4

786 44 10
                                    


Pov Valerie

Z całych sił staram się uspokoić swój oddech. Szczerze to miałam nadzieję, że to Louis przeżyje, a to mojego męża pozbędę się raz na zawsze. Lecz niestety to on miał te szczęście. A najgorsze jest to, że przyjechał tu gdzie ja i w tym samym czasie. Ja chyba jest jakaś przeklęta, że mimo iż staram się jak tylko mogę by moje życie wróciło do normy to i tak wszystko wraca do punktu wyjścia.

Odnajduje wzrokiem Marcela i szybko do niego podchodzę. Staram się zachować kamienną twarz byle by brunet tego nie zauważył.

- Miałeś rację tu jest cholernie nudnie - mówię tak by sam zaproponował mi powrót i niczego nie zaczął podejrzewać. Tak jak sobie obiecałam on nie może się dowiedzieć prawdy o mojej przeszłości.

- Jeśli tego pragniesz Dany to chodźmy już do samochodu - nie rozglądam się tylko maszeruje wraz z Marcelem. Chcę jak najszybciej stąd wyjechać, a następnie zaszyć się w hotelu by nie mieć możliwości spotkania Nialla.

***
- Wzięłaś ze sobą jakąś ładną sukienkę - pyta brunet jak wracamy do hotelu.

- Ze dwie, a co? - szczerze to one są takie sobie i nadają się tylko na wyjście do klubu. Miałam zamiar właśnie tu powiększyć swoją garderobę.

- To dobrze, bo będziemy musieli dziś wieczorem wyjść do restauracji z kilkoma ludzki, z którymi myślę podjąć współpracę. I postanowiłem, że dobrze będzie zabrać cię ze sobą - nie jest to dobra informacja, ale już nie narzekam. Przetrwam ten jeden wieczór.

- Okej, ale nawet nie licz, że ubiorę suknie do ziemi. Ja ich po prostu nienawidzę - jedyny raz gdy miałam na sobie taką kreację to był mój ślub. Lecz teraz te wydarzenie wspominam bardzo nagatywnie.

- Dobra i tak nie wyobrażałem sobie nic takiego. Choć nie ukrywam, że chciałbym cię kiedyś w takiej sukience zobaczyć, ale jeszcze wszystko przed nami - mam nadzieję, że nie ma na myśli ślubu, bo ja już nie zgodzę się na takie szaleństwo. Małżeństwo to nie jest dobra instytucja, a tym bardziej dla kobiety. - Chcesz iść na zakupy czy skorzystasz z tego co masz.

- Jedziemy do galerii handlowej, muszę wyglądać pięknie - informuje go, a następnie skręcam.

Chcę wzbudzać we wszystkich podziw.

Na zakupach spędzamy jedynie dwie godziny, bo jeszcze muszę się przyszykować, a poza tym Marcel marudzi, że musi się na to wszystko psychicznie przygować by nie popełnić jakiegoś błędu. Rozumiem go, więc nie oponuje.

W restauracji jesteśmy umówieni na ósmą wieczorem. A ja teraz stoję przed lustrem i podziwiam swój wygląd. Włosy pokręciłam i spięłam. Zrobiłam sobie mocny makijaż co dobrze wygląda z moją granatową sukienką na ramiączka z rozkloszowanym dołem, który sięga mi do połowy ud. Do tego szpilki na platformie.

- Wyglądasz cudownie - mówi brunet na mówi widok, a ja się uśmiecham.

Wyciąga rękę w moją stronę, a ja ją chwytam.

Po krótkiej podróży samochodem jesteśmy już na miejscu. Lecz jak przekręcamy próg tej francuskiej restauracji to czuję, że serce podchodzi mi do gardła.

Przy jednym ze stolików siedzi Niall.

Jak się postarcie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś następne.

Ucieczka od strachu Where stories live. Discover now