12. Wszystko jedno

1K 43 7
                                    

środa, 3 września 2019r., Warszawa

Dochodziła siódma wieczorem. Jasnowłosa kelnerka ze współczuciem patrzyła na siedzącego w rogu kawiarni Filipa, przed którym stały trzy puste filiżanki po espresso. Poczekała, aż odłoży telefon, który niemalże przykleił mu się do ucha i powoli ruszyła w jego stronę.

- Może dla odmiany podam panu herbatę? - spytała uprzejmie. Nie odwzajemnił uśmiechu. Nawet na nią nie spojrzał.

- Nie, dziękuję - rzucił. Wyciągnął z portfela banknot pięćdziesiąciozłotowy, zostawił go na stole, po czym nerwowym krokiem wyszedł z kawiarni, po drodze szukając w kieszeniach ciemnodżinsowej kurtki papierosów.

Julia nie przyszła na umówione spotkanie. Nie odbierała telefonu, nie odpisywała na SMSy. Martwił się, że coś mogło się stać, aczkolwiek czuł, że nie przyszła tu z zupełnie innego powodu. Miał ochotę pojechać do jej mieszkania, ale powstrzymała go przed tym niepewność tego, co może tam zastać.

Zapalił papierosa i ruszył przed siebie. Słońce powoli chowało się za horyzontem, po Nowym Świecie przechadzały się grupy znajomych i pary. Filip zatrzymał wzrok na mężczyźnie, który niemalże biegł ulicą z rozmarzonym spojrzeniem, trzymając w rękach bukiet goździków. Prawie takich samych, jakie Filip podarował Julii na pierwszej randce.

Nie chciał wracać do domu. Wiedział, że gdy zostanie sam na sam ze swoimi myślami, skończy się to piciem do nieprzytomności. Mocno zaciągnął się papierosem i wybrał numer do Łukasza.

- Cześć, stary, co tam? - odebrał dość szybko

- Jesteś zajęty? Muszę się napić - powiedział Filip. Łukasz zawiesił głos.

- Właśnie wracam z zakupów, mogę wyskoczyć na piwo czy dwa - odparł Łukasz.

- Za pół godziny w Planie B?

- Za godzinę, muszę zostawić zakupy. Postaram się być najszybciej jak się da.

- Dzięki.

Filip rzucił peta na ziemię i przydeptał go podeszwą czarnego buta Nike, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę Placu Zbawiciela. Nigdy w życiu nie był tak wściekły. Był święcie przekonany, że Julia specjalnie nie odbiera od niego telefonu. Złapał się za kieszeń w spodniach, gdzie tkwił jego iPhone, ale za chwilę zabrał rękę, klnąc pod nosem. To nie miało sensu.

Łukasz pojawił się w barze nieco wcześniej. Filip czekał na niego w ogródku piwnym z dwoma dopiero co zamówionymi guinessami.

- Cześć, Fifi - przywitał się, taksując przyjaciela wzrokiem. - Źle wyglądasz.

- Dzięki - mruknął brunet i wypił prawie połowę kufla. Łukasz patrzył na niego niepewnie.

- Co się dzieje? - spytał. Filip na chwilę ukrył twarz w dłoniach. Później zapalił papierosa i zaczął mówić:

- Pamiętasz Julię?

- Julię? - Łukasz zmarszczył brwi i pokręcił głową. - Oświeć mnie.

- Dwa lata temu byłem w Mediolanie - odparł Filip, obracając papierosa między palcami. - Poznałem tam dziewczynę...

Łukasz zrobił wielkie oczy.

- Seksowna Włoszka! - zawołał. - No, coś tam kiedyś wspominałeś. Co, odezwała się?

- Tak jakby - odparł Filip i ze szczegółami opowiedział przyjacielowi wszystko, co miało miejsce w ciągu ostatnich dni. Kiedy skończył, zauważył, że Łukasz mrozi go morderczym spojrzeniem.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now