12

767 32 12
                                    


Pov Valerie

-Żałuję, że w ogóle tu przyjechaliśmy - mówi Marcel jak kończymy śniadanie. Szczerze to jestem takiego samego zdania. Lecz czasu już nie cofną.

Biorę do ręki jeszcze kieliszek szampana i upijam dwa łyki. Jak ja uwielbiam ten smak. Zaraz do martini jest to mój ulubiony alkohol. Jednak jestem tak rozdrażniona, że nawet te bąbelki nie potrafią poprawić mi humoru.

- Pij jak najwięcej - mówi brunet. - Ja także mam dziś zamiar upić się do utraty przytomności. Nic nam nie pozostało.

- Chyba, że go zastrzelę i będzie po kłopocie - gdybym na samym początku to zrobiła, ale nie bawiła się to teraz znowu nie musiałabym się bać. A tak to i Louis i Niall żyją. - Albo może lepiej go otruć.

- Podobno ma brata albo współpracownika, sam nie wiem kim on naprawdę jest, ale z tego co słyszałem to jest on dużo gorszy. Pewnie zaraz by odkrył, że to my i nas pozabijał. Nie mam ochoty na śmierć. Przetrwamy to i u wrócimy do pięknej Marsylii by cieszyć się życiem. - chwytam butelkę i nalewam sobie pełen kieliszek, a następnie wypijam go duszkiem.

To już jednak ostatni. Nie mogę stracić nad sobą kontroli, bo mam wiele tajemnic przed Niall'em.

***
Idę do pokoju Nialla. Od prawie pół godziny non stop do mnie dzwoni i wypisuje. Już nawet zagroził, że sam po mnie przyjdzie. Choć Marcel o tym wszystkim wie to ja nie zamierzam go narażać na takie upokorzenie. Nadal się dziwię jakim cudem on mnie jeszcze nie rzucił.

Widocznie naprawdę mnie kocha.

Wchodzę do pokoju bez pukania, bo wiem, że na mnie czeka.

- Sądziłem, że przyjdziesz tu z samego rana, kazałem nawet przynieść tutaj pyszne śniadanie, a ty nie raczyłaś się tu pojawić. Gdybym po ciebie nie zadzwonił to pewnie byś się tu nawet nie pofatygowała. Powinno mnie to zirytować - próbuje wyglądać na złego, ale nie jest.

- Zaspałam, a śniadanie już jadłam, więc dziękuję.

- Szkoda, że nie przyniosłaś reszty swoich rzeczy, ale z drugiej strony to możemy się wybrać do centrum handolwego. Może jak zobaczysz, że potrafię ci zapewnić dużo więcej niż ten Francuz to od razu go rzucisz - żebyś tylko wiedział, że ja doskonale znam stan twojego konta. I osobiście je trochę uszczupliłam.

W końcu te trzy miliony funtów nie zrobiły mu dużej różnicy.

- Nie powinniśmy się razem pokazywać publicznie.

- A to dlaczego? - on chyba w ogóle nie używa swojej wyobraźni.

- Wiele osób widziało mnie razem z Marcelem chyba nie chcesz by mówili, że zadawalasz się zdobyczami swoich wspólników - próbuje wejść mu na ambicje.

- Jesteś przepiękna, więc nikt się nie zdziwi, że odbiłem cię Francuzowi. A poza tym to jestem ważniejszy niż oni wszyscy, więc wątpię by odważyli się krytykować moje wybory.

Podchodzi do mnie i kładzie rękę na mojej tali, a następnie mnie do siebie przyciąga po czym całuję. Z całych sił staram się temu nie poddać.

- Piłaś - mówi jak się ode mnie odsuwa.

- Uwielbiam szampana.

- To dziś zmówię dla nas najlepszego w całym mieście i jak za kilka dni pojedziemy do mnie to tam już czeka cię wszystko co lubisz.

Jak to pojedziemy do niego?

Tęsknicie może za Louis'em?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Ucieczka od strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz