17

723 38 22
                                    


Pov Valerie

- Skoro mam się ukrywać to zamierzam to robić godnie - mówi do mnie Marcel. Uparł się żeby w Lyon wynająć apartemant i to dość luksusowy.

- Mam nadzieję, że ani Louis ani Niall nie wpadną na pomysł by mnie szukać w najbardziej luksusowych budynkach w całej Francji.

- Nie wpadajmy w paranoje - mówi tak, bo żadnego naprawdę nie zna. Ja doskonale wiem na co jednego i drugiego stać. - Niall Horan nie pamięta tego, że jesteś jego żoną, więc nie będzie czuł takiej potrzeby by cię odnaleźć. A ten jego brat też nie będzie mógł otwarcie nic poradzić. Nie narazi się, więc uważam, że jesteśmy bezpieczni. Możemy nawet niedługo wrócić do Marsylii - lekko uśmiecham się na jego słowa. Naiwność, tylko tam mogę nazwać jego sposób myślenia.

Zagrałam na poczuciu wartości Nialla i jeśli coś zostało z jego dawnego charakteru to odłoży wszystko na bok by tylko samemu sobie udowodnić, że jest lepszy i odnaleźć mnie. A Louis jest pod tym względem jeszcze gorszy. Był gotów zaryzykować własne i moje życie by nie mogła być sama szczęśliwa bez niego.

Sądzę, że teraz tym bardziej jest na mnie wściekły.

- Nie mówmy już o moim poprzednim życiu, teraz trzeba się skupić na tym teraźniejszym. A niestety przez ostatnie wydarzenia bardzo zaniedbaliśmy naszą relacje. I uważam, że to jest karygodne - mówię, a on zaczyna na mnie patrzeć porządliwym wzrokiem. Ściąga koszulę i w całej okazałości mogę podziwiać jego umięśniony tors.

Szczerze to nie mam pojęcia w jaki sposób wszedł w jego posiadania, bo odkąd go poznałam to ani razu nie był na siłowni. Widocznie niektórzy ludzi po prostu rodzą się z wspaniałym ciałem.

- Ależ tak, trzeba to w tej chwili naprawić. W końcu widok mojej słodkiej Dany zawsze działał na mnie w sposób zaskakujący - szybkim krokiem do mnie podchodzi i bierze mnie na ręce. Oplatam swoje ręce wokół jego szyi.

- Może wrzucę cię do wanny z wodą, a następnie uratuje. Kobiety przecież kochają bohaterów.

- Owszem kochanie, ale z tego co mi wiadomo to pływam lepiej od ciebie. Musisz się bardziej postarać - lekko mnie podrzuca i cichy jęk wyrywa się z moich ust.

- Jesteś bardzo wymagającą kobietą, ale nic na to już nie poradzimy. Niestety zakochałem się w wrednej zołzie - upuszcza mnie tylko tym razem na łóżko dzięki czemu mam miękkie lądowanie. - A teraz pozbędziemy się tych ciuchów bym mógł sobie popodziwiać twoje cudowne ciało. Chyba zostaliśmy dla siebie stworzeni - mówi i zaczyna mnie całować. Ma cudowne usta, które działają na mnie pobudzająco.

***
Wysuszam włosy i wychodzę z łazienki. Jestem w satynowym szlafroku. Marcel poszedł do sklepu po butelkę Martini. Wiem, że coraz częściej piję, ale kiedyś słyszałam, że człowiek musi mieć przynajmniej jeden nałóg. A ja nie palę, więc nic nie zaszkodzi jak sobie trochę popiję.

Nagle do moich uszu dociera pukanie do drzwi. Widocznie Marcel zapomniał kluczy. Podchodzę do drzwi wejściowych przekręcam zamek i otwieram.

Czego od razu żałuję.

- Witaj kochanie - mówi Louis.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now