33

571 37 9
                                    


Pov Valerie

- Jesteś ostatnio strasznie ponura, aż tak ci szkoda tego Louisa? - pyta się mnie Marcel podczas naszego wspólnego śniadania Przynajmniej tę tradycje chcemy zachować.

- Bardziej martwi mnie mój żywy mąż. Ciągle do mnie wypisuje, że jak sama do niego nie wrócę to zapomni o wszelkich sentymentach względem mnie, a ciebie zamorduje. Zapewniam też, że jak sama przyjadę do domu to nie będzie żadnych konsekwencji. Sama nie wiem co robić - nawet lubiana przeze mnie sałatka cezar mi dziś nie idzie.

- Chyba nie wierzysz, że on dotrzyma słowa. Jak tylko tam zajedziesz to on najpierw będzie cię torturować, a następnie zabije. Nie chcę cię odbierać w kawałkach.

- A ja ciebie? Ja najlepiej znam Nialla i wiem jak można nim sterować. To nie za bardzo bezpieczne, ale teraz nie mam innego wyjścia. Pojadę do niego i albo sama go zabiję lub on mnie. Innego wyjścia nie ma.

Nadszedł czas by wreszcie przestać uciekać. Zbyt długo to robiłam.

- To jest istne szaleństwo - mówi Marcel na moje słowa. Ma dużo racji, ale ja nic nie poradzę na to, że mam już dość tego wiecznego uciekania. Mam dwadzieścia dwa lata, a ciągle jestem w biegu. Jak trochę sobie pożyje bezproblemowo to później muszę za to odpokutować.

- Możliwe, ale ja podobno robię same głupoty - wstaje od stołu, a następnie idę na górę do sypialni. Nie zamierzam brać ze sobą zbyt wielu rzeczy, bo albo skończę martwa lub ja pozbędę się swojego męża i wrócę do Marcela.

- Valerie nie rób tego - zatrzymuje się na chwilę gdy używa mojego prawdziwego imienia. Wcześniej zwracał się do mnie Danielle. - Ja naprawdę nie chcę by stała ci się krzywda, kocham cię.

On jest chyba pierwszym mężczyzną w moim życiu, który zamiast mi coś kazać, zmuszać mnie to po prostu prosi. Jest wyjątkowy. Gdybym go wcześniej spotkała to moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

Odwracam się w jego stronę i robię kilka kroków do przodku. Dzieli nas jedynie kilka centymetrów.

- Ty także jesteś dla mnie bardzo ważny, dlatego nie mogę ryzykować twoim życiem. Z Niall'em nie można długo igrać, a gdy już się go wyprowadzi z równowagi to on staje się nieobliczalny. Mi jednak nie raz już udało się go wykiwać. Może tym razem także mi dopisze szczęście - nie za bardzo wierzę w swoje słowa, ale staram mu się tego nie okazywać.

- Może pojadę razem z tobą, zatrzymam się gdzieś w okolicy i gdybyś miała problemy to mógłbym szybko zareagować.

- To zły pomysł, skoro dowiedział się gdzie ja przebywam, a Louis zawsze dobrze się ukrywał to miejsce twojego pobytu od razu by namierzył. Nie warto ryzykować.

Nachylam się do niego i składam na jego ustach, krótko, ale za to pełen uczuć pocałunek. Czemu to musi być takie ciężkie?

- Masz do mnie wrócić Valerie, nie obchodzi mnie jak, ale go zabij. Nie kieruj się żadnymi skrupułami, on zasługuje na najgorsze.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now