28

605 34 16
                                    


Pov Valerie

- Może jednak powinnam wyjechać gdzieś dalej? - pytam się Marcela. Ciągle nawiedzają mnie myśli, że postępiłam zbyt samolubnie. Naraziłam Marcela na wielkie niebezpieczeństwo. Mogłam przecież wyjechać gdzieś indziej, jest tyle krajów, które można było wybrać.

- Nie ma takiej potrzeby. Przeszukanie całej Francji długi zajmie temu twojemu mężówi. Sama mi kiedyś mówiłaś, że jest on nieudacznikiem - trochę z tym stwierdzeniem przesadziłam. - A ten jego brat cię nie wyda, a nawet gdyby chciał to on nie ma pojęcia gdzie się znajdujesz. A ja także potrafię zachować środki ostrożności. Nie jestem tak nieudolny jak twierdził ten kretyn, który mnie uśpił.

- Nie chcę by coś ci się stało - spuszczam wzrok na drewnianą podłogę. Ostatnio ciągle odzywają się we mnie ludzkie odczucia. Szczerze to już bym wolała pozostać tą pozbawioną empatii osobą. Łatwiej mi się wtedy żyło.

Podchodzi do mnie i przykuca, a następnie kładzie ręce na moich kolanach. Podnoszę wzrok i spogląda na niego.

- Jestem dorosłym mężczyzną i sam umiem o sobie zadbać. To ty jesteś tu w największym zagrożeniu, więc niestety będziesz musiała pozostać przez większość czasu w domu - cóż jestem już do tego przyzwyczajona. A jeśli mam tu być bezpieczna to nie ma sprawy. - Obiecuję jednak, że będę ci dotrzymywał towarzystwa i zapewniał wiele atrakcji.

Uśmiecha się, a następnie składa na moich ustach pocałunek. Nie mam pojęcia czemu, a on jak nikt inny potrafi przywrócić mi dobry humor.

- Przy mnie odzyskasz szczęście, które straciłaś będąc u boku Horana. Moja Danielle będzie tu żyła jak księżniczka.

Tak, znowu stanę się Danielle, tą która jest beztroska i nie przejmuje się niczym. Jest taka jaka zawsze pragnęłam być.

Pov Louis
- Gdzie ona jest do cholery! - wrzeszczy na mnie Niall. Jesteśmy już w jego domu. Po kilku godzinach jak nie pojawiła się Valerie Niall stwierdził, że czas się zbierać, ale oczywiście kazał swoim ludziom obserwować to miejsce.

Sam nie mam pojęcia czemu moja śliczna blondynka do mnie nie wróciła. Może w jakiś sposób zauważyła Nialla, bo przecież gdyby chciała ode mnie uciec to zrobiłaby to wcześniej.

- Nie wiem. Może znowu nas obu wykiwała - nie zamierza mu zdradzać swoich prawdziwych myśli. Aż taki głupi nie jestem.

Dziwnie jest to, że nie kazał mnie związać, a jedynie zaprowadzić do jego pokoju. Powinien być ostrożniejszy. To jednak już nie mój problem.

- Kolejny raz się nie nabiorę na tę grę, ciągle coś razem knujecie, ale to już się skończyło. Nie mam zamiaru dalej pozwalać na to byście ze mnie robili kretyna. To się dziś skończy i to raz na zawsze - komunikuje poważnym tonem, a następnie podchodzi do szafki koło łóżka i zaczyna w niej grzebać.

I nagle wyciąga z niej dwa identyczne pistolety. Kładzie je oba na łóżko.

- Tylko jeden z nich jest nabity. Ten świat powoli robi się za mały dla nas dwojga, czas by ktoś z niego odszedł.

Zdradzę wam, że w następnym rozdziale zginie ktoś ważny. Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now