XX

4.3K 227 31
                                    

Wróciła.

Ta jedna myśl kołatała mu w głowie. Wróciła. Czuł dziwne wewnętrzne napięcie. Chciał do niej iść, jak tylko dowiedział się o jej powrocie, ale nie mógł. Najpierw głowę zawracał mu Blaise, trajkocząc o najnowszych ploteczkach londyńskiej śmietanki, które swoją drogą kompletnie go nie interesowały. Później musiał uczestniczyć w nudnym spotkaniu biznesowym, a na końcu dorzucono mu jeszcze konferencję z zarządem. Przeklinał w duchu każdą kolejną minutę przeciągającą się w nieskończoność.

A jeśli ona nie będzie chciała go widzieć? Skąd taka myśl przyszła mu do głowy? Wiedział dlaczego. Czuł wyrzuty sumienia po ostatnim incydencie z amortencją. Powinien jej o tym powiedzieć, w końcu mieli pokazać się razem na Balu. Wyznanie prawdy Hermionie może jednak okazać się nadzwyczaj trudne. Może nie dzisiaj. Pewnie ma dużo zaległości i jak najszybciej będzie chciała się z nich wygrzebać. Tak, nie będzie jej dzisiaj niepokoił.

*

Nie odwiedził jej, gdy wybiła już godzina na cowieczorną herbatę. Spojrzała na zegarek, który wskazywał dwudziestą. Słyszała, że jest u siebie. A jednak się nie zjawił. Czyżby dzisiaj była jej kolej? Nie potrafiła sobie przypomnieć. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że nie przywiązała do tego wagi. Skoro on nie chciał się do niej pofatygować, ona to zrobi. Nie będzie rezygnować z tradycyjnej herbaty. Sama przed sobą nie chciała przyznać tego, że po prostu chciała go zobaczyć. Czuła się dobrze w jego towarzystwie i wyczekiwała tych rozmów.

Zjawiła się w drzwiach jego gabinetu, pukając w czarną framugę. Rozkloszowana sukienka w kolorze butelkowej zieleni idealnie na niej leżała. Blondyn podniósł na nią swoje stalowoszare oczy, ale nie zauważyła w nich radości. Ukłuło ją to. Widocznie nie doskwierała mu jej nieobecność.

– Chciałam zapytać, czy napiłbyś się herbaty – powiedziała sztywno, pokazując na lewitujący dzbanek i filiżanki.

Nie wiedział, jak zareagować. Zauważył, że zabolała ją jego powściągliwość. Wyrzuty sumienia jednak tak zżerały go od środka, że nie potrafił zachowywać się, jak gdyby nic się nie stało. Ale co tak właściwie się stało? Dlaczego czuł się winny temu, że Astoria chciała go tak podstępnie uwieść? Dlaczego czuł ściskanie w dole brzucha, skoro w żadnym stopniu się do tego nie przyczynił? Bo niemal ją zdradziłeś – powiedział jakiś złośliwy głosik w jego głowie. Bzdura, nie byli przecież razem. Ale ty coś do niej czujesz. Sytuacja z Astorią tylko cię w tym utwierdziła, bałwanie. To, jak zadziałał tak silnie skondensowany eliksir świadczy o tym, że to nie jest dla ciebie już niewinny flirt. Nigdy zresztą nie był. Już w szkole zwróciłeś na nią uwagę. Była inteligentna, błyskotliwa, zabawna i urocza. Fakt, jej włosy żyły własnym życiem, a nieznośnie duże jedynki nie dodawały jej urody. Od trzeciego roku jednak zmieniła się nie do poznania. Wypiękniała. Szkoda, że wtedy z zasady musiałeś jej nienawidzić, bo należała do innego domu, dodatkowo problematyczny był jej status krwi. Teraz jesteście dorosłymi ludźmi, na Merlina. Pojawiła się ponownie w twoim życiu, to jakby los zsyłał ci szansę na zawalczenie o nią. Bo przecież nigdy o niej nie zapomniałeś, nawet gdy była z Wieprzelejem, co swoją drogą bolało jak cholera. Tak, wówczas dogryzałeś jej jeszcze bardziej, chyba tylko po to, by zagłuszyć swoje prawdziwe uczucia, z których nie zdawałeś sobie sprawy. A ona zawsze potrafiła się odgryźć. I to w niej uwielbiałeś.

Dosyć! Nie może tak myśleć. Nie może się w niej zakochiwać. Po prostu nie może. Nie zmieniło to jednak faktu, że na samo wspomnienie incydentu z Astorią czuł się podle.

Karmelowe oczy pociemniały gniewnie, kiedy nie doczekała się odpowiedzi. Różdżką posłała mu filiżankę z napojem i wyszła, fucząc wściekle jak kotka:

Cień w Twoich oczach || DramioneWhere stories live. Discover now