16. Idź stąd, wróć tu

1.1K 43 11
                                    

czwartek, 12 września 2019r., Warszawa

Wydarzenia z ostatnich dwóch tygodni tak bardzo zawładnęły życiem Filipa, że praktycznie wszystkie jego pozostałe obowiązki zeszły na dalszy plan. Uznał, że nie może sobie na to pozwolić - za dwa tygodnie miał zagrać pierwszy koncert w tym roku, i to w dodatku na Stadionie Narodowym. Kiedy przypominał sobie, że wkrótce zaśpiewa przed ponad sześćdziesięciotysięczną publicznością, oblewał go zimny pot.

Dzisiaj poświęcił parę ładnych godzin w studio na ćwiczenia wokalne - tak się wkręcił, że Maciek, który również się tam pojawił, w pewnym momencie po prostu wyprowadził go z pomieszczenia i kazał iść do domu odpocząć. Filip długo się opierał, ale czując, że ciężko mu złapać oddech, postanowił odpuścić. W końcu miał jeszcze nieco ponad dwa tygodnie na ewentualny trening głosowy.

Julia zaprosiła go do siebie na szóstą - zdążył jeszcze skoczyć na dwie godziny na siłownię, żeby jakoś zapełnić sobie czas. Bardzo cieszył się ze spotkania z dziewczyną, choć nie ukrywał, że obawiał się, że odwoła je w ostatniej chwili. Zastanawiał się, czy powinien coś ze sobą zabrać, jednak Julia mówiła, że przygotuje im coś do jedzenia. Żaden alkohol nie wchodził w grę, ponieważ przez jakiś czas miała unikać wszelkich używek.

Jadąc do niej samochodem, Filip zauważył na osiedlu kwiaciarnię. Wcześniej myślał, czy nie kupić jej jakiejś wiązanki, ale obawiał się, że może to źle odebrać. Mimo wszystko, zatrzymał się na poboczu i kupił mały bukiet z róż, gerber i frezji. Głupio było mu przychodzić do domu dziewczyny z pustymi rękoma.

Kilkanaście minut później wchodził już schodami na drugie piętro w jej bloku. Z mocniej bijącym sercem zapukał do drzwi. Usłyszał za nimi pospieszne kroki i w pewnym momencie stanęła przed nim Julia. Był nieco zaskoczony, widząc ją w mocno wygniecionej, szarej bluzie adidasa, czarnych legginsach i luźno związanych włosach. Choć była przepiękna, nie wyglądała najkorzystniej - nie za sprawą stroju, a wyraźnego przemęczenia, jakie malowało się na jej twarzy.

- Cześć - powiedziała, przenosząc wzrok na kwiaty. Filip wyciągnął je w jej stronę.

- Hej... proszę - powiedział z uśmiechem.

- Dziękuję, są piękne - odparła, robiąc mu miejsce w drzwiach. - Chodź do środka.

W mieszkaniu panował ład i porządek, a w powietrzu unosił się zapach wanilii i kwiatowego płynu do mycia podłóg. Po tym, w jakim stanie była Julia, Filip spodziewał się, że pomieszczenie będzie wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan, jednak był mile zaskoczony tym, co zobaczył. Na stole stały dwa talerze z jedzeniem, kolorowe kubki i dzbanek z herbatą.

- Przepraszam za to, jak... - Julia zaczęła szukać jakiegoś naczynia, do którego mogłaby wstawić kwiaty. - Za to jak wyglądam. Kiepsko się dzisiaj czułam i...

- Ej - przerwał jej, podchodząc bliżej. - O czym ty w ogóle mówisz? Jesteś piękna, nieważne czy w dresie czy w sukience.

Posłała mu niepewny uśmiech i napełniła wysoką szklankę wodą. Włożyła do niej kwiaty i odstawiła na blat kuchenny. Choć w ciągu ostatniego tygodnia widzieli się kilka razy, dopiero teraz poczuła się w jego obecności bardzo nieswojo. Ona przygotowała im kolację, on przyniósł jej kwiaty - przypominało to trochę początku ich znajomości.

- Jak się czujesz? - spytał Filip. Julia gestem ręki zaprosiła go do stołu i sama zajęła miejsce naprzeciw.

- Kiepsko - przyznała, nalewając herbaty do kubków. Trzęsły się jej ręce - brunet już chciał zaproponować jej pomoc, ale w ostatniej chwili odstawiła dzbanek, nie rozlewając niczego po drodze.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz