7. W końcu sami

1.2K 45 7
                                    

czwartek, 26 marca 2017r., Mediolan

Żaden pobyt Julii we Włoszech nie mógł obejść się bez samotnej wizyty w Zona Brera. Była to klimatyczna, lekko artystyczna dzielnica, gdzie nie tylko znajdowało się sporo nietuzinkowych butików, showroomów z ubraniami, kosmetykami i biżuterią, ale miło się tam również spacerowało i odpoczywało od tłumów. Za każdym razem, kiedy będąc w Polsce zakładała na siebie coś kupionego właśnie w tym miejscu, była zasypywana komplementami i gradobiciem pytań, gdzie coś takiego można dostać.

Lubiła przychodzić tu sama, ponieważ zawsze gdy zabierała ze sobą ojca, ten marudził, że jest zmęczony i dziesięć razy pytał, dlaczego przymierzanie pięciu sukienek w tym samym kolorze zajmuje tyle czasu. Niemniej jednak, kiedy po ponad trzech godzinach w końcu usiadła w jednej z kawiarni z dużą latte i kawałkiem wiśniowego ciasta, stwierdziła, że jest to dobry moment, by porozmawiać z przyjaciółkami na facetime. Wysłała Zuzi i Patrycji krótką wiadomość pogadamy? i niecałe dziesięć minut później na ekranie jej telefonu pojawiły się uśmiechnięte twarze przyjaciółek. Zuza właśnie jadła w pracy lunch, zaś Patrycja jechała gdzieś tramwajem.

Po tym, jak wszystkie trzy przekazały sobie informacje o tym, co aktualnie robią i podzieliły się ważniejszymi informacjami z ostatnich dni, cała uwaga skupiła się wyłącznie na Julii i jej znajomości z Filipem. 

- Nie widzieliśmy się od dwóch dni - powiedziała. - Chciałam spędzić trochę czasu z tatą, byliśmy w kinie, zrobiliśmy razem obiad...

- Nudy! - przerwała jej Patrycja. - Nie mów tylko, że dzisiejszy wieczór też spędzisz nie z tym facetem, co trzeba.

Julia wywróciła oczami. Cała Patka... 

- Akurat dzisiaj ma znowu nocny dyżur - odparła, po czym westchnęła z niepewnym uśmiechem. - A Filip... zaprosił mnie dziś do siebie wieczorem.
Przyjaciółki jak jeden mąż uniosły brwi. 

- Jak to do siebie? - zapytała Zuza.

- No, do hotelu - odpowiedziała Julia, upijając łyk latte. Zauważyła na ekranie telefonu, że na czubku nosa znalazło się trochę piany i natychmiast ją wytarła. - Chcieliśmy pobyć trochę sami. 

- O, stara! - pociągnięte jasnoróżową szminką usta Patrycji rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. - Wyczuwam gorącą noc!

- Jula, zgodziłaś się, serio? - Zuza skrzywiła się. - Ile ty go znasz?

- A kto to przyszedł, pani maruda, niszczycielka dobrej zabawy? - zwróciła się do niej Patrycja. Zuza zignorowała jej uwagę i zwróciła się do Julii:

- Zastanów się, poważnie. Randki na mieście po paru dniach znajomości to jedno, ale zaproszenie do hotelu?

- Przecież Filip nie jest żadnym psychopatą - wtrąciła się Patrycja. - Jest raperem, heloł! 

- No i co z tego? - zawołała Zuzia. - Żadna z nas nie wie, jakie ma zamiary.

- Tak, bo na pewno jest gwałcicielem i seryjnym mordercą pod maską rapera. Julia jest dorosła, doskonale wie, co robi. Ma wakacje, nie zakazuj jej dobrze się bawić.

- Dziewczyny, ja nadal tu jestem - odezwała się sama zainteresowana. - I tak, jak mówi Patrycja, wiem, co robię. 

- Jak uważasz - Zuza machnęła ręką i wytarła usta serwetką. - Muszę lecieć, kończy mi się przerwa.

- Ja też zaraz wysiadam - dodała Patrycja. - Jula, kup sobie jakąś ładną bieliznę i daj nam znać jutro jak się sprawy mają.

- Mhm. Jasne. Kocham was - Julia przesłała przyjaciółkom buziaka i zakończyła połączenie. Przez dłuższą chwilę musiała sobie w myślach przeanalizować ich słowa. Patrycja przybrała rolę małego diabełka na jej ramieniu, który namawiał ją do niecnych czynów, zaś Zuzia idealnie wcieliła się w aniołka, który prosił o zachowanie zdrowego rozsądku.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now