9

807 38 22
                                    


Pov Valerie

Moje zakupy nie trwają długo, bo cały czas się zastanawiam skąd Niall wytrzasnął mój numer. Przecież jak on zacznie głębiej grzebać w mojej przeszłości to odkryje moją prawdziwą tożsamość, a później to, że byłam jego żoną. Muszę go przed tym powstrzymać. Po kupieniu kilku rzeczy wracam do hotelu, lecz nie idę do pokoju mojego i Marcela tylko od razu zmierzam do Nialla. Pukam do drzwi, słyszę pozwolenie, a następnie wchodzę. Na szczęście jest sam.

- Coś mi mówiło, że mnie odwiedzisz, ale nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Lecz bardzo mnie cieszy twój widok.

- Mogę wiedzieć jakim cudem zdobyłeś mój numer? - pytam wprost.

- Obsługa hotelowa za kasę zrobi wszystko, a ten twój Marcel zostawia komórkę gdzie popadnie - staram się nie okazać tej ulgi, którą poczułam słysząc jego słowa. - Nie wierzę, że z własnej woli dałabyś mi swój numer, a ja nie chcę stracić z tobą kontaktu. Za bardzo mi na tobie zależy.

- Ale tak się stanie czy tego chcesz czy nie. Jutro, a najdalej pojutrze wyjeżdżam stąd. I prędko nie wrócę do Arles - wolę nie wspominać, że mieszkamy w Marsylii. Może akurat jeszcze tego nie wie.

- Ja też wracam do Anglii i nie ukrywam, że byłoby mi miło gdybyś pojechała razem ze mną. Rozumiem, że boisz się nieznanego, więc daje ci gwarancję, że jak przez dłuższy czas nie będziemy mogli dojść do porozumienia to na konto przeleje ci sporą sumę pieniędzy byś nie miała żadnych problemów - chyba tylko głupiec uwierzył kłamcy i mordercy. Ja na pewno nie.

- Doskonale wiem czym się zajmujesz i nie sądzę by ktoś twojej profesji zawsze dotrzymywał słowa. A co najważniejsze to ja kocham Marcela i to się nie zmieni, więc bardzo cię proszę daj mi spokój. Jest tu wiele innych kobiet, które na pewno byłby szczęśliwe gdybyś im coś takiego zaproponował.

Odwracam się i idę do wyjścia. Nim jednak otwieram drzwi to Niall się odzywa.

- Dlaczego ty nawet nie chcesz dać mi szansy chociaż jestem miły. Widocznie należysz do tych kobiet, które wolą jak się za nie decyduje - obracam się w jego stronę. No i wraca stary Niall, widocznie takie zachowanie zawsze w nim siedziało. - Mam takie wpływu, że mogę dla kaprysu zabić tego twojego Francuza i nie poniosę przez to nawet najmniejszych konsekwencji.

Szantaż. Tego można było się po nim spodziewać. Jak zwykle wszystkiego co najgorsze.

- Czego ode mnie oczekujesz? - nie mogę, a także nie chcę narażać życia Marcela. On był i jest dla mnie taki dobry.

- To co ci dopiero zaoferowałem.

- Nie chcę opuszczać Francji. Jeśli tak bardzo ci zależy to możemy się kilka razy przespać i to też byłabym ci wdzięczna gdybyś się z tym nie afiszował z wiadomych przyczyn. Tydzień albo dwa razem, jedynie tyle mogę ci zaoferować - komunikuje pewnie chociaż w środku się trzęsę.

Im więcej waszych konkrenych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now