Rozdział XXXVIII

6.2K 232 2
                                    

Emily P.O.V.

Nogi trzęsły mi się ze zdenerwowania. Bałam się, że powiem coś nie tak, a Michel złapie mnie za słowo i przegramy.

- Pierwszy do przesłuchania świadka ma prawo pan Sorrensen. – zarządził sędzia, a ja głośno przełknęłam ślinę. To nie skończy się dobrze.

- Witaj ponownie, Emily. – powiedział Mike, podchodząc do mnie z chytrym uśmieszkiem.

- Cześć. – odparłam zdawkowo.

- Powiedz nam wszystkim, jak długo znasz Meghan ? – spytał, zerkając na mnie, a później odszedł kawałek dalej, przechadzając się po sali.

- Od ponad trzech lat. – rzuciłam zgodnie z prawdą – Poznałyśmy się, gdy zaczęłam pracę w kawiarni Patricka Callistera.

- Rozumiem, że się przyjaźnicie ? – kontynuował mój były, jakby tego nie wiedział.

- Oczywiście. – zerknęłam na Meg, która w tym samym momencie spojrzała w moim kierunku i uśmiechnęłam się z otuchą.

- Więc jaką matką jest pani pozwana ? – spytał mnie Michael.

- Doskonałą. – powiedziałam bez chwili wahania – To nieprawda, że Meghan uniemożliwiła Markowi kontakty z synem. Ten typ zostawił ją na lodzie, jak tylko dowiedział się, że dziewczyna jest w ciąży. Moja przyjaciółka musiała poradzić sobie sama i muszę powiedzieć, że świetnie sobie daje radę. Jest cudowną matką.

- A czy to prawda, że w czasie, gdy pracuje, dzieckiem zajmuje się obca osoba ? – zapytał nagle, a ja zmarszczyłam brwi.

- Czasami, ale to wyjątkowe sytuacje. – przyznałam nie chętnie – A ta obca osoba, jak to ująłeś, to sąsiadka, która traktuje Meghan jak własną córkę, a jej syna jak wnuka. Więc nie widzę tutaj żadnego problemu.

Michael tylko uśmiechnął się krzywo, po czym zwrócił do sędziego:

- Nie mam więcej pytań do świadka, dziękuję.

- Dobrze, więc teraz kolej na obronę. – odpowiedział mężczyzna, zerkając na Lauren. Kobieta wstała z miejsca i podeszła do mnie, uśmiechając się lekko.

- Panno Jenkins, czy może nam pani powiedzieć coś więcej o sytuacji prywatnej pani przyjaciółki ? – spytała mnie lekko.

- Oczywiście. – odparłam – Tak samo jak ja, Meg pracuje w kawiarni jako kelnerka. Może nie zarabia milionów, ale spokojnie wystarcza jej na zapewnienie sobie i synkowi życia na poziomie. Nigdy niczego im nie brakuje, a nawet gdyby tak było, to ma wokół siebie przyjaciół, którzy pomogą jej i wesprą w razie jakichkolwiek problemów. Również zareagowalibyśmy, gdyby małemu Thomasowi działa się krzywda. A zapewniam, że nic takiego się nie dzieje.

Lauren zadała mi jeszcze kilka łatwych pytań, odnośnie Meg i małego, które były podobne do tych, zadanych przez Michaela.

Kiedy obie strony stwierdziły, że nie mają więcej pytań, na świadka powołano Jane. Kiedy kobieta mnie minęła, spojrzała na mnie przerażona. Wiedziałam, jak się czuje, bo przed chwilą byłam na jej miejscu, ale wiedziałam, że sobie poradzi.

- Za pozwoleniem wysokiego sądu, chciałabym przesłuchać świadka jako pierwsza. – powiedziała Lauren, wstając.

- Proszę, świadek jest pani. – odparł mężczyzna.

- Niech nam pani powie, jaki jest pani udział w tej sprawie. – poprosiła prawniczka. Jane popatrzyła na Mike'a przelotnie, po czym nabrała powietrza i zaczęła:

- Ja i Michael Sorrensen przez jakiś czas byliśmy kochankami. Po pewnym czasie rozstaliśmy się, bo oznajmił mi, że jest zaręczony. Jednak nie tak dawno zadzwonił do mnie i szantażem zmusił mnie, żeby mu pomóc. Dotarło do mnie, że Michael ma obsesję na punkcie Emily Jenkins, z którą był zaręczony. Porzuciła go, a on nie był w stanie się z tym pogodzić. W jednej z naszych rozmów przyznał mi się, że chce pozwać przyjaciółkę Emily o złą opiekę nad dzieckiem tylko po to, żeby się zemścić.

- To absurd ! – krzyknął Michael, wstając z miejsca. Ze złości był czerwony na twarzy. Widziałam, że nie spodziewał się tego, że Jane będzie zeznawać. No, przynajmniej nie tego, że na naszą korzyść. – Proszę jej nie słuchać, to wariatka !

- Spokój ! – wtrącił sędzia, uderzając młotkiem w stół – Czy ma pani jakiś dowód na potwierdzenie swoich słów ?

- My mamy, wysoki sądzie. – odparła za Jane Lauren. Podeszła do swojego miejsca i wzięła coś ze stołu, po czym podeszła do miejsca, przy którym siedział sędzia. – Proszę zerknąć na te zdjęcia i odsłuchać nagranie. Na podstawie tych dowodów, można łatwo wywnioskować, co kierowało panem Sorrensenem, by zebrać dzisiaj nas tutaj wszystkich. I na pewno nie była to troska o małe dziecko.

Mężczyzna obejrzał zdjęcia, co chwilę zerkając na Michaela, a z jego twarzy nie można było nic odczytać. Chwilę później odtworzył nagranie i cała sala mogła usłyszeć rozmowę moją i Michaela, która miała miejsce jakiś czas temu w jednej z restauracji w Sacramento.

Słysząc to, mój były chłopak bladł coraz bardziej z minuty na minutę, jego rodzice popatrzyli po sobie zszokowani i jakby zażenowani, a sędzia uniósł jedną brew, patrząc na Michaela oskarżycielsko, jakby oczekując jakichś wyjaśnień.

- Dziękuję. – powiedział sędzia po chwili – Myślę, że wszystko jest jasne. Zarządzam piętnaście minut przerwy, po której zapadnie wyrok. 


********


-Zadowoleni z sobie jesteście, co ?! – warknął Michael, podchodząc do nas. Staliśmy obecnie na korytarzu, czekając na wyrok, a on miotał się jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce.

- A żebyś wiedział, że tak. – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego – Mówiłam ci, żebyś odpuścił, ale nie słuchałeś. Więc teraz musisz wypić piwo, którego sam nawarzyłeś.

Mężczyzna chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy niespodziewanie ojciec złapał go pod łokiec i syknął do ucha:

- Nie ośmieszaj się już bardziej ! I daj tym ludziom wreszcie święty spokój !

Odciągnął go w przeciwległą stronę korytarza, a my wszyscy patrzyliśmy na tę scenę zdziwieni. Po chwili roześmiałam się głośno i powiedziałam do Sama:

- Wygląda jak nastolatek, który dostał szlaban. Do tej pory nie wiem, co ja w nim widziałam.

- To akurat proste. – stwierdził Sam, uśmiechając się lekko, po czym objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie – Starałaś się zapełnić pustkę po mnie i widać, jak ci to wyszło.

- Hahaha, bardzo zabawne. – mruknęłam, po czym pocałowałam go w podbródek – Myślisz, że to naprawdę koniec ?

- Jasne. – mężczyzna popatrzył na mnie zaskoczony – Nie wierzę, żeby sędzia wydał wyrok nam nie sprzyjający. Dostarczyliśmy dowodów. Każdy głupi zauważy, że Michael działał z chęci zemsty, a jego oskarżenia to stek kłamstw. 

- Też tak sądzę. – uśmiechnęłam się lekko – Wreszcie będziemy mieć święty spokój. Wszyscy. 



------------------------------------------------------------------------


W środę dodam jeszcze tylko Epilog i to już będzie koniec historii Sama i Emily :-(.

Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-). 

Znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz