po czym się rozłączyłam.

Wzięłam kilka głębszych wdechów i odłożyłam telefon na szafkę nocną, a następnie wstałam z łóżka i wyszłam z sypialni. Sam, Nate i Meg czekali na mnie w salonie, w pełnej napięcia ciszy.

Jak tylko pojawiłam się w pokoju, podeszła do mnie moja przyjaciółka. Sam wyglądał przez okno, odwrócony do mnie plecami. Chyba wciąż był obrażony. Nate siedział na fotelu, przeglądając coś w telefonie.

- I co ? – spytała mnie Meg.

- Umówiłam się z nim na jutro na dwunastą w tej restauracji koło mojego mieszkania. – wyjaśniłam.

- W porządku. – wtrącił Nate – Im szybciej to załatwisz, tym lepiej.

Pokiwałam głową, w głębi duszy przerażona myślą o tym, jak to jutro wszystko się potoczy.


********


Sam P.O.V.

- Wciąż jesteś na mnie zły ? – spytała Emily. Dochodziła już pierwsza w nocy, ale żadne z nas nie mogło zasnąć. Leżeliśmy obok siebie w łóżku w ciemnościach, każde zatopione we własnych myślach.

- Nie jestem na ciebie zły. – westchnąłem – Nigdy nie byłem. Po prostu się boję. Nie chcę, żebyś spotykała się z tym palantem. Bóg jeden raczy wiedzieć, czego on chce.

- Twierdzi, że ma już przygotowany pozew o odebranie Meg synka. – powiedziała moja dziewczyna, a ja popatrzyłem na nią zaskoczony.

- Dlaczego wcześniej nie mówiłaś ? – spytałem.

- Nie chciałam jej straszyć. – zerknęła na swoje dłonie – I tak już dużo przeszła. Nie chciałam dodawać jej kłopotów.

- Dobrze, że chociaż teraz mi powiedziałaś. – stwierdziłem, zakładając ręce za głowę – Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać.

- Oczywiście, że będę. – Em uśmiechnęła się i pogładziła mnie dłonią po policzku, gdy odwróciłem się na prawy bok, żeby na nią spojrzeć – Zawsze uważam. 

- Wiem. – westchnąłem – Ale i tak zawsze się o ciebie boję.

Pocałowałem ją delikatnie w usta, po czym dodałem:

- Lepiej chodźmy już spać. Przed nami ciężki dzień.

Objąłem ją jedną ręką w pasie i przyciągnąłem do siebie tak, żeby wtuliła się plecami w moją pierś.



********    


Emily P.O.V.

W restauracji, o której mówił Michael stawiłam się punktualnie o dwunastej. W torebce miałam przygotowany telefon z włączonym dyktafonem. Z początku Nate i Meg chcieli mi towarzyszyć i zaczekać na mnie w aucie, ale doszłam do wniosku, że to zbyt ryzykowne. Wolałam załatwić to wszystko sama.

Usiadłam przy jednym ze stolików blisko wejścia, bo mężczyzny jeszcze nie było. Po chwili podszedł do mnie kelner z menu, a ja podziękowałam mu uśmiechem. Nie byłam głodna, więc zdecydowałam się tylko na herbatę z cytryną. I tak nie zabawię w lokalu zbyt długo.

Gdy tylko kelner wrócił z moim zamówieniem, do środka wszedł Michael. Przez chwilę rozglądał się dookoła, a kiedy mnie dojrzał, uśmiechnął się krzywo i usiadł na krześle naprzeciwko mnie.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – stwierdził na powitanie, rozpinając marynarkę.

- Skoro na coś się umawiam, to słowa dotrzymuję. – powiedziałam bez cienia uśmiechu na twarzy.

- Cóż za honor. – prychnął – Podziwiam.

- Daruj sobie i lepiej od razu przejdźmy do rzeczy. – prawie warknęłam – Czego ty ode mnie jeszcze chcesz ? Co mamzrobić, żebyś wreszcie dał mi święty spokój ?
 


--------------------------------------------------------


Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-).

Kolejny rozdział dodam we wtorek wieczorem. 

Znowu tyWhere stories live. Discover now