25

631 38 13
                                    


Pov Niall

Nagle wybudzam się ze snu. Od kilku dni męczyły mnie urywki mojej przeszłości aż dziś już wiem najważniejsze. Nie ma żadnej Danielle, we Francji spotkałem moją żonę Valerie, która jak zwykle urządziła teatr z naszego życia. Po niej to się tego spodziewałem, ale tego, że mój własny brat Louis kolejny raz mnie oszukał nie mogę darować. Najpierw pokazał mi zdjęcie jakiejś nieznajomej kobiety i przedstawił ją jaką moją żonę i dodatkowo naopowiadał wiele kłamstw na temat mojego dawnego życia.

A gdy we Francji zobaczył Valerie to nie zajęknął się nawet jednym słowem. Coś mi mówi, że wymyślił sobie, że znowu mi ją odbierze. I prawie mu się udało. Bezczelnie opowiadał mi o swoje nowej dziewczynie o imieniu Valerie. On na pewno zna jej nowy adres, więc nie mogę go tak po prostu teraz zabić albo uwięzić.

Każę go śledzić i znajdę moją zdradziecką żonę. A następnie przykładnie ukażę.

Lecz nie wiem czy dam radę ją zabić. Ona jest naprawdę mi przeznaczona skoro udało mi się trafić na nią w innym kraju. Unikała mnie jak tylko mogła, a ja nie potrafiłem wyrzucić sobie jej z głowy.

Nagle drzwi do mojej sypialni zostają otwarte i wchodzi przez nie Louis. Czemu ja wcześniej nie zauważyłem tej jego obłudy. Pewnie przez całe życie mnie okłamywał. Nie daruje mu tego.

- Od kilku dni praktycznie nie opuszczasz swojego pokoju. Dolega ci coś? - udaję zmartwienie. Do tej pory mnie nie zabił, ale sądzę, że niedługo by to zrobił.

- Nie, ostatnio jakoś nie mam na nic ochoty, więc wolę tu posiedzieć. I tak ty praktycznie wszystkim się zajmujesz, więc całe dnie mogę sobie leżeć.

Podchodzi do mnie trochę bliżej. Niech on już sobie stąd idzie.

- Jeśli jest ci słabo to powinieneś zrobić sobie badania krwi. Jeżeli chcesz to zaraz cię zawiozę do prywatnego laboratorium. Za kilka godzin będziemy mieć wyniki, może potrzebne są ci jakieś tabletki po których lepiej byś się poczuł - już nigdy nic od niego nie wezmę. Na pewno podałby mi coś by mnie osłabić.

- Naprawdę nie trzeba. Na razie nie jesteś mi potrzebny, więc może jedź do tej swojej dziewczyny - udaję, że się na myślałam by przypomnieć sobie jej imię. - Valerie, ona na pewno jest mocno zirytowana, że tak mało czasu jej poświęcasz. Musisz wreszcie zacząć żyć własnym życiem.

Jest zdziwiony tym co powiedziałem i zaczyna podświadomie szukać w tym podstępu. Postąpiłam trochę zbyt gwałtownie, muszę to robić wolnej jeśli chcę odzyskać swoją żonę.

- Akurat teraz pojechała do swoich rodziców i będzie tam jeszcze kilka dni - czyżby była teraz u swojej matki? Nie, Valerie nigdy nie miałam dobrego kontaktu ze swoją rodziną.

- Nawet się nie dziwię, że nie chce cię przedstawić swojej rodzinie. Jesteś już stary i niezbyt przystojny - mówię niby dla żartu by rozładować napięcie.

- Ty także nie modela się nie nadajesz, a moja ślicznotka jest ze mnie zadowolona. Idę, a ty sobie odpoczywaj.

Wyciągnę z ciebie adres Valerie, a później się ciebie pozbędę.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now