Epilog

3.7K 124 54
                                    

Nadszedł ten dzień, w którym tylko jedna strona może zwyciężyć. I mimo, że Potter wkurwił mnie jak mało kto to jednak wolę żeby on wygrał. Dziś rozpętało się piekło, które albo będzie trwać wiecznie, albo zakończy się dziś.
Wszyscy walczyli nawet ja jak tylko wyszłam z Pokoju Życzeń musiałam wlaczyć z śmierciożercą.

Bałam się, że za którymś razem po prostu nie uda mi się wygrać i to będzie koniec, ale starałam się o tym nie myśleć. Widziałam ciała tych złych, ale również bohaterów, którzy polegli za Hogwart. Próbowałam dojść na dziedziniec i znaleść Olivie lub chociaż Zabini'ego. Chciałam wiedzieć, że żyją. Lecz na każdym kroku spotykałam jakiś wrogów. Najgorsze było jednak spotkanie z Bellatriks.

-O to ty?- powiedziała zdziwiona, ale nie opuściła różdżki w dół.- Zgubiłaś Dracona?

-Nie porostu bronię Hogwart czy coś Ci nie pasuje?

-Ach tak.- powiedziała i wycelowała we mnie zaklęciem. Na całe szczęście udało mi się uniknąć czerwonego światła. Było bardzo ciężko z nią wygrać i momentami czułam, że mogę się poddać, ale nagle sufit pomiędzy nami zawalił się.

-Nie dała byś rady.- powiedziała moja wybawicielka.

-Dzięki Hermiona.

-Byłam Ci to dłużna.

-Lepiej stąd chodź...- nie dane mi było jednak skończyć bo usłyszałyśmy dziwny głos, który rozsadzał nasze głowy.

-Wydajcie Harrego Pottera, wydajcie go, a nic wam się nie stanie, A ty wybrańcu jeśli chcesz uratować przyjaciół od śmierci to przyjdź do Zakazanego Lasu.

Kiedy głos ulotnił się z mojej głowy, otworzyłam oczy, ale nigdzie nie zobaczyłam brunetki, która jeszcze chwilę temu tu była. Podniosłam się z podłogi i poszłam po prostu przed siebie.

-Maddie zaczekaj?!- spojrzałam za siebie i odetchnełam z ulgą widząc te platynową czupryne.

-Mówiłeś, że nie chcesz ze mną rozmawiać.

-Przestań nie wytrzymał by bez Ciebie ani jednej chwili. Proszę Cię bądź ostrożna bo nie chce się z Tobą ożenić kiedy będziesz martwa.

-Śmieszne wiesz. Ja sobie poradzę, ale co z Tobą mięczaku?

-Kocham Cię.

-Kocham Cię Malfoy.

-Spadaj Swan.

-Wiesz co ja chyba wolę Malfoy.

-No mi też się bardziej podoba.- zaśmiał się ślizgon i już chciał mnie pocałować lecz niestety ktoś nam przerwał.

-Dobra gołąbeczki będziecie mieć dużo czasu na przytulaski i całuski, ale teraz bierzcie dupe w kroki i lecimy zapitolić tego jebańca bez nosa.- powiedział Zabini, a ja mimo tego wszystkiego zaśmiałam się. Jednak Draco nie zrezygnował z swojego poprzedniego ruchu i pocałował mnie.- Bleee.

-Zabini przestań bo Draco nie weźmie cie na świadka.- odezwała się Olivia, która wyszła za korytarza.

-No żeby jeszcze pieniądze na prezent ślubny tracił.

-Chodźmy lepiej co?- powiedziałam, pozostała trójka zgodziła się razem ze mną.

Co rusz spotykaliśmy jakiś śmierciożerców, którzy byli zaskoczeni tym, że Malfoy i Zabini są przeciwko nim. Każdy walczył z całych sił, nikt ani na chwilę nie zwątpił w Harrego. Wszyscy wlaczyli za ich drugi dom, za wieczny spokój, który mógł zapanować w świecie czarodzieji, za to żebyś my byli po prostu wolni. Widziałam jak życie tracą moi znajomi i przyjaciele. Miałam przed oczami nawet Freda, który zawsze uśmiechnięty poległ w tej bitwie.

