,,Serce nigdy się nie starzeje, ma tylko coraz więcej blizn.''
-Kurwa otwórzcie te jebane drzwi!- słyszę niewyraźne walenie w drzwi. Pewnie pięściami.- Kurwa!
-Kenny uspokój się trochę!- uspokaja go, bliżej niezidentyfikowany przeze mnie głos.
-Jak mam się kurwa uspokoić! Tam jest Katja i Duck! Co byś zrobił gdyby to była Clem!?
Zaczynam powoli otwierać oczy i się podnosić. Łapię się za głowę, która nie miłosiernie mi pulsuję.
-Kurwa- klnę pod nosem, podnosząc wzrok, by zobaczyć co się dzieje- Gdzie ja jestem?- zaczynam rozglądać się powoli na boki.
-Po temperaturze wnioskuje, że jesteśmy w chłodni.- powiedziała Carley, opierając się o ścianę.
-Normalnie Einstein się w tobie obudził.- komentuje, widząc jak odpycha się od podpory, aby podejść do mnie i pomóc mi wstać. Kiedy stoję pewnie na nogach, rozglądam się po chłodni.- Jak się tu znaleźliśmy?- pytam.
-Kiedy ty i Lee zostaliście obezwładnieni, nam założyli przepaski na oczy po to, żebyśmy nie wiedzieli, gdzie nas prowadzą. Choć część się w trakcie drogi domyśliła.
-To by wyjaśniało czemu łeb mi tak pulsuje. A jak się trzyma reszta? Z Lee na czele?
-W miarę dobrze. Kenny szaleje, ponieważ Katja i Duck zostali zabrani, przez co nie wiemy gdzie są. A i Mark nie może strawić, że zjadł mięso człowieka.- spoglądam w jego stronę. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jest w tym pomieszczeniu.- I tak, chce pobudzić w tobie poczucie winy.
-Przejdzie mu.- komentuje, ku niezadowoleniu rozmówczyni- I ciekawy dobór słów. Mogę dać ci plusa.
-Dla twojej informacji, doba jeszcze nie minęła.
-Ty sobie chyba żartujesz?- pytam, załamanym głosem. W ramach odpowiedzi dostaję sprzeczne kiwnięcie głową. Nasza rozmowa zostaje przerwana przez krzyki Larrego, który najwyraźniej wpadł w szał. Jego złość jest kierowana w stronę moją, Carley i Lee, który działa coś przy klimatyzacji. I akurat w takich chwilach nie mam przy sobie popcornu. Czy chociaż innych, smacznych przekąsek.
-Wy sobie kurwa żartujecie!?
-On tak zawsze czy tylko dla podkręcenia atmosfery, przyjmuje dramatyczną postawę?- pytam szeptem Carly, która mnie ignoruje, śledząc sytuację.
-Pozwoliliście zjeść nam ludzkie mięso!
-To twoja wina, że byłeś tak zaabsorbowany podrywaniem tej rudej małpy, że nie zachowałeś ostrożności!- krzyczy oburzona Carley. Moja krew, aż się łezka w oku kręci.
-O, czyli to teraz moja wina!?
-Ej, spokojnie ludzie.- mówi Lee, ale zostaje zignorowany.
-Jak dobrze, że to zobaczyłeś. Już myślałem, że będziemy musieli ci to kurwa sprezentować w formie obrazka.- dodaje Kenny.
-Wy tego jebanego mięsa nie zjedliście, więc łatwo wam teraz kurwa mówić. Każdy, oprócz was je zjadł.
-Dość mówię.
YOU ARE READING
Byle Przeżyć/ The walking Dead [ZAKOŃCZONE]
FanfictionCzy zastanawiałeś się kiedyś jak losy gry potoczyły by się gdyby Carley nie zginęła? Gdyby miłość między Lee a Carley się rozwineła? Gdyby Mark nie został podany jako obiad? Czy zmiany kilku wydarzeń, wpłynęły by na zmianę historii bohaterów? His...