Rozdział XXXIV

6.1K 230 9
                                    

Niedługo przed szesnastą Sam i Nate weszli do domu. Powtórzyłam im wszystko to, co powiedziała mi Jane. Gdy mój chłopak dowiedział się, że dziewczyna tutaj przyszła, wściekł się, ale jeszcze bardziej rozzłościł go fakt, że Mike nas śledzi i robi nam zdjęcia.

- Widzę, że coś jeszcze cię gryzie. – powiedziałam, gdy wszedł do kuchni. Stanęłam przed nim i oparłam dłonie na jego piersi, a on odruchowo objął mnie w pasie. – Jak tylko wszedłeś do domu, zauważyłam, że coś jest nie tak.

- Wiem, kto powiedział Jane, gdzie mieszkam. – wyjaśnił, patrząc mi w oczy.

- Kto ? – popatrzyłam na niego zaciekawiona.

- Moja asystentka, Kim. – westchnął – Ubzdurała sobie, że jeśli wyśle ją do mnie, to namąci w naszym związku. Wiedziałem, że od jakiegoś czasu marzyło jej się, żeby wskoczyć mi do łóżka, ale nie sądziłem, że posunie się do czegoś takiego.

- Ja też nie. – odparłam, szczerze zdumiona – Wychodzi na to, że prawie wszyscy chcą nas poróżnić.

- Dokładnie. – pokiwał głową – Ale na szczęście im się to nie udaje. I nigdy nie uda.

Kiedy to powiedział, nachylił się nade mną i pocałował mocno w usta, a ja na chwilę zapomniałam o wszystkich problemach. Byliśmy tylko my dwoje.

Jednak po chwili przerwało nam ciche chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie niechętnie i w wejściu do kuchni zobaczyliśmy Nate'a.

- Nie chciałem wam przerywać. – powiedział, uśmiechając się znacząco – Ale chyba musimy omówić kilka spraw, zanim przyjdzie Lauren Frey.

- Masz rację. – pokiwałam głową. Odsunęłam się od Sama, ale splotłam nasze palce razem. – Chodźmy do salonu.

Usiedliśmy na sofie, a Nate i Meghan zajęli miejsca na fotelach.

- Ustalmy fakty. – zaczął nasz przyjaciel – Michael nasłał na Sama Jane, żeby okłamała go, że jest z nim w ciąży. Poza tym, ma zdjęcia nas wszystkich, nie wiadomo skąd i od kogo, wytacza proces Meghan o odebranie jej synka, a jeszcze wcześniej usiłował przejąć kawiarnię waszego szefa. Czy coś pominąłem ?

- Jak na razie to nie. – pokręciłam głową – Poza tym, że szantażem usiłował zmusić mnie do małżeństwa.

- Jasne. – rzucił Nate – Ten facet jest zdrowo rąbnięty. Ale tak jak Meg, najbardziej przeraża mnie to, że śledzi każdy nasz ruch. I skąd w ogóle wiedział, że ty i Sam jesteście parą.

- Nie mam pojęcia. – powiedziałam – Nie afiszowaliśmy się z tym. Chociaż tak naprawdę każdy mógł się domyślić, że coś nas łączy. Parę razy byłam w firmie Sama, a wątpię, żeby każdy darzył mnie tam sympatią, chociaż tak naprawdę nikogo z pracowników nie znam.

- Może masz rację. – wtrącił Sam – Ktoś życzliwy mógł mu donieść. Albo Mike wynajął kogoś, kto chodził za tobą krok w krok i zdawał mu raport.

- To nie jest teraz ważne. – przerwała domysły Meghan – Ważne jest to, żebyśmy pokonali Michaela i pozbyli się go raz na zawsze.


Sam P.O.V.

Kiedy prawniczka przyjechała, Emily powiedziała jej o wszystkim: o dwóch wizytach Jane, zdjęciach, które posiadał Michael i całej reszcie. Kobieta była szczerze zdumiona tym, że on posunął się do czegoś takiego, chociaż jak dodała: ,,nigdy nie miała go za do końca normalnego faceta". W tej kwestii zgadzałem się z nią w stu procentach – mimo, że Mike był moim kolegą, to teraz go nie poznawałem. Tak, jak Emily związała się z zupełnie innym mężczyzną, tak ja kolegowałem się z zupełnie inną wersją Michaela. Jakby miał dwie twarze – jedną prawdziwą, a drugą fałszywą. Na nieszczęście, ta gorsza okazała się być prawdziwą.

- Tylko jak udowodnimy w sądzie, że on ma nasze zdjęcia, że nas obserwuje ? – moja dziewczyna zadała pytanie, które w głębi ducha nurtowało nas wszystkich.

- I tu właśnie pojawia się problem. – westchnęła Lauren. Na dłuższą chwilę zapadła grobowa cisza, po czym kobieta zapytała: - Macie może kontakt z tą dziewczyną, Jane, którą Sorrensen również poniekąd szantażuje ?

- Tak, zapisałam sobie jej numer. – odparła Emily – Tak na wszelki wypadek. Ale dlaczego pani o to pyta ?

- Bo może przydać się nam jej pomoc. – stwierdziła kobieta enigmatycznie – To, że zgodziła się zeznawać przeciwko niemu w procesie, to jedna kwestia. Ale może nam pomóc jeszcze inaczej. Tylko najpierw musimy się z nią skontaktować i zapytać, czy wyrazi zgodę na mój plan. Od razu mówię, że jest zupełnie nielegalny i jeśli ktoś dowie się, że w tym uczestniczyłam, stracę prawo do wykonywania zawodu. Dlatego to musi zostać między nami.

- W porządku. – pokiwała głową Emily, najpierw patrząc na każdego z nas po kolei, chcąc się upewnić, że przystajemy na plan prawniczki, jakikolwiek by nie był. Po chwili moja dziewczyna się uśmiechnęła i zwróciła do Lauren: - Ale może skoro już tak sobie tu knujemy niecne plany i spiskujemy, to może będziemy mówić sobie po imieniu ?

Kobieta roześmiała się, rozładowując napięcie, po czym odpowiedziała:

- Z miłą chęcią. Sama miałam to zaproponować. 

- Wspaniale. – rzuciła Emily, cały czas się do niej uśmiechając.

- To jaki masz plan ? – spytałem, bo wiedziałem, że jeśli zaraz się nie dowiem, to zwariuję.

- Jak wcześniej uprzedziłam, z prawem nie ma nic wspólnego. – zaczęła, po czym nachyliła się nad stolikiem w naszą stronę, a my odruchowo zrobiliśmy to samo. Gdyby ktoś z boku nas teraz zobaczył, musiałby dojść do wniosku, że wyglądamy komicznie.

Im dłużej słuchałem planu Lauren, tym mocniej utwierdzałem się w przekonaniu, że jest kompletnie szalony i ryzykowny. Jednak myślę, że można było zaryzykować. Pozostała tylko kwestia, czy Jane zgodzi się nam pomóc, bo w całym planie odgrywała jedną z ważniejszych ról.

- To jak ? – zagadnął Nate – Ryzykujemy ? Bo osobiście uważam, że to szaleństwo, co nie znaczy, że w to nie wchodzę.

- Też tak uważam. – dodała Emily – Szalone, ale skuteczne, miejmy nadzieję. Teraz chyba zgodzę się na wszystko, byle tylko wykończyć Michaela.

Kiedy ja i Meghan pokiwaliśmy głowami, zgadzając się z resztą, Lauren stwierdziła:

- No i świetnie. Pozostaje tylko kwestia tego, kto i jak przekona Jane do współpracy. 

- Ze mną raczej nie będzie chciała rozmawiać. – prychnąłem – Ja z nią z resztą też nie.

- Ja to zrobię. – powiedziała cicho Emily – Postaram się ją nakłonić. Mam nadzieję, że zależy jej na tym, tak samo jak nam.



-------------------------------------------------------


Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-).

Kolejny rozdział dodam we wtorek wieczorem :-D. 

Znowu tyWhere stories live. Discover now