3

866 41 15
                                    


Pov Valerie

- Lepiej ci w jasnych kolorach - mówi do mnie Marcel gdy ubieram czarne spodnie. Mam też ubrać ciemno niebieską koszulkę na ramiączka.

- Wolę ciemne i z moim blond włosami lepiej się kontrastują - a poza tym słodki i mocno dziewczęcy wygląd nie ma nic wspólnego z moją osobowością. - A ty już się ubieraj, bo jest po dziesiątej - spogadam na wyświetlacz telefonu. - A nawet za dziesięć jedensta.

Cholera, jak ten czas leci gdy się dobrze bawi. Wczoraj byliśmy z Marcelem w klubie. I przyznaję, że bawiłam się doskonale. Podczas tych kilku lat, w których byliśmy małżeństwem Niall nigdzie mnie nie zabierał. Dla niego liczyły się tylko te przeklęte przeżuty dragów i zastraszanie tych, którzy zdecydowali się przed nim nie naginać karku.

- Gdzieś czytałem, że człowiek zaczyna kontaktować dopiero po dwunastej - nigdy wcześniej nie słyszałam o takiej bzdurze. Ja osobiście im dłużej śpię tym gorzej się czuje.

- Głupie wymówki.

- Ostatnio ciągle się zastanawiam czy nie przekazać ci wszystkich swoich zajęć. Coś mi mówi, że ty byś wykonywała to dużo szybciej i lepiej.

- Nie doceniasz się. A jeśli chcesz to mogę ci pomagać. Ostatnio bardzo się nudzę - wracam do niego na łóżko i obdarowywuje go bardzo namiętnym pocałunkiem, a on od razu przyciąga mnie do siebie. Dłoń Marcela wendruje pod moją bluzkę. Chyba niepotrzebnie się ubierałam.

On jednak szybko sobie radzi z tą niedogodnością i łatwo pozbywa się mojego ubrania. Na szczęście niczego nie drze. I dobrze, bo jestem do nich bardzo przywiązana.

- Mamy jeszcze trzy godziny do wyjścia. Sądzę, że powinniśmy je bardzo pożytecznie wykorzystać - komunikuje atakując moje usta. Jest to bardzo przyjemny atak. I mam nadzieję, że będzie często powtarzany.

***
Marcel oprowadza mnie po wielkim magazynie z narkotykami. Dużo widziałam w życiu, ale nie coś takiego. Są tu tony dragów. A także wiele innych ludzi. Marcel chyba naprawdę jest jakiś ważny, bo nie zwarzajac na innych wszystko mi pokazuje. Nie wiedzę tu jednak innych kobiet. Od zawsze zdawałam sobie sprawę z tego, że to jest męski biznes, lecz nie zgadzałam się na to. I teraz też tak jest.

Skoro Marcel zamierza mi to ułatwić to ja z chęcią z tego skorzystam.

- Teraz widzisz jak tu jest cholernie nudnie - szepcze mi brunet na ucha. Ja jednak jestem bardzo zaciekawiona tym wszystkim.

- Nie do końca się z tym zgadzam.

- Jesteś dziwna, ale mimo wszystko cholernie cię kocham, więc musimy z tym żyć. A ja może będę miał mniej roboty - komunikuje z uśmiechem.

Po chwili jednak gdzieś odchodzi mówiąc, że mogę się sama rozejrzeć co oczywiście robię. A ja z przyjemnością to robię. Podchodzę do wielkiej sterty narkotyków, nie mam zamiaru ich brać, już wolę sobie wypić coś mocniejszego niż się tym truć. Do moich uszu dociera jednak rozmowa i to w języku angielskim co mnie bardzo dziwi.

Lecz szybko uświadamiam sobie, że znam ten głos. Nachylam się trochę, ale jak tylko widzę to osobę to szybko się chowam.

Jakim cudem on się tu wziął? Myślałam, że raz na zawsze się go pozbyłam.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now