2. Dwie kreski

1.8K 63 30
                                    

wtorek, 27 sierpnia 2019r., Warszawa


Choć w biurze było prawie tak głośno jak na koncercie Metalliki, stukot obcasów na korytarzu pewnie dałoby się usłyszeć kilka pięter niżej. Amelia Jurewicz wparowała do jednego z przeszklonych pomieszczeń, ledwie dźwigając stos kartek w rękach. Starała się nie dać po sobie poznać, że przytarganie tutaj tego kosztowało ją wiele wysiłku, jednak na starannie umalowanej twarzy lśniły kropelki potu, a z upiętego koka uciekło kilka blond kosmyków.

- Proszę bardzo - rzuciła kartki na biurko Julii z takim impetem, że gdyby dziewczyna w porę nie zareagowała, połowa tego stosu staranowałaby świeżo zaparzoną w kolorowym kubku kawę. - Mam nadzieję, że wyrobisz się w godzinę?

Chyba śnisz, pomyślała Julia, jednak posłała menadżerce najsłodszy uśmiech, na jaki było ją stać, mówiąc:

- W godzinę? Proszę cię, zrobię to nawet w pół.

Amelia zmrużyła oczy, odwzajemniając uśmiech i szybkim krokiem wymaszerowała z pomieszczenia. Julia odprowadziła ją wzrokiem, a gdy zobaczyła, że kobieta o mało co nie skręciła sobie kostki, chwiejąc się na wysokich obcasach, zachichotała pod nosem.

- Co za głupia klacz - prychnęła do siebie Monika Podolska, z którą Julia dzieliła biuro. - Ty serio wyrobisz się z tym szajsem w godzinę?

- No pewnie - Julia zmarszczyła brwi, robiąc sobie na biurku miejsce. Przejrzała kilka kartek i dodała: - Tutaj jest może z dziesięć faktur, które faktycznie powinnam ogarnąć. Reszta to pewnie duplikaty albo stare dokumenty.

Monika westchnęła, unosząc brwi. Wyjrzała przez okno, skąd miała widok na niemalże bliźniaczy wieżowiec do biura JP Morgan.

- Poszłabym na jakieś zakupy - stwierdziła. - Idziemy po pracy?

- Zostaję na nadgodzinach - odpowiedziała stanowczo Julia, szukając w szufladzie pudełka z kolorowymi spinaczami.

- Jula, znowu? - Monika wbiła w nią wzrok.

- Co znowu? - Julia rzuciła jej zniecierpliwione spojrzenie. - Monia, wiesz, że potrzebuję hajsu.

- A widziałaś się dzisiaj w lustrze? - spytała troskliwie koleżanka. - Twoje wory pod oczami mogłyby założyć rodzinę. I, w ogóle, to którą już pijesz kawę?

Julia mimowolnie zerknęła na własne dłonie. Trzęsły się jak galareta.

- Dwusetną - prychnęła.

- Powinnaś trochę odpocząć - dodała Monika. - Wykończysz się, jak będziesz tyle pracować.

- Wiesz, Amelia jest jaka jest, ale wydaje mi się, że gdyby ktoś próbowałby mi zaszkodzić, walczyłaby o mnie - stwierdziła Julia. - Chcę jej pokazać, że może na mnie liczyć.

Monika już miała to skomentować, kiedy na biurku zaczął wibrować telefon Julii - SMS. Podniosła niedawno kupionego iPhone'a i westchnęła. Odpisała coś szybko i wróciła do przeglądania dokumentów.

- Co, Romeo znowu nie wróci na noc? - zapytała Monika.

- Nie, poprosił mnie, żebym kupiła jakieś pieczywo, bo będzie późno - odparła Julia.

- Ostatnio chyba nieczęsto bywa w domu - stwierdziła Monika, rozpinając jeden guzik łososiowej koszuli.

- Tomek ma dużo pracy. Ogarniają nowy projekt i też mają sporo nadgodzin.

- To mamy wiele wspólnego! - stwierdziła koleżanka, wstając od biurka. - Gdyby ktoś pytał, poszłam na lunch.

Kilka godzin później, kiedy Monika już poszła do domu, Julia w końcu skończyła przerabianie faktur, które przyniosła jej Amelia. Zadowolona z siebie, szybko przejrzała je po raz ostatni, po czym wstała, zabrała swoje rzeczy i wyszła z biura. Dochodziła godzina osiemnasta - Julia planowo kończyła pracę o piętnastej.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now