Pov Valerie- Jesteś ostatnio strasznie ponura, aż tak ci szkoda tego Louisa? - pyta się mnie Marcel podczas naszego wspólnego śniadania Przynajmniej tę tradycje chcemy zachować.
- Bardziej martwi mnie mój żywy mąż. Ciągle do mnie wypisuje, że jak sama do niego nie wrócę to zapomni o wszelkich sentymentach względem mnie, a ciebie zamorduje. Zapewniam też, że jak sama przyjadę do domu to nie będzie żadnych konsekwencji. Sama nie wiem co robić - nawet lubiana przeze mnie sałatka cezar mi dziś nie idzie.
- Chyba nie wierzysz, że on dotrzyma słowa. Jak tylko tam zajedziesz to on najpierw będzie cię torturować, a następnie zabije. Nie chcę cię odbierać w kawałkach.
- A ja ciebie? Ja najlepiej znam Nialla i wiem jak można nim sterować. To nie za bardzo bezpieczne, ale teraz nie mam innego wyjścia. Pojadę do niego i albo sama go zabiję lub on mnie. Innego wyjścia nie ma.
Nadszedł czas by wreszcie przestać uciekać. Zbyt długo to robiłam.
- To jest istne szaleństwo - mówi Marcel na moje słowa. Ma dużo racji, ale ja nic nie poradzę na to, że mam już dość tego wiecznego uciekania. Mam dwadzieścia dwa lata, a ciągle jestem w biegu. Jak trochę sobie pożyje bezproblemowo to później muszę za to odpokutować.
- Możliwe, ale ja podobno robię same głupoty - wstaje od stołu, a następnie idę na górę do sypialni. Nie zamierzam brać ze sobą zbyt wielu rzeczy, bo albo skończę martwa lub ja pozbędę się swojego męża i wrócę do Marcela.
- Valerie nie rób tego - zatrzymuje się na chwilę gdy używa mojego prawdziwego imienia. Wcześniej zwracał się do mnie Danielle. - Ja naprawdę nie chcę by stała ci się krzywda, kocham cię.
On jest chyba pierwszym mężczyzną w moim życiu, który zamiast mi coś kazać, zmuszać mnie to po prostu prosi. Jest wyjątkowy. Gdybym go wcześniej spotkała to moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Odwracam się w jego stronę i robię kilka kroków do przodku. Dzieli nas jedynie kilka centymetrów.
- Ty także jesteś dla mnie bardzo ważny, dlatego nie mogę ryzykować twoim życiem. Z Niall'em nie można długo igrać, a gdy już się go wyprowadzi z równowagi to on staje się nieobliczalny. Mi jednak nie raz już udało się go wykiwać. Może tym razem także mi dopisze szczęście - nie za bardzo wierzę w swoje słowa, ale staram mu się tego nie okazywać.
- Może pojadę razem z tobą, zatrzymam się gdzieś w okolicy i gdybyś miała problemy to mógłbym szybko zareagować.
- To zły pomysł, skoro dowiedział się gdzie ja przebywam, a Louis zawsze dobrze się ukrywał to miejsce twojego pobytu od razu by namierzył. Nie warto ryzykować.
Nachylam się do niego i składam na jego ustach, krótko, ale za to pełen uczuć pocałunek. Czemu to musi być takie ciężkie?
- Masz do mnie wrócić Valerie, nie obchodzi mnie jak, ale go zabij. Nie kieruj się żadnymi skrupułami, on zasługuje na najgorsze.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
![](https://img.wattpad.com/cover/215533299-288-k145203.jpg)