23

620 30 13
                                    


Pov Valerie

Strasznie się nudzę siedząc sama w domu, więc postanowiłam przygotować sobie coś do jedzenia. I to nie byle co tylko ravioli z ricottą i szpinakiem przepis wydawał się prosty, ale teraz gdy to robię to nie wiem czy przypadkiem nie przeceniłam swoich możliwości kulinarnych. Do tej pory przygotowywałam tylko proste rzeczy i było dobrze, a teraz zachciało mi się czegoś wykwintnego.

Mój telefon wydaje dźwięk, a ja bez patrzenia na ekran odbieram. Nikt poza Louis'em nie ma tego numeru.

- I jak tam słoneczko? - pyta, a ja staram się nie rozgotować tych ravioli. Zadzwonił w najgorszym możliwym momencie.

- Robię sobie jedzenie, ale wszystko na to wskazuje, że będę musiała zamówić pizzę - włączam głośnik w komórce i odkładam ją na blat kuchenny, a następnie odlewam makaron, który wygląda w miarę dobrze. - Chyba jednak coś z tego będzie - mówię wyraźnie zadowolona.

- Cieszę się skarbie, mam jednak niezbyt dobrą wiadomość, Niall nalega bym jeszcze trochę z nim został. Nie mogę mu tak po prostu odmówić, bo zacznie coś podejrzewać.

- No dobrze, ale od razu ostrzegam, że nie zamierzam ciągle siedzieć w domu.

- Rozumiem, ale też nie pozwalam byś non stop chodziła po jakiś klubach. I staraj się na razie nie zawierać żadnych znajomości. Nigdy nie widomo komu można ufać - a ten jak zwykle swoje. Ciągle powtarza mi jedno i to samo.

- Czasem się zastanawiam czy dobrze zrobiłam ufając tobie i wiesz, że nadal nie wiem - nakładam sobie tego makaronu, bo chcę zjeść póki jest ciepłe. To się nie nadaje do odgrzewania.

- Valerie nie przesadzaj... - zaczyna, ale nie kończy, bo słyszę głos kogoś innego.

- Z kim ty rozmowiasz? - to jest głos Nialla choć może tylko mi się wydaje. A po chwili połączenie zostaje zerwane. Czyli to naprawdę był mój mąż.

Pov Louis

- Rozmawiałeś z tą swoją dziewczyną? - pyta mój przyrodni brat, a ja w duchu sobie dziękuję, że podałem Niall'owi fałszywe imię jego żony. On musiał słyszeć jak nazwałem moją śliczontkę imieniem Valerie.

- Tak, trochę się zirytowała, że nie będzie mnie dłużej.

- Już ci radziłem byś ją tu sprowadził. Niedługo pewnie odzyskam Danielle to może by się zaprzyjaźniła z tą twoją... - chwilę się zamyśla, a ja odpowiadam za niego.

- Valerie, lecz wątpię by to miało miejsce, bo moja Valerie ma bardzo trudny charakter.

- Musi mieć coś w sobie skoro ci się spodobała - żeby tylko wiedział, że w moim domu mieszka jego żona, której nie pamięta, a zarazem dziewczyna, za którą szaleje to by się teraz tak nie uśmiechał.

- Ma, ale posiada także ogromne poczucie wolności i za nic nie zgodzi się zamieszkać tutaj, a ja nie zamierzam jej do niczego zmuszać - kłamanie mu prosto w oczy nie sprawia mi problemów.

- A ja za wszelką cenę ściągnę tu Danielle i coś mi mówi, że niedługo to nastąpi.

Nawet nie mam pojęcia jak bardzo się mylisz. A ja nie zamierzam cię wyprowadzać z błędu.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz