Rozdział 15

25 3 0
                                    

,,Serce nigdy się nie starzeje, ma tylko coraz więcej blizn.''

-Kurwa otwórzcie te jebane drzwi!- słyszę niewyraźne walenie w drzwi. Pewnie pięściami.- Kurwa!

-Kenny uspokój się trochę!- uspokaja go, bliżej niezidentyfikowany przeze mnie głos.

-Jak mam się kurwa uspokoić! Tam jest Katja i Duck! Co byś zrobił gdyby to była Clem!?

Zaczynam powoli otwierać oczy i się podnosić. Łapię się za głowę, która nie miłosiernie mi pulsuję.

-Kurwa- klnę pod nosem, podnosząc wzrok, by zobaczyć co się dzieje- Gdzie ja jestem?- zaczynam rozglądać się powoli na boki.

-Po temperaturze wnioskuje, że jesteśmy w chłodni.- powiedziała Carley, opierając się o ścianę.

-Normalnie Einstein się w tobie obudził.- komentuje, widząc jak odpycha się od podpory, aby podejść do mnie i pomóc mi wstać. Kiedy stoję pewnie na nogach, rozglądam się po chłodni.- Jak się tu znaleźliśmy?- pytam.

-Kiedy ty i Lee zostaliście obezwładnieni, nam założyli przepaski na oczy po to, żebyśmy nie wiedzieli, gdzie nas prowadzą. Choć część się w trakcie drogi domyśliła.

-To by wyjaśniało czemu łeb mi tak pulsuje. A jak się trzyma reszta? Z Lee na czele?

-W miarę dobrze. Kenny szaleje, ponieważ Katja i Duck zostali zabrani, przez co nie wiemy gdzie są. A i Mark nie może strawić, że zjadł mięso człowieka.- spoglądam w jego stronę. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jest w tym pomieszczeniu.- I tak, chce pobudzić w tobie poczucie winy.

-Przejdzie mu.- komentuje, ku niezadowoleniu rozmówczyni- I ciekawy dobór słów. Mogę dać ci plusa.

-Dla twojej informacji, doba jeszcze nie minęła.

-Ty sobie chyba żartujesz?- pytam, załamanym głosem. W ramach odpowiedzi dostaję sprzeczne kiwnięcie głową. Nasza rozmowa zostaje przerwana przez krzyki Larrego, który najwyraźniej wpadł w szał. Jego złość jest kierowana w stronę moją, Carley i Lee, który działa coś przy klimatyzacji. I akurat w takich chwilach nie mam przy sobie popcornu. Czy chociaż innych, smacznych przekąsek.

-Wy sobie kurwa żartujecie!?

-On tak zawsze czy tylko dla podkręcenia atmosfery, przyjmuje dramatyczną postawę?- pytam szeptem Carly, która mnie ignoruje, śledząc sytuację.

-Pozwoliliście zjeść nam ludzkie mięso!

-To twoja wina, że byłeś tak zaabsorbowany podrywaniem tej rudej małpy, że nie zachowałeś ostrożności!- krzyczy oburzona Carley. Moja krew, aż się łezka w oku kręci.

-O, czyli to teraz moja wina!?

-Ej, spokojnie ludzie.- mówi Lee, ale zostaje zignorowany.

-Jak dobrze, że to zobaczyłeś. Już myślałem, że będziemy musieli ci to kurwa sprezentować w formie obrazka.- dodaje Kenny.

-Wy tego jebanego mięsa nie zjedliście, więc łatwo wam teraz kurwa mówić. Każdy, oprócz was je zjadł.

-Dość mówię.

Byle Przeżyć/ The walking Dead [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now