Rozdział XXXII

6K 237 13
                                    

Minęły trzy dni i łudziliśmy się, że Michael zrezygnował ze składania pozwu, że uświadomił sobie, że to co robi, jest bez sensu.

Jednak łudziliśmy się na marne.

Czwartego dnia rano pocztą otrzymaliśmy pismo z sądu. Sam otworzył kopertę przy nas wszystkich i odczytał treść listu. Termin pierwszej rozprawy został wyznaczony na dwudziestego lipca, czyli równo za tydzień.

- Czyli jednak. – westchnęła Meghan – Dupek nie wie, kiedy odpuścić.

- Jak widać. – mruknął Sam.

- Muszę zadzwonić do Lauren Frey. – stwierdziłam i wyciągnęłam komórkę z tylnej kieszeni jeansów, po czym wybrałam numer prawniczki.

Kobieta odebrała po dwóch sygnałach, a po chwili ustaliłyśmy, że spotkamy się jeszcze dzisiaj popołudniu, żeby omówić szczegóły obrony i przebieg rozprawy.

- Co ustaliłyście ? – zapytał mój chłopak, gdy się rozłączyłam.

- Lauren przyjdzie tutaj dzisiaj o szesnastej i wtedy ustalimy co i jak. – wyjaśniłam pokrótce. Zaczynałam się coraz bardziej denerwować, bo nie wiedziałam, czego można się spodziewać po Michaelu. Przecież ten facet jest nieprzewidywalny ! Pozostaje jeszcze jedna kwestia – czy jego rodzice zjawią się na rozprawie, żeby mu pomóc ?


Sam P.O.V.

Chwilę później musiałem wyjść do pracy. Jak zwykle, nie miałem ochoty zostawiać Emily, szczególnie teraz, ale nie miałem wyjścia. Musiałem dowiedzieć się, kto podał Jane mój adres i dlaczego wymyśliła to kłamstwo, że jest ze mną w ciąży.

Wjechałem na parking podziemny i zaparkowałem samochód, po czym ruszyłem do budynku. Jak tylko wszedłem do środka, podszedłem do biurka recepcjonistki.

- Zwołaj zebranie wszystkich. – powiedziałem od razu – Za piętnaście minut w konferencyjnej.

- Tak jest, szefie. – odparła kobieta, poważniejąc, a gdy skierowałem się do wind, od razu chwyciła za słuchawkę, żeby powiadomić pracowników. Chyba musiałem wyglądać na złego, bo ktokolwiek mnie zobaczył, przepuszczał mnie na korytarzu, albo umykał do gabinetu. 

Moja sekretarka już siedziała na swoim stanowisku. Kiedy mnie zobaczyła, wstała, wygładziła ubranie i posłała mi uśmiech. Po dwóch latach pracy tutaj chyba wciąż łudziła, że uda się jej wskoczyć mi do łóżka. Niestety, kochałem Emily i tylko ona miała wstęp do mojej sypialni. Na wieki wieków amen.

- Dzień dobry, potrzebuje pan czegoś ? – spytała.

- Tak, zrób mi czarną kawę. – odparłem, ledwie na nią zerkając – Mocną. A, i przygotuj konferencyjną. Za niecałe piętnaście minut mają tam być wszyscy pracownicy.

Pokiwała głową, widocznie zaskoczona, a ja wszedłem do swojego gabinetu i zamknąłem za sobą drzwi. Usiadłem przy biurku i odpaliłem laptopa.

Nie wiedziałem, kto i dlaczego podał Jane mój adres, ale już niedługo się tego dowiem. A ta osoba za to odpowie. 


Emily P.O.V.

- No, to teraz mamy chwilę. – stwierdziłam, zmuszając Meg, żeby usiadła przy mnie na sofie w salonie.

- Chwilę na co ? – przyjaciółka popatrzyła na mnie, marszcząc brwi.

- Na to, żebyś wyjaśniła mi, co się dzieje między tobą a Nate'em. – uśmiechnęłam się do niej lekko. Meghan zarumieniła się lekko i spuściła wzrok, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Na bank coś jest na rzeczy.

- Nic się nie dzieje. – dziewczyna wzruszyła ramionami – Po prostu on jest miły, i tyle.

- Uważaj, bo ci uwierzę. – popatrzyłam na nią z politowaniem – Widzę, jak ty patrzysz na Nate'a, a jak on patrzy na ciebie i na Thomasa.

- No niby jak ? – spytała.

- Tak samo, jak Sam patrzy na mnie. – wyjaśniłam. Kiedy dziewczyna nic nie odpowiedziała, dodałam – Meg, Nate to wspaniały facet. I ślepy by zauważył, że oszalał na twoim punkcie. Ty na jego z resztą też. Więc co cię powstrzymuje, żeby dać mu szansę ?

- Boję się. – powiedziała tak cicho, że ledwie – Po Marku, po tym jak mnie potraktował po prostu nie potrafię zaufać facetom.

Mark był ojcem Thomasa i skończonym palantem. Mógłby rywalizować z Michaelem o tytuł idioty roku.

- Nate jest inny. – złapałam ją za rękę – Sama to widzisz, nie muszę ci tego mówić. Zależy mu na tobie i Thomasie. Jak myślisz, dlaczego ciągle szuka okazji, żeby tutaj przesiadywać ?

- Bo to przyjaciel Sama. – rzuciła.

- Taaa, i jak tutaj przyjeżdża to właśnie z nim spędza najwięcej czasu. – prychnęłam – On przyjeżdża do nas dla ciebie. 

- Sama nie wiem... - mruknęła, przeczesując włosy palcami – Nie ukrywam, że Nate to wspaniały facet i mi się podoba, ale zrozum, Em. Ja mam dziecko. Nie mogę bawić się w przygodne romanse. Potrzebuję kogoś, kto zagwarantuje mi wspólną przyszłość, a nie przygodę na kilka miesięcy.

- Więc z nim porozmawiaj. – powiedziałam – Bo jak tak dalej pójdzie, to do niczego nie dojdziecie.

- Dobrze. – obiecała Meghan – Porozmawiam z nim i wyjaśnimy sobie wszystko. Muszę wiedzieć, na czym stoję, prawda ?

Uśmiechnęła się do mnie niepewnie, a ja od razu wiedziałam, że obawia się tej rozmowy. Bała się, że po raz kolejny mężczyzna, na której jej zależy, ją odtrąci. 

Nagle dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie: Thomas zaczął płakać w pokoju na górze i ktoś zadzwonił do drzwi.

- Ja otworzę, a ty leć do małego. – rzuciłam i ruszyłam w stronę wejścia do domu.

Ku mojemu niezadowoleniu, w drzwiach ujrzałam Jane.

- Dzień dobry. – uśmiechnęła się lekko – Czy możemy przez chwilę porozmawiać ?

- Nie wiem, czy mamy o czym. – stwierdziłam – Wczoraj usłyszałam wystarczająco dużo. 

Może i byłam niemiła, ale ta kobieta o mały włos nie rozdzieliła mnie z Samem. Gdyby nie Meg, spakowałabym manatki i teraz wypłakiwała się na ramieniu mamy. 

- Proszę, to naprawdę ważne. – poprosiła, patrząc na mnie błagalnie – Chodzi o moją ciążę.

- Dobrze, niech pani wejdzie. – zgodziłam się niechętnie i przepuściłam kobietę w drzwiach.

Poprowadziłam ją do salonu i zanim zdążyłam usiąść w fotelu, na dole zjawiła się Meghan, trzymając na rękach synka.

- Co ona tutaj robi ? – zapytała mnie.

- Nie mam pojęcia. – wzruszyłam ramionami – Podobno chce ze mną o czymś porozmawiać i to ważne.

- No dobra. – mruknęła moja przyjaciółka – Jakby co, to jestem w kuchni.

- Okej. – uśmiechnęłam się do niej i weszłam do salonu, w duchu bojąc się tego, co zaraz usłyszę od Jane.



------------------------------------------------


Czego chce od Emily Jane ?

Kolejny rozdział dodam w piątek wieczorem.  

Znowu tyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora