20

724 35 10
                                    


Pov Valerie

- Jak często będziesz mnie odwiedzał? - pytam Louisa. Kupił lub wynajął dla mnie mały domek tak z dwieście kilometrów od domu Nialla. Przyznaję, że wolałabym być trochę dalej od mojego męża. Wolałabym być od niego dalej.

- To raczej Nialla będę odwiedzał, bo zamierzam go przekonać, że nie powinienem dalej z nim mieszkać. Podsunę mu jakąś dziewczynę i mam nadzieję, że się nią zajmie i będziemy mieli spokój - nie jestem aż tak głupia żeby w to uwierzyć. Wtedy o mnie nie zapomniał, więc teraz będzie podobnie. Niestety posiadam w sobie coś takiego co go do mnie przyciąga.

- Przestań żyć marzeniami i skup się na rzeczywistości, która niestety nie jest taka optymistyczna. Niall może stanowić dla nas olbrzymi problem biorąc pod uwagę to, że ty chcesz jeździć pomiędzy nami.

- Jesteś przewrażliwiona na tym punkcie. Niall jest teraz bezradny jak dziecko i łatwo nim sterować

- Nie lekceważ go - nauczyłam się, że teraz nie wolno nie doceniać kogoś kto może nam zagrozić. A Niall właśnie stanowi takie zagrożenie. Nikt przecież nie powiedział, że tą pamięć to utracił na zawsze. A co jeśli kiedyś sobie wszystko przypomni? Wtedy będę martwa ja i Louis.

- Obecnie całkowicie nad nim panuje. Odciąłem go od jednej osoby, która mogłaby nas pogrążyć czyli jego matkę. Dzięki mnie ona nie zbliży się do niego na odległość kilku kilometrów. A numery telefonów osobiście pozmieniałem.

- A nie łatwiej by było ją od razu ją zabić, nie sądzę byś miał z tym problemem - w końcu skoro z łatwością pozbył się właśnie siostry to z zabiciem kobiety, która całe życie była dla niego podła. Poza tym ja też bym za nią nie tęskniła. W pełni zasłużyła na śmierć.

- Nie nadarzyła się na razie ku temu okazja. I skończmy już tę bezensowną rozmowę, pojutrze muszę wracać do mojego brata. A chcę ci przypomnieć, że przez kilka miesięcy i bardzo za tobą tęskniłem. Pozwól mi się sobą nacieszyć - pewnym krokiem do mnie podchodzi, a następnie mnie podnosi i sadza na swoich kolanach.

Opieram głowę o jego klatkę piersiową. Cholera, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo mi go brakowało. Czuję się z nim jeszcze lepiej niż z Niall'em.

- Dobrze, że w pierwszych tygodniach cię nie odnalazłem, bo niewiele by z ciebie pozostało. Naprawdę byłem wściekły.

- A teraz ci już przeszło? - spoglądam mu prosto w oczy.

- Nie do końca. Myślę, że powinnaś pewne rzeczy odpokutować i od razu zaznaczam, że to nie będzie takie proste. Twoje winy są bardzo wielkie - śmieje się na jego słowa, a następnie zaczynam całować jego szyję. I lekko go popycham by upadł na łóżko, a ja wraz z nim.

Siadam na jego brzuchu.

- Tylko nie myśl, że będę ci całkowicie uległa. To do mnie całkowicie nie podobne - cofam trochę swój tyłek, a następnie zaczynam drażnić jego wrażliwe miejsce.

- Ależ doskonale to wiem skarbie, jesteś bardzo, ale to bardzo niegrzeczną dziewczynką i cholernie mi się to podoba - chwyta mnie za ramiona i pociąga w swoją stronę, a następnie atakuje moje usta.

Poddaję się temu atakowi.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now