XXXVIII

3K 165 37
                                    

- Nie ruszaj się. – zagroziła mu Astoria. – Inaczej stanie się jej krzywda.

Przyciągnęła do siebie Cecylię, bezwolną, obojętną na wszystko. Musiała potraktować ją impreriusem. Hermiona i Blaise spojrzeli na ciemnowłosą czarownicę, a na ich twarzach malowało się przerażenie. Podnieśli się natychmiast, sięgając po swoje różdżki, ale tamta zacmokała ostrzegawczo, rozkazując im je odłożyć w widoczne miejsce. Przyłożyła swój magiczny atrybut do szyi miedzianowłosej.

- Astoria. – zaczął Draco, chowając w dłoni miksturę.

Tamta dostrzegła jego ruch. Mocniej nacisnęła na szyję dziewczyny, uśmiechając się przy tym obłąkańczo.

- Draco... nie chowaj przede mną eliksiru dla Granger. Oddasz mi go. Inaczej zabiję tą uroczą wiedźmę. – zażądała.

Blondyn uniósł wojowniczo podbródek, a jego stalowoszare oczy wyrażały pogardę.

- Nie zrobię tego. – odparł zimno.

Turkusowe tęczówki zwęziły się gniewnie.

- Dracuś... - zaczęła powoli. – Oddaj fiolkę.

Mężczyzna milczał uparcie, myśląc gorączkowo nad rozwiązaniem tej niefortunnej sytuacji.

- Nie oddam jej. – powiedział wolno.

- To się robi nudne. – Astoria spojrzała na niego groźnie. – Skoro nie chcesz mi oddać eliksiru, a chcesz, by ta dziewczyna wyszła z tego bez szwanku, przystaniesz na moją propozycję.

Malfoya zmroziło. Hermiona i Blaise spoglądali to na niego, to na ciemnowłosą czarownicę. Od razu pojęli, o jakiej propozycji mówiła tamta. Greengrass chciała małżeństwa. Znaleźli się w patowej sytuacji. Stawka była jednak zbyt wysoka. Życie Cecylii i zdrowie Hermiony było najważniejsze. Mężczyzna westchnął ciężko. Podjął decyzję.

- Zgoda. – powiedział z ciężkim sercem. – Wypuść ją.

- Nie tak szybko, Draco. Złożysz Wieczystą Przysięgę.

Cała trójka oniemiała. Starał się nie patrzeć na przyjaciela i kobietę obok niego. Ból w ich oczach mógł sprawić, że nie będzie miał dość sił, by to zrobić. Nie mógł jednak od razu przystać na jej warunki. Postanowił podjąć jeszcze negocjacje.

- Nie ma takiej potrzeby. – oświadczył beznamiętnie. – Nie musisz niepokoić się o Granger. Łączy nas tylko obietnica, że zdejmę z niej klątwę. Kluczem do tego jest ten eliksir. – wytłumaczył szybko. – Kiedy go zażyje, każde z nas pójdzie w swoją stronę.

Astoria taksowała go uważnym spojrzeniem. Dojrzał, że zaczęła się wahać, więc podjął:

- Zrobię, co zechcesz, Ast. – powiedział przekonująco, hipnotyzując ją swoimi tęczówkami. – Ożenię się z tobą, ale wypuść Cecylię i pozwól mi dać szlamie ten cholerny eliksir.

- Przysięga. – odparła zimno.

- Do cholery, Astoria! – krzyknął, rozzłoszczony. – Nie będę bawił się w żadne Wieczyste Przysięgi. Do takiej zmusiła mnie ta szlama. – wskazał na Hermionę. – A ty spowodujesz za chwilę, że umrę, bo nie chcesz, bym ją wypełnił. – skłamał gładko. Był zaskoczony swoim zachowaniem, szczególnie tym, jakie pokłady pogardy potrafił z siebie wykrzesać, mówiąc o tej, która była mu tak droga. – Zrozum, Ast. – ciągnął już spokojniej. – Złożenie kolejnej Wieczystej Przysięgi w niedługim przedziale czasowym nie jest wskazane. Zrobię, co zechcesz. Takie zapewnienie musi ci na razie wystarczyć.

Zrobił krok w jej stronę, ale ona wycelowała w niego różdżką.

- Nie podchodź. – ostrzegła. Rozważała przez chwilę jego propozycję. – Jesteś honorowym człowiekiem. – powiedziała wolno. – Trzymam cię za słowo. – popchnęła Cecylię przed siebie i zdjęła z niej zaklęcie.

Cień w Twoich oczach || DramioneWhere stories live. Discover now