Rozdział XVII

7.1K 284 10
                                    

Kiedy po rozpakowaniu wyszłam z sypialni, aby poszukać Sama, na korytarzu wpadłam na uradowaną Meghan.

- Ej, co ty taka w skowronkach ? – spytałam, gdy ruszyłyśmy razem na dół.

- Widziałaś mój pokój ?! – popatrzyła na mnie zachwycona – Cudo ! Po prostu cudo ! Chyba zamieszkam z Samem na stałe, nie pozbędzie się mnie stąd tak łatwo.

- Cieszę się, że ci się podoba. – zaśmiałam się – Pomimo całej tej sytuacji.

Odruchowo zerknęłam na zegarek. Teoretycznie ślub mój i Michaela powinien odbyć się za cztery godziny. Jak tylko pomyślałam, w jaki sposób zareaguje mężczyzna na moją nieobecność, robiło mi się niedobrze.

- Nie martw się. – Meg objęła mnie ramieniem, widząc moją minę – Ja i Sam ci pomożemy. Nie pozwolimy, żeby coś ci się stało.

- Wiem. – zapewniłam ją – Po prostu...to wszystko chodzi mi po głowie i nie daje spokoju.

- Oj, biedulko. – westchnęła dziewczyna – Na razie chodź na dół. Czuję, że coś ładnie pachnie.

Rzeczywiście, jak tylko weszłyśmy do kuchni zapach był powalający. Sam stał przy płycie indukcyjnej i smażył mięso na patelni, jednocześnie pilnując, żeby makaron, który gotował się w garnku nie wykipiał, ani nie zrobił się za miękki.

- Pomóc ci ? – zagadnęła Meg.

- Nie, daję sobie radę. – zapewnił nas z uśmiechem – Możecie usiąść i dotrzymać mi towarzystwa.

Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy na wysokich stołkach, obserwując Sama przy pracy, gdy moja przyjaciółka wstała nagle i oznajmiła:

- Pójdę zerknę, czy mały się nie obudził.

Popatrzyłam na nią zmrużonymi oczami. Obie dobrze wiedziałyśmy, że o tej porze Thomas śpi jak zabity i rzadko kiedy się budzi przed piętnastą.

- Myślisz o nim ? – spytał Sam, zerkając na mnie kątem oka. Wstałam ze stołka i obszedłem kontuar, stając przy lodówce i oparłam się o nią bokiem, krzyżując ręce na piersi.

- Trochę. – przyznałam – Bardziej boję się tego, jak zareaguje, gdy nie będzie mnie w urzędzie.

Sam wytarł ręce w ścierkę, po czym podszedł do mnie i objął mnie, przyciągając do siebie. Z początku spięłam się cała, ale po chwili objęłam go niepewnie w pasie i wtuliłam twarz w jego pierś.

- Nie pozwolę, żeby on ci cokolwiek zrobił. – powiedział, po czym pocałował mnie w czubek głowy – Więcej go nie zobaczysz.

- To nie o siebie się boję. – szepnęłam, patrząc mu w oczy, wciąż nie wyswobadzając się z jego uścisku – Co jeśli postanowi zemścić się na Meg czy Patricku ? Albo na tobie ?

- Czyli jednak ci na mnie zależy, co ? – uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Klepnęłam go w pierś, chociaż nie zaprzeczyłam. Bo taka była prawda: zaczynało mi coraz bardziej zależeć na Samie.

- Bądź poważny. – poprosiłam.

- Dobrze. – popatrzył na mnie, poważniejąc na powrót – Emily, nie martw się, proszę cię. Jestem tutaj, bo chcę ci pomóc. Chcę być dla ciebie oparciem. I gdy mówię, że Mike nie tknie żadnego z nas, to wiem co mówię. Nie pozwolę mu na to. Zaufaj mi, tylko tego od ciebie chcę.

- W porządku. – pokiwałam głową po chwili zastanowienia – Ufam ci.

