19. Gdzie ty dzisiaj jesteś

1K 53 18
                                    

sobota, 21 września 2019r., Warszawa

Do koncertu został tydzień. Filip nie mógł uwierzyć, że za równe siedem dni stanie na scenie przed blisko siedemdziesięciotysięcznym tłumem. Podobnie jak nie mógł uwierzyć, że zupełnie zapomniał o tym, że w celu rozładowania napięcia przed tym ważnym wydarzeniem Janek zorganizował u siebie imprezę w sobotę. Dobrze, że Filip nie ustalił w czasie randki z Julią w kawiarni konkretnej godziny ich weekendowego spotkania - po wszystkim zaprosił ją do siebie na niedzielne popołudnie, a ona ochoczo się zgodziła, gdyż na sobotę była umówiona z przyjaciółkami.

Myśląc o czwartkowym incydencie z jej byłym facetem, Filip nadal czuł wściekłość. Sądził, że nigdy nie będzie miał przyjemności spotkania z tym typem i bardzo przybiło go to, że zepsuł mu i Julii finał czwartkowego popołudnia. Jednocześnie pierwszy raz miał bliski kontakt z osobą na narkotykowym głodzie i też w pewien sposób to na niego wpłynęło. Kiedy myślał, że Julia przeżyła z nim ponad rok, robiło mu się słabo.

- Jak tam sprawy między tobą a seksowną Włoszką? - zapytał Łukasz, podając Filipowi piwo z lodówki.

- Ma na imię Julia - poprawił go brunet, otwierając piwo zapalniczką. 

- Czemu jej nie przyprowadziłeś ze sobą? - zapytał, kiedy obaj skierowali się z powrotem do salonu.

- Zbyt późno przypomniałem sobie, że dziś jest impreza.

- Stary, od kiedy ty zapominasz o takich rzeczach? - Łukasz pokręcił głową z niedowierzaniem. - Ta dziewczyna kompletnie zawróciła ci w głowie.

W odpowiedzi Filip tylko uśmiechnął się do siebie - jego kolega miał sporo racji. Ostatnimi czasy poza koncertem sporo myślał o swojej relacji z Julią i musiał przyznać, że dopiero teraz mógł w pełni stwierdzić, że jest naprawdę szczęśliwy. Nadal miał wyrzuty sumienia po tym, jak ją potraktował, ale cieszył się, że wreszcie mu wybaczyła.

Cała najbliższa ekipa koncertowa - łącznie z ludźmi Dawida - liczyła około pięćdziesięciu osób, z czego Jan zaprosił do siebie prawie trzydzieści. Co chwila ktoś przychodził, a ktoś wychodził, toteż Filip przestał już rejestrować z kim się witał czy żegnał. Większość przyszła tutaj po prostu rozluźnić się po pracowitych miesiącach i przygotować się do najbardziej intensywnego tygodnia przed koncertem.

W pewnym momencie, kiedy to był pochłonięty rozmową z kilkoma raperami, którzy gościnnie mieli pojawić się na występie, w salonie zrobiło się dziwnie cicho. Filip odwrócił głowę w stronę reszty gości i zdał sobie sprawę, że w drzwiach wejściowych stoją Maciek, jego dziewczyna Natalia oraz...

- Iga? - rzucił ktoś cicho. Filip wbił wzrok w swoją byłą dziewczynę, która właśnie wzbudziła ogromne zainteresowanie pośród wszystkich zgromadzonych. Niektórzy zaczęli szeptać, inni przerzucali wzrok to na Filipa, to na nią. 

- Hej wszystkim - przywitała się, robiąc dobrą minę do złej gry. Zerknęła niepewnie na Filipa i poprawiła białą, bawełnianą torbę na ramieniu. - Hm... pójdę schować alko do lodówki.

Wraz z Natalią zniknęły w kuchni, a reszta gości wróciła do poprzednich zajęć. Maciek ruszył w kierunku zdenerwowanego Filipa ze słowami:

- Stary, przysięgam, że...

- Myślałem, że ta impreza jest po to, żebyśmy się wszyscy odstresowali - przerwał mu brunet, szukając w kieszeni dżinsów paczki marlboro. Gdy ją znalazł, ruszył w kierunku balkonu.

- Słuchaj, ona się zwyczajnie wprosiła - wyjaśnił Maciek, gdy byli już na zewnątrz. - Po południu zadzwoniła do Natki, czy może wpaść, bo ma sprawę. Nie wiem, o co chodziło, ale tak się zasiedziała, że było nam głupio ją wypraszać, bo jedziemy na imprezę.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz