25. Znowu jej nie ma

920 49 8
                                    

sobota, 5 października 2019r., Warszawa

Ostatnie dni były tak przepełnione nerwami i napięciem, że Julia zmuszona była przerzucić się z kawy na melisę, gdyż ciśnienie i tak pewnie miała ponad normę. Wieść o tym, że asystentka Amelii Jurewicz, jednego z ważniejszych managerów w banku, jest dziewczyną popularnego w Polsce rapera, rozniosła się po biurze z prędkością światła. Najbliższe koleżanki nie dawały jej spokoju tylko przez jeden dzień, kiedy wypytywały ją o szczegóły ich znajomości - powiedziała im w dużym skrócie, co chciały wiedzieć i przez kolejne dni nie wracały do tematu. Irytujące natomiast były zaciekawione spojrzenia ludzi, których znała tylko z widzenia. Niezwykle rzadko wchodziła do kuchni, gdzie przebywało najwięcej osób - wolała jeść obiad przy biurku. Paradoksalnie najlepiej się czuła w obecności Amelii, która nie zadała jej ani jednego pytania w tym temacie i zachowywała się, jakby nic się nie stało.

Wcale nie miała ochoty na dzisiejsze wyjście z ludźmi z pracy, a jeszcze bardziej na późniejsze spotkanie ze znajomymi Filipa. Miała wrażenie, że brunet w ogóle nie rozumiał jej obiekcji - twierdził, że niepotrzebnie się zniechęca i że warto przełamać lody. Nie chciała mu po raz setny tłumaczyć, że czuje nieszczególną ekscytację na myśl o konfrontacji z koleżankami Igi, która potraktowała ją jak potraktowała, więc od środy unikała z nim spotkania. Po spędzaniu przepełnionych napięciem godzin w pracy nie miała ochoty na kolejną dawkę nerwów w towarzystwie Filipa, więc wybierała samotne popołudnia w domu z książką lub serialem.

Przynajmniej pogoda jest ładna, myślała Julia, wysiadając z autobusu na przystanku Chmielna 02. Rozpięła czarną ramoneskę i wygładziła prostą sukienkę w kolorze purpury. Dyskretnie przyjrzała się swojemu odbiciu w szybie okna w budynku obok, zastanawiając się czy za bardzo się nie wystroiła jak na luźne spotkanie z ludźmi z pracy, ale szybko odgoniła od siebie tę myśl - miała już dość problemów, żeby przejmować się takimi głupotami.

- Cześć! - przed lokalem spotkała kilku znajomych, którzy palili papierosy. Postanowiła się do nich przyłączyć i wyciągnęła z kieszeni paczkę l&mów. Wśród grupy był Czarek, z którym nie rozmawiała od środy, kiedy to wprost zapytał ją, czy jest dziewczyną Taco. Podchwycił jej spojrzenie i podał jej ogień. Chwilę porozmawiali w grupie, aż w końcu postanowili wrócić do środka.

- Hej - Czarek zatrzymał ją na chwilę. - Przepraszam za... no wiesz. Za te durne pytania.

- Nie ma sprawy - odpowiedziała i weszli do środka. - Ty przynajmniej zapytałeś wprost, a nie szeptałeś po kątach jak inni.

- Byłem zaskoczony, jak mała potrafi być Warszawa - przyznał, gdy wchodzili po schodach na górę, gdzie Amelia zarezerwowała stolik.

- To miasto wydaje się duże tylko tym, którzy w nim nie mieszkają - stwierdziła.

- Długo tutaj mieszkasz?

- Wychowałam się tu - odparła z uśmiechem. Przywitali się z pozostałymi osobami w pubie i zajęli miejsca obok siebie.

- Poważnie? Myślałem, że urodziłaś się we...

- We Włoszech? Nie - pokręciła głową z uśmiechem, ściągając kurtkę. - Mój tata jest Włochem. Często tam bywam, to znaczy w Mediolanie, ale urodziłam się w Polsce.

- Rozumiem - Czarek kiwnął głową. Wtedy podeszła do nich kelnerka z kuflami ciemnego piwa na tacy i postawiła przed nimi dwie sztuki. Julia powiedziała zaskoczona:

- Ale my nie zamawialiśmy...

- Na koszt firmy! - zawołała z drugiego końca stołu Amelia. Julia i Czarek posłali jej pełne wdzięczności spojrzenie.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz