32

571 32 13
                                    


Pov Valerie

Cała radość ze mnie uleciała, nie potrafię zatrzymać łez, które lecą po moich policzkach. Jeszcze kilka miesięcy temu był w stanie zarezykować jego życie, a teraz nie mogę przetrawić jego śmierci. Cholera, czemu ja nie mogę być stała w uczuciach i ciągle pragnęła tego samego.

- Dany co ty tam tak długo robisz? - do pomieszczenia wchodzi Marcel. - Coś się stało? Czemu płaczesz? - podbiega do mnie, a następnie dotyka mojej twarzy. Pewnie mam zapuchnięte oczy.

- Niall napisał mi na pocztę.

- Nie potrzebnie w nią w ogóle wchodziłaś. Najlepiej będzie jak wykasujesz wszelkie swoje wcześniejsze konta. A i nie ma z tego powodu co płakać.

- Ale ty nie rozumiesz, on mi napisał, że zamordował Louisa - opieram głowę o jego tors.

- Z tego faktu to akurat powinnaś się cieszyć. Jednego mniej, który będzie cię prześladował. Dobrze by było gdyby ten drugi także umarł. Nikt już by nas nie zadręczał - nie potrafię myśleć tak jak Marcel. Chociaż przeważnie umiem traktować nad moimi emocjami to tu nie daje rady przestać płakać. To jest dla mnie zbyt trudne.

- Ostatnio wcale nie był dla mnie taki zły. Nie raz gdy Niall mnie skatował to Louis się mną zajmował. Był lekarzem i to dość dobrym, ilekroć coś mnie bolało to on szybko potrafił temu zaradzić.

- To był jego obowiązek. Z tego co wiem to pracował dla Horana, więc pomoc tobie nie była niczym wyjątkowym - Marcel go zupełnie nie znał. Kojarzył go jedynie z faktu, gdy ten wstrzyknął mu narkotyki. Ja za to mam w pamięci to jak się mną opiekował, dawał wsparcie i miłość.

***
Minęły dwa dni odkąd dowiedziałam się o śmierci Louisa. Dziś postanowiłam tak w ramach kontroli znowu zajrzeć na swoją pocztę. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam dla swojego zdrowia psychicznego czytać od niego wiadomości. Lecz moja ciekawość względem tego jest dużo większa niż rozsądne myślenie.

I widzę nową wiadomość. Jest ona z dzisiaj.

Moja niezbyt rozsądna żono.

Zauważyłem, że przeczytałaś tę wiadomość. Sądziłem, że masz tyle rozumu, że po dniu namysłów wrócisz do mnie albo przynajmniej skontaktujesz się ze mną i wyjawisz mi swój nowy adres. Ty jednak naiwnie wierzysz, że tym razem uda ci się ode mnie odejść i to na zawsze. Mylisz się, jedynie śmierć może nas rozdzielić. A ja na razie nie mam zamieru wybierać się na tamten świat. I twojej śmierci także nie mam w planach, więc idź wreszcie po rozum do głowy i wracaj do mnie. Szkoda by było Francuza, bo jeśli tylko wpadnę na wasz trop to skończy on dużo gorzej niż Louis. Masz siedem dni na powrót, który zapewni ci nietykalność. Po tym czasie łatwo ci nie będzie. A dobrze wiesz, że potrafię być okrutny.

Zastanawiam się czy nie powinnam jednak zostawić Valerie z Marcelem. A i zapraszam na Propozycję nie do odrzucenia.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now