5. Za daleko

1.3K 49 2
                                    

poniedziałek, 25 marca 2017r., Mediolan

Kolejny dzień w Mediolanie Julia spędziła wraz z ojcem na obiedzie i spacerowaniu po parku Sempione. Ku zdziwieniu dziewczyny, pan Accardi nie wypytywał jej zbytnio o szczegóły poprzedniego dnia. Nie był zbyt wścibski, jak to często z ojcami bywa - w tej kwestii dawał jej dużo luzu. Chciał jedynie wiedzieć, gdzie była, czy nie była głodna, czy Filip traktował ją dobrze i czy odprowadził ją do domu.

Wczorajszy wieczór był naprawdę magiczny. Oboje doskonale czuli się w swoim towarzystwie, cały czas trzymali się za ręce, całowali i żadne z nich nie chciało wracać do domu. Zrobili sobie bardzo długi spacer, po drodze zaglądając do różnych klubów, gdzie odbywały się koncerty. Julia wróciła do domu ojca około szóstej rano, gdy słońce zalewało blaskiem wciąż pełne ulice miasta. Chociaż była zmęczona całonocną zabawą, długo nie mogła zasnąć. Wciąż miała wrażenie, że czuje smak ust Filipa i jego dotyk na swoim ciele.

Nie obiecywała mu spotkania kolejnego dnia, bo głupio jej było zostawiać ojca samego w domu. Nie widział jej prawie rok, a ona woli spotkania z obcym facetem? To byłoby z jej strony podłe. Jednak okazało się, że w szpitalu, gdzie pracował pan Accardi ostatnio brakowało personelu na nocne dyżury i nie miał specjalnie wyjścia, jak wieczorami zostawiać córkę samą. No, prawie samą.

Kiedy było już pewne, że Julia ma wolny wieczór, Filip zaprosił ją na kolację do Terrazza Gallia - restauracji znajdującej się na siódmym piętrze ekskluzywnego Hotelu Gallia, w którym się zatrzymał. Wiedział, że nie trzeba było być gościem hotelu, by zjeść tam posiłek, a sam kilka dni temu próbował tutejszych potraw i był zachwycony.

Tym razem postanowił pokazać większą klasę niż ostatnio i przyjechać po nią pod sam dom. Wynajął na dwadzieścia cztery godziny białego mercedesa i punktualnie o szóstej zjawił się pod domem jej ojca. Sprawdził w lusterku jak wygląda - fryzura w porządku, jasnoniebieska koszula była tak idealnie wyprasowana, że jej kołnierzyki niemalże raniły mu szyję. Kątem oka zauważył, że furtka przy bramie otwiera się i jak oparzony wyskoczył z samochodu.

- Hej - przywitał się. Zlustrował Julię wzrokiem - miała na sobie dopasowaną, białą koszulę bez rękawów i kolorową spódniczkę. Dookoła niej roznosił się zapach fiołków i anyżu. - Ślicznie wyglądasz.

- Dziękuję - odparła rumieniąc się.

- Mogę cię pocałować, czy twój ojciec czai się gdzieś w oknie? - zapytał brunet, zerkając na dom. Julia roześmiała się.

- Jakieś dziesięć minut temu pojechał do pracy - ledwie skończyła wypowiadać ostatnie słowo, a usta Filipa zetknęły się z jej wargami. Dłonią mocno objął ją w talii i całowali się tak długo, aż obojgu zakręciło się w głowach. Po tym wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę.

Filip żałował, że nie zamówił jednak taksówki - ledwie powstrzymywał się od patrzenia na Julię. Całą drogę rozmawiali o rzeczach ważnych i mniej ważnych - narzekali na wzmożony ruch na ulicy, Julia opowiadała o swoim ojcu, a Filip o tym, co robił cały dzień. Ani się obejrzeli, a znaleźli się na parkingu pod hotelem.

Wysiedli z auta i brunet natychmiast złapał Julię za rękę. Obrócił Julią wokół własnej osi, jakby tańczyli i przysunął do siebie tak, że ich twarze znalazły się ponownie naprzeciw siebie. Po krótkim pocałunku ruszyli w drogę do restauracji. Choć żadne z nich nie wypiło dziś ani kropli alkoholu, oboje zachowywali się jakby byli lekko wstawieni.

Usiedli w miękkich, obitych szarym materiałem fotelach, tuż przy barierkach, za którymi rozchodziła się panorama miasta. Niezbyt uprzejma kelnerka łamaną angielszczyzną przyjęła od nich zamówienie. Ponieważ Julia i Filip nie do końca potrafili wymówić nazwy potraw, irytacja kobiety rosła z każdą sekundą. Robiła przy tym tak śmieszne miny, że gdy tylko się odwróciła, para odczekała kilka sekund i wybuchnęła głośnym śmiechem, gdy kelnerka zniknęła im z pola widzenia.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now