- Dziękuję. – uśmiechnął się z wyraźną ulgą i zanim zdążyłam zareagować, pocałował mnie szybko w usta, po czym jak gdyby nigdy nic wrócił do gotowania obiadu. Przez chwilę stałam w miejscu oniemiała, aż w końcu uśmiechnęłam się do siebie lekko i z powrotem usiadłam na krześle, przypatrując się mojemu byłemu chłopakowi. 


Sam P.O.V.

Wszystko było wreszcie tak, jak być powinno. Emily była przy mnie, a co ważniejsze – zaczynała mi powoli na nowo ufać i dopuszczać mnie do siebie.

Może to zabrzmi niewłaściwie, ale jestem wdzięczny Michaelowi za to, że zaszantażował dziewczynę tym ślubem, chociaż na samą myśl o tym krew się we mnie gotowała. Ale gdyby nie to, to nie wiem jak długo musiałbym czekać, starać się, żeby Em pozwoliła mi sobie pomóc, po prostu być blisko.

Po obiedzie zaproponowałem dziewczynom, żebyśmy przeszli się na plażę. Meghan wykręciła się, twierdząc, że woli zostać w domu i obejrzeć coś w telewizji, ale ja domyślałem się, co kombinuje – chciała dać mi i Em możliwość do pobycia sam na sam i omówienia tego, co jest między nami.

Dlatego też teraz ja i Emily spacerowaliśmy brzegiem plaży. Dziewczyna nie była spokojna: co dziesięć minut dzwoniła jej komórka, albo przychodził SMS. Oboje doskonale znaliśmy powód: była już prawie osiemnasta, co znaczy, że godzinę temu powinien się odbyć jej ślub z Michaelem. Teraz mój były kolega pewnie szalał z wściekłości i szykował plan zemsty, ale ja się go nie bałem. Tak, jak powiedziałem wcześniej – nie pozwolę, żeby on skrzywdził Emily.

- Daj mi ten telefon. – poprosiłem ją, bo już nie mogłem wytrzymać. Po pierwsze, to ciągle dzwonienie świętego doprowadziłoby do wariactwa, a po drugie: widziałem, w jakim stanie znajduje się Em. Im częściej słyszała dzwonek, tym gorzej się czuła.

Na szczęście oddała mi telefon, chociaż nie bez wahania, a ja od razu wziąłem zamach i zanim zdążyła mnie powstrzymać, rzuciłem telefon daleko, w ocean.

- Hej ! – krzyknęła oburzona.

- Uspokój się, kupię ci nowy. – zapewniłem ją, łapiąc za rękę, żebyśmy poszli dalej.

- Nie o to chodzi. – powiedziała – Dobrze wiesz, że wyrzucenie telefonu nic nie załatwi.

- Częściowo załatwi. – zaprzeczyłem.

- Dlaczego to wszystko robisz, co ? – zapytała nagle – Nie mówię tylko o tym, że pozwoliłeś mi u siebie zamieszkać i pomagasz pozbyć się Michaela. Chodzi mi o to, dlaczego tak bardzo ci zależy ? Ciągle cię odpychałam, byłam wredna i dawałam do zrozumienia, że nic między nami już nie będzie. A ty mimo tego i tak zostałeś. Jestem dla ciebie jakimś wyzwaniem, czy jak ?

- Nie mów tak ! – powiedziałem ostro. Może ciut za ostro. - Dobrze wiesz, dlaczego jestem przy tobie. Już ci mówiłem. Więc czemu jeszcze pytasz ?

- Bo ja już niczego nie jestem pewna. – odparła załamana – Nie wiem już, komu mam wierzyć, a komu nie. Kto jest wobec mnie szczery, a kto nie. Zrozum, przez półtora roku byłam z facetem, który mydlił mi oczy i zapewniał o swojej miłości, a okazał się zwykłą szują. Skąd mam wiedzieć, że to, co ty robisz też nie jest maskaradą ?

Westchnąłem ciężko, przejeżdżając dłonią po twarzy. Czas na poważną rozmowę. 



----------------------------------------------


Czy Emily wybaczy Samowi i wróci do niego ?

Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-).

Kolejny rozdział pojawi się jutro wieczorem. 

Znowu tyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon