Epilog

11.5K 362 25
                                    

Miesiąc później

- Em, błagam cię, wybieramy sukienkę już drugą godzinę. – jęknęła Meg, a stojąca obok niej Lauren przyznała mojej przyjaciółce rację – Poza tym, już kiedyś to przerabiałyśmy, powinnaś mieć wprawę.

- Hahaha, bardzo zabawne. – mruknęłam, wyglądając do nich zza zasłonki przymierzalni. Wiem, że już kiedyś wybierałam suknię ślubną, nie sposób o tym zapomnieć. Ale teraz czułam, że jest inaczej. Z Samem byłam naprawdę szczęśliwa, rozumiał mnie jak nikt inny i wiedziałam, że kocha mnie ponad wszystko, bo udowadniał to na każdym kroku. Było po prostu jak w bajce.

Odkąd zapadł wyrok, w którym sędzia obciążył Michaela grzywną w wysokości pięćdziesięciu tysięcy dolarów, którą miał zapłacić Meghan oraz wydał mu zakaz wykonywania zawodu, mieliśmy spokój. On ani jego rodzina więcej nie szukali z nami kontaktu, z czego byliśmy naprawdę zadowoleni. Jak można się domyślić, ja, Meg i Lauren zaprzyjaźniłyśmy się i świetnie razem spędzałyśmy czas.

Poza tym, moja przyjaciółka nie wróciła już do swojego dawnego mieszkania, a zamiast tego wprowadziła do Nate'a. Dzięki Bogu posłuchała mojej rady i poważnie porozmawiała z mężczyzną, po czym oboje postanowili spróbować i dać sobie szansę. Jak na razie wszystko zmierzało w ich związku ku dobremu.

Oderwałam się od rozmyślań i przejrzałam jeszcze raz w lustrze. Suknia była piękna – do ziemi, z długim trenem, ale bez przesady. Góra była prostym gorsetem na ramiączkach, pokrytym delikatną koronką. Natomiast dół sukni był cały gładki, dopiero gdy się przyjrzeć można było dojrzeć, że delikatnie mieni się w świetle.

Kiedy wyszłam w niej z przymierzalni, dziewczyny momentalnie skończyły rozmawiać i popatrzyły na mnie z rozdziawionymi buziami.

- Rozumiem, że mam ją kupić. – powiedziałam, patrząc na nie rozbawiona.

- Oczywiście, że tak. – stwierdziła Meghan.

- Sam padnie na twój widok z wrażenia. – dodała Lauren.

- I o to chodzi. – puściłam do nich oczko, po czym bez słowa odwróciłam się na pięcie i wróciłam do przebieralni, żeby włożyć swoje ciuchy.


********


- I jak, udały się zakupy ? – spytał Sam wieczorem, gdy wrócił do domu z pracy. Siedziałam w salonie i oglądałam program w telewizji, a on pocałował mnie w czubek głowy i usiadł obok.

- Tak. – wyszczerzyłam do niego zęby w uśmiechu – Mam suknię.

- Mogę zobaczyć ? – mrugnął do mnie, a ja wzięłam do ręki poduszkę i trzepnęłam go nią w ramię.

- Zapomnij. – powiedziałam – Nie wiesz, że to przynosi pecha ? Zobaczysz ją na mnie, za równy tydzień, w kościele.

- Już nie mogę się doczekać. – mruknął, po czym wsunął rękę pod moją bluzkę, dotykając gołej skóry na moich plecach i nachylił się, żeby mnie pocałować. Objęłam go rękoma za szyję i oddałam pocałunek, jednak gdy po chwili wylądowałam na plecach, wiedziałam jak to się skończy, a nie mogłam do tego dopuścić.

- Nie. – powiedziałam cicho i odepchnęłam go od siebie, a Sam popatrzył na mnie zaskoczony.

- Dlaczego nie ? – spytał.

- Bo za tydzień bierzemy ślub. – wyjaśniłam, unosząc brew – I do tego czasu musisz się obyć bez spania ze mną.

- Kto wpadł na ten pomysł ? – jęknął, opadając na sofę obok mnie – Bo sama na pewno tego nie wymyśliłaś.

- Dziewczyny. – odparłam zgodnie z prawdą – I moja mama. Jeśli teraz trochę cię przetrzymam, to noc poślubna będzie wyjątkowa, a nie jak każda inna.

- Ale to nie fair. – protestował jak dziecko – Przecież dzielimy sypialnię. Jak to sobie wyobrażasz, że będę trzymał ręce przy sobie całą noc ?

- Ja już znam te twoje ręce, dlatego przez najbliższy tydzień będę spać w sypialni gościnnej. – stwierdziłam.

- Kobieto, dobijasz mnie. – prawie krzyknął, a ja roześmiałam się cicho.

- Wytrzymałeś tyle czasu bez spania ze mną przedtem, to przez ten tydzień też dasz radę. – zaśmiałam się i wstałam z sofy, po czym klepnęłam go w kolano, przechodząc obok niego w stronę kuchni.

Usłyszałam jeszcze za sobą głośne westchnienie i coś na temat ,,kobiet" i ,,ich durnowatych pomysłów". Roześmiałam się mocniej, bo cała sytuacja była dla mnie komiczna.

Ale jedno było pewne – wreszcie byłam naprawdę szczęśliwa. Miałam wszystko, czego potrzebowałam i wiedziałam, że za żadne skarby świata nie pozwolę, żeby to szczęście mi umknęło. 




-------------------------------------------------------------------


Dotarliśmy do końca tego opowiadania :-(. 

Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i opowiadanie się Wam podobało :-). Dziękuję też wszystkim, którzy komentowali i gwiazdkowali, wyrażając swoje opinie na temat rozdziałów ;-). 

Znowu tyWhere stories live. Discover now