Wpis 6

1K 49 5
                                    

22.05 Środa

Nigdy nie sądziłam, że pływanie statkiem może być takie przerażające. Na filmach wydawało się niesamowicie przyjemne, a tymczasem trzymałam się kurczowo ramienia Magdy, czując, że zwrócę za moment śniadanie.

Minęła nas duża fala i po raz kolejny zakołysało statkiem na wszystkie strony. Chciałam już tak bardzo stamtąd wysiąść. Byłam w stanie wyskoczyć za burtę, byle by nie było mi tak bardzo niedobrze.

Agnieszka chichrała się do Danki, nie spuszczając ze mnie oczu. Wrzasnęłam więc na cały głos, żeby szła i się utopiła. Klasa, razem z pasażerami, patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami, a kiedy Szymański powiedział, żebym siedziała cicho, w emocjach nawrzeszczałam i na niego.

Gdy tylko dopłynęliśmy, wybiegłam jako pierwsza i przykleiłam się do ławki stojącej w porcie.

- Weź skończ robić siarę. - stanęły nade mną Kaśka z Magdą i podniosły mnie z mokrych desek.

Zobaczyłam, że Anka robi mi zdjęcie, więc rzuciłam się na nią z zębami.

Słońce grzało dzisiaj najmocniej ze wszystkich dni jakie tutaj spędziliśmy, dlatego pani Mazur obiecała, że cały dzień będziemy siedzieć na plaży.

Całą klasą ubraliśmy na wszelki wypadek stroje kąpielowe, planując przez większość poranka, jak ubłagać nauczycieli na kąpiel w morzu. Na miejscu okazało się jednak, że od początku mieli zamiar pozwolić nam popływać. Byli nawet przekonani, że o tym wiedzieliśmy.

Rozłożyłyśmy się z dziewczynami na piasku i z mojej twarzy nie znikał uśmiech. W końcu doczekałam się dnia, w którym popływam wśród morskich fal!

Reszta klasy rozsiadła się na ręcznikach wokół nas, przez co poczułam się jak centrum wszechświata. Marcel z Konradem poszli na leżaki przy barze, ale kelnerka powiedziała im, że muszą coś zamówić, żeby na nich leżeć, więc wrócili do nas.

Kiedy zobaczyłam, że wypinający się obok mnie Grzesiek, ma kąpielówki w główki kapusty wywijające nunczako, nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam mu zdjęcie.

- Karolczak, co ty...usuń to! - zawył zrozpaczony, usiłując wyrwać mi telefon.

- Za nic! Te galoty trzeba pokazać potomnym. - zrobiłam unik.

Nauczyciele przebrali się w stroje kąpielowe szybciej niż my. Tak jak się spodziewałam, zajęli leżaki jak najdalej od nas i zamówili coś do picia.

Rozebrałam się i nie czekając na resztę, rzuciłam się do wody. Wynurzyłam głowę, a kiedy poczułam na twarzy wiatr wymieszany ze słońcem, postanowiłam, że wybuduję sobie willę na plaży. Na początek staszczył jednak namiot z ogródkiem.

Wyszłam na brzeg i otrzepałam mokre włosy, widząc Agnieszkę z Danką. Te od razu ode mnie odskoczyły, ale zamiast coś powiedzieć, popatrzyły na górę od mojego stroju. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc czemu się tam patrzą i wtedy usłyszałam jak obie prychają śmiechem, po czym sobie idą. Popatrzyłam w dół i się rozgrymasiłam. Przecież wcale nie były aż takie małe...prawda...?

Podeszli do nas pozostali. Chwyciłam za ręce Magdę z Anką i zaciągnęłam je do morza. Zaczęły piszczeć, bo woda była lodowata, ale pociągnęłam je za sobą na tyle mocno, że obie i tak były już całe mokre.

Kaśka stojąca przy Adamie i Hubercie, zsunęła z nosa okulary przeciwsłoneczne, przyglądając się nam jak głupkom.

- Chodźcie do nas! - zawołałam do niej.

Poranek o zapachu waty cukrowejWhere stories live. Discover now