36

596 32 19
                                    


Pov Valerie

Leżę na łóżku co jakiś czas pojękując z bólu. To już trwa ponad czterdzieści osiem godzin. Coś musi być nie tak, bo Niall wspominał o dwóch dniach. A ja dalej nie mogę się przesunąć nawet o centymetr żeby nie konać z bólu.

- Dlaczego ciągle mnie boli? - pytam jak kątem oka zauważam Nialla. Jestem zmęczona, bo udaje mi się usnąć zaledwie na godzinę lub dwie.

- Może za dużo ci tego wstrzyknąłem? Sam nie wiem, do tej pory to Louis się zajmował takimi sprawami - siada na fotelu, a ja przestaje już kręcić głową, bo za mocno już mnie boli. - Szczerze to sam już bym wolał byś była do użytku. A nie ciągle tu sobie bezużytecznie leżysz.

Kurwa, skoro on sam nie ma pojęcia jak długo to potrwa to jeszcze się nacierpie. Niech to już się skończy.

- Od razu to puści czy raczej stopniowo i daj mi coś na sen, bo długo tak nie wytrzymam! - wiem, że nie powinnam na niego krzyczeć, ale nie potrafię sobie już z tym poradzić. On jednak wcale się nie rusza. Siedzi w tym samym miejscu. - Proszę cię spraw bym zasnęła - teraz mogłoby mi nawet wstrzyknąć truciznę. Nie obchodzi mnie to. Zależy mi jedynie na tym by trochę odpocząć.

- Nie zasłużyłaś - mówi nagle i opuszcza pomieszczenie.

Tego to nigdy mu nie zapomnę.

***
Dopiero dziś, gdy mija czwarta doba od kiedy dostałam tę substancję czuję się odrobinę lepiej dzięki czemu mogę po prostu wstać z łóżka. Nie ukrywam, że każdy ruch nadal sprawia mi ból.

- Długo ci zajęło zejście na ten obiad - mówi do mnie Niall głosem przesiąkniętym pretensją. Zupełnie jakbym specjalnie się tak wolno ruszała.

Poza tym on twierdzi, że już mi wybaczył, ale ja jestem pewna, że to nie jest prawdą on chce uśpić moją czujność i wtedy z nienacka zaatakować. Na pewno specjalnie podał mi taką ilość tego środka.

- Sama się sobie dziwę, że w ogóle dałam radę tu przyjść.

- Już bez przesady, masz zastojone mięśnie, więc dlatego chodzenie sprawia ci trudność. A nie zauważyłaś jeszcze, ale skonfiskowałem ci twój telefon. Do komputera z internetem także nie będziesz mieć dostępu, bo nie chce byś się kontaktowała z tym Francuzem - nie jest to dla mnie wcale wielkie zdziwienie,  bo właśnie tego się po nim spodziewałam.

A ja wolę jak on działa w prost. Łatwiej wtedy przewidzieć jego ruch.

- I tak już mi się znudził - uśmiecha się na moje słowa. On dobrze wie, że kłamię tylko po to by ratować Marcela. Nie podoba mu się to.

- Ciebie wszystko szybko nudzi. Dlatego staram się ciągle zapewniać ci coraz to nowe wrażenia by nasze życie nie było monotonne.

- Doskonale ci to wychodzi - upijam łyk wina. Mam nadzieję, że nie zaszkodzi mi. Może już udało mi się wypłukać tę substancję z organizmu.

- Dziękuję skarbie.

Skoro chce grać w tę grę to dobrze.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now