|\/ ❄️ WIELKA WOJNA ❄️

560 31 12
                                    

Grace rozglądała się smutnym wzrokiem po Winterfell. Całym sercem modliła się do ojca by wygrali tą bitwę.

Obok niej na klifach stał Jon. Mężczyzna trzymał ją za rękę dodając otuchy.

Jednak po chwili się zaczęło.

Dzięki Melissandre bronie wojowników zapłonęły. Wybiegli oni na przód by rozświetlić drogę. Jednak gdy tylko dotarli do lasu ogień na ich broniach zgasł.

Po chwili z lasu wybiegła amia umarłych. I następnie Grace i Jon wsiedli na smoki dostając wcześniej znak.

Eragprn, Aringorn i Wichron zionęły ogniem. Jednak Grace wiedziała że nie wygrają tak łatwo tej wojny.

Rozdzielili się. Jon poleciał do Bożego gaju w którym był Brann służący im jako przynęta. Grace natomiast poleciała do lasu. Musiała czekać na kolejny znak.

Wiatr muskał jej twarz i rozwiewał jej włosy. W kościach czuła że Nocny Król jest coraz bliżej. Dostała znak. Eragorn i Wichron ponownie zionęły ogniem zabijają wszystkich umarłych.

Jednak po chwili rudowłosa usłyszała ryk smoka. Jednak nie należał on do żadnego z jej smoków. Po chwili z lasu wyłonił się Hydron na którym leciał Król Umarłych.

Serce Grace stanęło gdy zobaczyła przedziurawione gardło smoka. Zrozumiała że umarły musiał go ożywić...

Ruszyła za nim, a za nią Jon. Natomiast Wichron został pomagając ludziom w Winterfell zabijać potwory.

Grace i Jon znaleźli się nad chmurami jednak króla nie było nigdzie widać. Po chwili jednak wyłonił się i rzucił na Grace. Eragorn i Hydron rozpoczęły walkę, którą na całe szczęście wygrał czerwony smok.

Nocny Król spadł na ziemię, a zaraz za nim pognała Grace. Z złością rozkazała smokowi spalić umarłego co zrobił. Wyobraźcie sobie jakie było jej zdziwienie gdy okazało się że na umarłym nie zrobiło to żadnego wrażenia.

Eragorn wylądował na ziemi. Niestety, ale po chwili smoka zaatakowały ufoludki Nocnego króla. Smok ryczał przeraźliwie. Umarli na zmianę wbijali i wyciągali mu broń z ciała. Grace po chwili spadła z smoka, który odleciał strzepując z siebie otaczających go umarłych.

Grace spojrzała ze strachem na umarłego, który podnosił właśnie ręce do góry. I po chwili cała armia żołnierzy wróciła do życia. Jednak następnie stało się coś niespodziewanego. Piotr stanął obok niej broniąc ją. W jej oczach pojawiły się łzy.

Postanowiła mu pomóc. Paliła stworki osłaniając Piotra od tyłu,a on osłaniał ją. Niestety co jakiś czas umarli wbijali mu miecz do ciała...

Piotr upadł na ziemię na co Grace od razu zareagowała kucając obok niego. Nie wiem jakim cudem miał w sobie siłę, ale cały czas walczył.

Po chwili wszyscy umarli popadali nieżywi. W końcu stojący ledwo na nogach Pevensie również upadł.

- Przepraszam - szepnął cicho - Ale to jej wina... - dodał, a następnie Jego oczy zamknęły się na zawsze...

Po policzkach Grace leciały łzy, które potem kapały na Jego twarz... Eragorn wylądował obok niej. Smok cicho pomrukiwał...

Dzisiejszy dzien, nie był dniem do świętowania..

————————————————————

Się porobiło.... Czyli okazuje się że to nie była wina Piotra. Ktoś się spodziewał?

Mam nadzieje że się podoba.

Emilly__Prim⭐️

Córka Aslana ~ Piotr PevensieOnde as histórias ganham vida. Descobre agora