34. Ostatnie dni

1K 47 35
                                    

Wczoraj zakończyłam Sto tysięcy książek, dzisiaj kończymy tutaj. Dziękuję wszystkim, którzy czytali i zostawiali słowa wsparcia. Śledźcie mój profil, bo wkrótce pojawi się coś nowego. Miłej lektury!

***

wtorek, 31 grudnia 2019r., Warszawa

- Przysięgam, że to jest najbardziej urocza istota na całym świecie - Monika zachwycała się czarną kotką, która zaczęła nieporadnie wdrapywać się na jej ramię, ciekawa tego, jak świat wygląda z takiej wysokości.

- Zdajesz sobie sprawę, że Alba teraz z ciebie nie zejdzie? - Julia wytarła papierowym ręcznikiem blat, na który rozlało się trochę przygotowywanego przez nią drinka. 

- Dlaczego nazwałaś ją Alba? - zdziwił się Artur, narzeczony Patrycji. - Przecież ma czarną sierść.

- I o to chodzi, nie wszystko musi być oczywiste - powiedziała Julia, podchodząc z powrotem do stolika, na którym postawiła dwie szklanki z cuba libre - dla siebie i Czarka. Widząc, że jej pani jest tuż obok, Alba natychmiast zaczęła schodzić z ramienia Moniki, by wskoczyć Julii na kolana. 

- A jednak zeszła - westchnęła rozczarowana Monika. Albie jednak nie było zbyt wygodnie na cekinowej spódnicy Julii i szybko zaczęła szukać nowego towarzysza do zabawy - padło na Zuzię, która ochoczo wyciągnęła do kotki rękę, gdy tak zaczęła iść w jej stronę.

- Ile ona ma miesięcy? - zapytała Patrycja.

- Weterynarz ocenił na pięć, może sześć - odparła Julia, mieszając słomką w drinku.

- A właściciel mieszkania nie robił problemów? - spytał Adam, chłopak Zuzi.

- Tego się obawiałam najbardziej - Julia spojrzała w stronę drzwi od łazienki, skąd właśnie wychodził Czarek. - Trochę kręcił nosem, że Alba pewnie zaraz wszystko poniszczy, ale jak tylko zobaczył, że jedne, co ona niszczy to ludzkie nogi i fryzury ewentualnie, to machnął ręką.

- O, drineczek! - Czarek zajął miejsce obok Julii i wziął swoją cuba libre do rąk. Spojrzał z wdzięcznością na Julię. - Dziękuję.

Odwzajemniła uśmiech. Na świętowanie końca roku zaprosiła do siebie znajomych z pracy - Monikę, Kamilę, Czarka i Michała, a także przyjaciółki Zuzię i Patrycję z ich partnerami, Adamem i Arturem. Wieczór mijał im bardzo sympatycznie, ale imprezę zdecydowanie skradła nowa przyjaciółka Julii, kotka Alba. Każdy nie mógł się doczekać roku dwa tysiące dwudziestego - coś co jeszcze niedawno było tak odległe, miało nadejść już wkrótce. 

Dla Julii było to szczególnie ekscytujące, bo miała nadzieję zostawić za sobą bolesne wspomnienia związane z Filipem i zacząć coś nowego. Tym czymś było powoli rodzące się uczucie między nią a Czarkiem. Póki co zachowywali się jeszcze trochę jak zadurzone w sobie nastolatki - po pracy chodzili na obiad, kawę, w weekendy do kina, odwiedzali się nawzajem w swoich mieszkaniach, czasem Czarek złapał ją za rękę, ale nic więcej. Julia liczyła na to, że ich niewinna relacja wkrótce przerodzi się w coś poważniejszego.

- Chyba powinniśmy się zbierać, co? - odezwała się Kamila, kiedy zegar wskazywał godzinę dwudziestą drugą. Planowali przed północą dotrzeć na Plac Bankowy, gdzie odbywał się sylwester miejski.

- Kama ma rację - Julia dopiła swojego drinka. - Okej, zerujemy i lecimy.

Kilkanaście minut później zostawiła Albę pod opieką swoich sąsiadów, starszych państwa Małkowskich, którzy mimo krótkiej znajomości zaczęli traktować Julię jak córkę. Miała zadziwiająco dobry kontakt ze wszystkimi sąsiadami, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że podjęła dobrą decyzję o przeprowadzce w nowe miejsce.

Ostatnie dni wakacji || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now