XIX

4.3K 191 85
                                    

Po tym jakże spektakularnym teatrzyku w Wielkiej Sali, ,,zerwałam" z Harrym. Nie chciałam i nie potrafiłam z nim być. Wiem, że to go zabolało, ale ja nie umiem okłamywać samej siebie.

Minęło trochę czasu, można nawet powiedzieć, że minęło sporo czasu, ponieważ dziś jest dzień kobiet.

Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie przepadam za tym świętem, może dla tego bo nie ma mi kto kupić kwiatka?! Wątpię w to bo mam naprawdę dużo adoratorów.

Teraz siedzę w Wielkiej Sali i grzebie w śniadaniu.

-Zaraz przylecą kwiaty.-pisneła Alice.

-I tak nic nie dostaniesz.-powiedziała Olivia.

-Patrzcie już lecą.-pokazała palcem Vaiolet.

-Naprawdę ty też, przecież jesteś mądrą dziewczynką tak Vi, więc naprawdę liczysz, że coś dostaniesz.-rzekła Carlie.

-Carl nie bądź chamska, te stanowisko należy do Olivi.-odpowiedziała Tamara.

-No to jakie ja mam stanowisko?-zapytała Carlie.

-Ja mogę wam powiedzieć jak postrzega was szkoła.-odezwała się Ambar, znajoma z naszego domu.-Madeleine Swan ta najładniejsz w szkole, Penny Collins ta miła, Vaiolet Water ta mądra, Alice Ester ta głupiutka, Shopie Culen ta co ma wszystko w dupie, Nina Floers ta szara myszka, Olivia Fingras ta wredna, Shamantha ta tona tapety, Carlie Zanbini ta dusza towarzystwa, Tamara ta odpowiedzialna.-skończyła swój monolog, a my wszystkie wybuchnełyśmy śmiechem.
Może było w tym trochę racji, ale nie czas na to teraz.

Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam, że sowy z różami wlatują i podlatują do różnych dziewczyn. Widziałam jak Hedwiga kładzie róże każdej z nas, Ginny i Hermionie.

Naprawdę dostałam chyba róże od każdego chłopaka z Hogwartu. Chciałabym też dostać róże od Draco, ale  on nie rozmawia ze mną od tego co wydarzyło się ostatnio.

Wracałyśmy właśnie z OPCM i miałyśmy godzinę wolnego więc postanowiłyśmy iść do dormitorium.

Mam chyba już tysiąc róż, chce zrobić z nich duży bukiet żeby móc umieścić go w łazience.

-Maddy, mogę Cię o coś zapytać?-spytała nieśmiało Alice.

-Tak.-odpowiedziałam jej bez wahania.

-Jest Ci przykro, że nie dostałaś od niego róży czy czego kolwiek?-zapytała ponownie brunetka.

Zmieszałam się trochę bo naprawdę nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Z jednej strony było mi przykro, że nic mi nie dał,  a z drugiej w stu procentach go rozumiałam. No bo kto by chciał dawać swojej ,,byłej" coś na dzień kobiet? Nikt.

-Alice może pójdziesz ze mną i Shopie do biblioteki?-Vaiolet spojrzała wymownie na puchonke, a ona tylko kiwneła głową i odaliła się z przyjaciółkami.

-Jest Ci przykro.-stwierdziła Olivia.

-Widzisz w jakim ona jest stanie! Nic nie je, mało mówi i jeszcze nie śpi nocami. Pewnie, że jest jej przykro.-warkneła Tamara. Kocham ją za to, że troszczy się o wszystkich i nie zapomina też o sobie. Pilnuje Olivi by nie za szybko została matką i by Alice, Shopie oraz Nina nie zrobiły nic głupiego, odciąga Vaiolet od nauki gdy uważa, że już umie, zmywa część makijażu Sam, dyskutuje z Carlie na tematy ministerstwa, martwi się i mnie i rozmawia gdy tego potrzebuje.

-Tamaro wiem, że się o nią martwisz, ale jeśli będzie chciała to nam powie i da radę o siebie zadbać.-powiedziała spokojnie Carlie.

-Ona ma rację nic na siłę.-dopowiedziała Olivia.

-Sam i Liv poszły do krukonów, dziewczyny są w bibliotece, a my idziemy do dormitorium w dzień kobiet.-stwierdziła różowo włosa.

-Najwidoczniej tylko dwie z nas dziesięciu potrafią się bawić.-w końcu się odezwałam, na co Olivia prchneła.

-O co chodzi?-spytała Tami.

-Zagramy w siedem minut w niebie?-odpowiedziała pytaniem Olivia.

-Dobrze, ale wieczorem.-powiedziałam i spojrzałam na Penny, która zachowuje się dziwnie od jakiegoś czasu.

-Tamara chodź ze mną do Liam'a.-powiedziała gryfonka i poszła z blondynką do jej wieży.

Szłyśmy w ciszy i wydaje mi się, że Olivia też zastanawiała się co jest Penny, ale gdy już doszłyśmy do pokoju wspólnego nasza cisza została zagłuszona przez piski dziewczyn.

Irytowało mnie, że cieszą się one z głupiego kwiatka, ok to był miły gest, ale żeby tak się cieszyć?

Poszłam do swojej sypialni, którą dzielę z Liv, ale nie obyło by się bez gości. Zobaczyłam, że w drzwiach stoi dobrze znana mi blondynka.

-Ktoś się pomylił.-powiedziała Olivia i podała mi list. Podziękowałam jej cicho i otworzyłam świstek.

,,Nie wiedziałem jakie kwiaty lubisz
więc postanowiłem, że zrobię
coś innego. Przepraszam
za to, że się nie odzywałem, ale
chce Ci to wynagrodzić. Dziś
w nocy na wieży astronomicznej.
Będziesz wiedzieć kiedy przyjść.
D.M."

Zmarszczyłam brwi bo nie wiedziałam on może ode mnie chcieć, ale postanowiłam, że nie będę teraz o tym myśleć.

Idealna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now