38

569 35 12
                                    

Pov Niall

- I co masz? - pytam Briana. Mojego nowego pracownika, którego wybrałem na biologicznego ojca mojego i Valerie dziecka. Zauważyłem, że potrafi dotrzymać tajemnicy. Plus ma tak samo jak ja brązowe włosy i niebieskie oczy. Według mnie jest do tego idealny.

- Tak - podaje mi dokumenty. Przeglądam papiery i widzę, że jest płodny, więc nie ma żadnych przeciwskazań by spłodził dziecko. - W każdej chwili jestem do dyspozycji.

- Dobrze, moja żona nie jest do tego pomysłu dobrze nastawiona, ale jej zdanie nie jest istotne. Musimy jak najszybciej wziąć się za to.

- Ale jeśli pani Valerie będzie się sprzeciwiać to ja nic nie zrobię - przewracam oczami na jego słowa. Potrafi zastraszać i mordować ludzi, a boi się przymusić kobietę do seksu. I to jeszcze wtedy gdy mu za to płacę.

- Owszem zrobisz. Valerie sprzeciwia się każdej mojej decyzji, ale jak już będzie miała dziecko to będzie szczęśliwa pomimo tego, w jaki sposób do tego doszło - przynajmniej mam taką nadzieję. Myślę, że jak mojej ślicznej blondynce urisnie brzuch i będzie czuła ruchy dziecka to je pokocha. Przecież każda kobieta tak ma. - A ja ci przypominam, że to jest polecenie służbowe i nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów.

- Tak, panie Horan.

- Możesz już odejść, zawołam cię jak będziesz potrzebny - wychodzi, a mnie teraz czeka dużo trudniejsze zdanie. Muszę przekonać moją żonę by jako tatko zgodziła się na seks z Brianem. Wiem, że jeśli by mi na tym nie zależało to ona z chęcią by wskoczyła mu do łóżka.

A teraz to będzie szukała we wszystkim problemy.

Robię sobie bardzo mocnego drinka i wypijam go za jednym razem i teraz jestem już gotów. Idę prosto do naszej sypialni gdzie powinna być Valerie.

I się nie mylę, siedzi na łóżku i ogląda jakąś gazetę z ciuchami. Jak nic znowu mnie naciągnie, ale to nic. Jeśli ma się zgodzić to niech sobie kupuje co chce.

- Skończyłem już szukanie ojca dziecka.

- To dobrze, że zrozumiałeś, że to jest zupełnie bez sensu. Lepiej późno niż wcale - w ogóle nie odrywa wzroku od gazety. Ignoruje mnie, a ja tego nie znoszę. Podchodzę, więc do niej i zabieram czasopismo.

- Oblicz sobie kiedy będziesz mogła zajść w ciążę, a ja przyśle wtedy do ciebie Briana - patrzy na mnie wściekłym wzrokiem. Niech się złości jeśli chce.

- Ja nawet go nie znam.

- Tym lepiej, zapłodni cię, a później zadbam byś już więcej go nie zobaczyła - oczywiście, że zabiję Briana jak spełni swoją powinność. Nie mogę ryzykować, że komuś coś powie. Nikt nie może się dowiedzieć, że jestem bezpłodny.

- Popełniasz wielki błąd. Skoro raz ci się nie udało to tym razem też pewnie tak będzie. Szkoda tylko, że to ja będę musiała przez to przechodzić kolejny raz - ona coś kombinuje. I mi się to nie podoba.

- To będziesz o siebie bardzo dbała. Jeśli mój dzidziuś umrze to ty także - mówię prawdę. Już zbyt wiele jej wybaczyłem.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz