29. Znajomi z korpo

916 45 13
                                    

piątek, 18 października 2019r., Warszawa


Kasza jaglana z owocami i orzechami na śniadanie, mocna kawa, wygodne spodnie, buty i ciepły sweter - w ten sposób Julia przygotowała się na dzisiejszy dzień w pracy, który zapowiadał się naprawdę ciężko. Niestety, pomimo tego wszystkiego, i tak była wykończona stresem, który prześladował ją od momentu, gdy dowiedziała się, jak wiele pracy dzisiaj ją czeka.

- Yes, thank you. Have a good day, bye - uśmiechając się tak szeroko, że aż rozbolały ją policzki, zakończyła rozmowę telefoniczną z managerem zaprzyjaźnionego zespołu z USA. Odłożyła słuchawkę telefonu na aparat i mruknęła do siebie. - Chuju złamany.

Dochodziła dziewiąta. Jej współpracownicy, pomimo świadomości spędzenia dodatkowych godzin w pracy, byli w dobrych humorach i pracowali chyba jeszcze lepiej niż zwykle. W dodatku otrzymali pomoc od jeszcze jednego zespołu, więc praca szła szybko. Julia od rana zdążyła przerobić niestety tylko kilka dokumentów ze względu na dodatkowe obowiązki i rozmowy z zagranicznymi współpracownikami, którzy o wszystko mieli dziś pretensje.

- Dzień dobry, szefowo! - drzwi do jej gabinetu otworzyły się i stanął w nich Czarek z dwoma kubkami kawy.

- Co... Czareeeek - Julia uśmiechnęła się, wzdychając. - Chyba mam déjà vu.

- Ciężki mamy dziś dzień, więc obie są dla ciebie - postawił kubki na jej biurku.

- No chyba żartujesz! - posłała mu zdumione spojrzenie. - Nie może być tak, że...

- Kiedy to wszystko się uspokoi, postawisz mi lunch - zaproponował z szelmowskim uśmiechem. Zlustrował ją wzrokiem. - Hej, fajny sweter, tak w ogóle.

Julia dotknęła skrawka rękawa szarego swetra we wzór białych serduszek i uśmiechnęła się, mówiąc:

- Dzięki. Nie chciałam stroić się w koszule czy kiecki, jeśli mam tu siedzieć dziś do wieczora - spojrzała w ekran monitora, gdzie właśnie pojawiła się wiadomość od kogoś ze Stanów. - Czarek, pamiętasz o tych załącznikach...

- ... do faktur z Kolorado? - dokończył. - Moje są ogarnięte, ostatni kończy Dorota. Jakieś pięć minut temu mówiła mi, że została jej ostatnia strona i wysyłamy.

Popatrzyła na niego zdumiona, niemniej jednak bardzo mile zaskoczona.

- Chcesz być moim asystentem? - zapytała. - Bo czytasz mi w myślach.

- W sumie to już nim jestem, noszę ci kawę! - zauważył i oboje zaczęli się śmiać.

- O tym lunchu to będę pamiętać, nie martw się! - wymierzyła w niego palec wskazujący.

- No ja myślę! - odparł. - Okej, zobaczę jak tam te nasze Kolorado.

- Dzięki! - zawołała za nim, odprowadzając go wzrokiem. Choć początek ich znajomości był może trochę niezręczny - w końcu Czarek wprost powiedział jej, że mu się podoba - to teraz zachowywali się niemal jak przyjaciele. W dodatku okazał się świetnym pracownikiem i Julia wiedziała, że może na niego liczyć.

- Hej, masz chwilę? - kilka minut później do gabinetu weszła Monika. Wyglądała na nieco zdenerwowaną. Ale kto dzisiaj tak nie wyglądał?

- No, co tam? - spytała Julia, popijając kawę. 

- Dzwonili do mnie z teksańskiego AMLu, ponoć nie dostali trzech z dziesięciu tych dokumentów, które były jakieś super mega urgentowe - wyjaśniła. - Minął cut off, mamy przekroczenie.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now