-Draco co ty robisz tu z tym dziewuszyskiem?!- krzyknęła wyjątkowo wkurzona Bellatriks.- Chyba, że chcesz zaprezentować na niej umiejętność, które nabyłeś w wakacje?

-Przestań! Nie będę się nad nikim znęcał.

-Bo co?!

-Bo ją kocham!

-Kochasz ją?! Błagam Cię, przecież Ty nie umiesz kochać Draco.

-Od dziecka wmawialiście mi, że mam być chłodny, oschły i nie mogę pokazywać słabości. Od zawsze mówilście, że trzeba tępić mugoli i, że są oni od nas gorsi. Ale wiesz co?! Właśnie dzięki niej poznałem co to naprawdę znaczy żyć! Jaką wielką wartość mają słowa ,,Kocham Cię" oraz, że ją też umiem kochać i ktoś kocha mnie. Dzięki niej w końcu mogłem poczuć się ważny, że kogoś coś obchodzę i, że mugole nie są wcale tacy źli oraz nie są w niczym od nas gorsi.

-Coś Ty zrobiła z Draco ty piepszona szlamo?! Avada Kada...- nie dokończyła bo ktoś inny ją unieruchomił.

-Nie będziesz mi synowej zabijała Bello.- powiedziała Narcyza, która nawet nie wiem kiedy i skąd się tu wzięła.- Chodźcie dzieci, musicie coś zobaczyć.

Szłyśmy przez korytarze, które był pełne gruz i wszystko wyglądało jakby jedno dotknięcie miało zburzyć tak potężną budowlę. Bałam się ponownie tego co mogę zobaczyć i sądząc po minie matki Dracona nie było to na pewno coś dobrego. Kobieta powiedziała, że mamy wyjść na dziedziniec, a sama musi gdzieś iść. Wyszła tam razem z chłopakiem gdzie ludzi było od groma i podzielili się oni na dwie grupy. Pod Hogwartem stali Ci co chcieli do chronić, a po drugiej stronie garstka ostatnich śmierciożerców, a obok nich Hagrid, który trzymał czyjeś ciało.

-Harry Potter nie żyje! Harry Potter nie żyje!- Voldemord śmiał nam się prosto w twarz, a ja poczułam jak ostatnia iskierka nadziei odeszła. Chwyciłam Draco za rękę, a on swoim kciukiem lekko masował moja dłoń po to bym się uspokoiła jednak to nic nie pomagało.- Jeżeli znajdzie się ktoś jeszcze kto chce dojść do naszych szeregów ma teraz okazję.

-Draco?- powiedział Lucjusz, który w tłumie ludzi ujrzał swojego syna. Poczułam jak chłopak się spina bo mocnej ścisnął moją dłoń.

-Draco?- powtórzył Voldemord, który był zdziwiony tym, że chłopak postawił się w po dobrej stronie.

-Idź.-szepnełam do ślizgona, a on spojrzał na mnie ostatni raz i puścił moją dłoń.

-Ktoś jeszcze?- ponownie zapytał Voldemord, A Nevill wystąpił do przodu.- A Ty ty to kto?

-Nevill Logbottom...- nie słuchałam co mówił gryfon bo czułam na sobie wzrok Malfoy'a. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że w oczach ma przerażenie i wcale mu się nie dziwiłam. Nagle kiedy Nevill zabił węża Voldemorda, Harry zeskoczył z rąk Hagrida i rozpętała się prawdziwa wojna, a w samym środku on i Czarny Pan.

Teraz każdy walczył z każdym i było to okropne. Marzyłam tylko o tym żeby to wszystko się skończyło. Najgorszy jednak był moment kiedy powaliłam śmierciozerce, a gdy się odwróciłam zobaczyłam ciała Niny i Penny, z którymi nawet nie miałam okazji się zobaczyć i pożegnać. Nawet nie wiedziałam, że są w zamku. Ten widok zapamiętam na długo. I im dłużej toczyła się walka tym bardziej wątpiłam w wygraną, aż nagle białe światło rozprzestrzeniło się na cały Hogwart, a sami śmierciożercy zaczęli uciekać. Odwróciłam wzrok w stronę światła i zobaczyłam jak Voldemord, a raczej jego ciało rozszczepia się na kilka małych kawałeczków, które potem znikają. I dopiero wtedy poczułem, że razem z nim odleciały moje problemy, ale czy napewno?

Idealna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora