44

638 33 17
                                    


Pov Valerie

Od miesiąca mam spokój z Brian'em, nie ukrywam, że jestem z tego faktu zadowolona, bo jego nagły przypływ uczuć do mojej osoby był wręcz absurdalny. Ja nic do niego nie czuję i nie chcę mieć kolejnych problemów przez romanse. Zbyt wiele osób przez to dotyka krzywda.

Chociaż wcześniej obiecywałam sobie, że nie ulegnę Niall'owi to tak właśnie się stało. Staram się z nim nie kłócić, bo chcę by nasze życie jako tako było znośne.

Obecnie tak po prostu siedzimy sobie w salonie i spędzamy razem czas. To wręcz zaskakujące, ale wcale nie mam ochoty iść na górę by na niego nie patrzeć.

- Co powiesz na krótko wypad do Nowego Jorku, najlepiej wybrać się teraz, bo później takie długie podróżne nie będą wskazane.

- Nie lubię Ameryki - nigdy nie zrozumiem co ludzie widzą w tym kontynecie. Owszem jeszcze Ameryka Południowa ma swój urok, ale w Północnej nie ma nic interesującego. - Wolałabym do Madrytu.

Kraje Europejskiej są dużo atrakcyjniejsze. Lepsze widoki, zabytki, a także jedzenie. Nie znoszę sztucznie dosładzanych i ociekających tłuszczem potraw.

- Okej, dla mnie to jeszcze lepiej - mówi i wraca do wpatrywania się w ekarn telewizora. Żeby jeszcze oglądał jakiś fajny film, ale on woli patrzeć jak kilkunastu kretynów biega za jakąś piłką. I to on jest ten starszy i niby dojrzalszy.

Słyszę dźwięk kroków i odwracam głowę. Zbliża się do nas Brian.

Kurwa on chyba naprawdę zwariował skoro odważył się przyjść jak Niall jest ze mną. Chłopak sam sobie kopie grób.

- Jak nie masz nic do roboty to ja ci zaraz coś znajdę! - mówi wściekłym tonem mój mąż. - Nie płacą ci do cholery za łażenie po moim domu.

- Ale zapłaciłeś za pieprzenie twojej żony, a później kazałeś tak po prostu mi o niej zapomnieć. Teraz ciągle pilnujesz bym nawet na chwilę nie został z nią sam - mówi głosem przepełnionym żalem. - Ja naprawdę nie oczekiwałem dużo wystarczyłoby mi bycie z nią do porodu, a później sporadyczne widywanie mojego dziecka.

- Naprawdę cię popierdoliło skoro sadziłeś, że coś takiego w ogóle będzie miało miejsce - mówi Niall i wstaje do niego. Brian na ten ruch wyciąga pistolet i mierzy do mojego męża.

Nie podoba mi się to.

- Odłóż ten pistolet zaraz ustalimy twoje prawa do dziecka - mówię, bo chcę grać na czas. Jak Niall'owi uda się go obezwładnić to niech go zabije, bo to już zaczyna się robić niebezpieczne.

- Nie jestem taki głupi by wierzyć w te bajki. To ty jesteś przeszkodą między mną, a Valerie - wskazuję na Nialla. - A ja już tak w życiu mam, że staram się pokonywać wszelkie przeszkody. Do tej pory mi się udawało, więc sądzę, że teraz też tak będzie.

Stoję zupełnie tak jakbym była sparaliżowana. Niall jednak nie traci zimniej krwi, podbiega do Briana i zaczyna się z nim szarpać.

Aż wreszcie pistolet wypala.

No i został tylko epilog. Wolicie na miejsce tego opowiadania Ryzykowną grę, której Prolog jest na moim profilu czy coś jeszcze innego, a jak tak to piszcie propozycje.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now