XL

5.4K 183 159
                                    

Obudził się zlany zimnym potem. Koszmar jeszcze nie wypuścił go z jego szponów, a z jego gardła wydobył się rozpaczliwy krzyk. Podniósł się do pozycji siedzącej i oddychał ciężko, spazmatycznie. Poczuł na swoich plecach delikatny dotyk kobiecej dłoni. Bał się spojrzeć w bok. Bał się, kogo tam ujrzy.

- Draco? – zapytała, zaniepokojona. – Wszystko w porządku?

Odetchnął w ulgą, słysząc jej głos. Wydawało mu się, że z jego ramion nagle zdjęto niewyobrażalny ciężar. Głaskała go uspokajająco po plecach i przytuliła się do niego. Brązowe loki łaskotały go w szyję. Szybkim ruchem objął ją mocno i tulił. Nadal nie udało mu się uspokoić oddechu.

- To tylko zły sen. – szeptała mu cicho, gładząc jego policzek.

Poczuła pod skórą jednodniowy, szorstki zarost, który zgoli z samego rana.

- Merlinie, Hermiono, myślałem, że cię straciłem. Ten sen był taki rzeczywisty... Śniło mi się, że zniknęłaś po zażyciu eliksiru. Odwiedziłaś Cecylię i zniknęłaś. Zostawiłaś mnie. Znowu. Byłem na twoim pogrzebie. – wyszeptał, wzburzony.

- Jestem tu. – zapewniła go. – Nigdzie się nie wybieram.

Objął ją mocniej, w obawie, że jest tylko sennym marzeniem. Nie była. Była prawdziwa. Ciepła, miękka i krucha. Spokojna i kochająca. Czuła i troskliwa.

Ułożył ją na łóżku i podpierając głowę dłonią, wpatrywał się w nią. Światło księżyca oświetlało jej twarz, a oczy błyszczały w ciemności. Złożył na jej ustach pocałunek. Całował ją tak, jakby nie widział jej kilka lat. I tak było. Koszmarny sen spowodował, że zatęsknił do niej, jak nigdy wcześniej. Przeraził się, że mógł przestawiać jego niewesołą przyszłość, bez światła jego życia.

- Spróbuj zasnąć. Nie odstąpię od ciebie ani na chwilę. – powiedziała Hermiona, układając się na jego ramieniu.

Gładziła go uspokajająco po lewym przedramieniu, gdzie widniał Mroczny Znak. Ta pieszczota zawsze go uspokajała. Musnęła wargami jego szyję i poprawiła się, by było jej wygodniej. Wsłuchiwała się w oddech mężczyzny, początkowo nadal szybki i urywany. Na skutek jej kojącego dotyku, stawał się coraz wolniejszy, aż w końcu zasnął ponownie. Odsunęła się i spojrzała na niego z zachwytem. Był taki spokojny i rozczulający, gdy spał. Pocałowała jego usta i szepnęła cicho:

- Nie mogłabym cię zostawić, Draco. Ty kochasz mnie i ja kocham ciebie. Nie opuszczę cię.

*

- Matko, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. – powiedział Draco.

Narcyza uniosła na niego wzrok znad czytanej książki. Składał jej cotygodniową wizytę, podczas której nie raz, nie dwa po prostu siedzieli i czytali, czasem wymieniali ze sobą kilka zdań. Najczęściej jednak po prostu cieszyli się swoim towarzystwem. Zdziwiła się, że miał do niej jakąś sprawę. Czekała, aż podejmie wątek.

- Masz jeszcze ten rodowy pierścień, który podarował ci dziadek? – szare oczy niemal wwiercały się w nią wyczekująco.

Rozpromieniła się, rozumiejąc, do czego zmierzał.

- Mam. – odparła krótko, uśmiechając się łagodnie. – Chcesz mi o czymś powiedzieć? – zapytała, przeciągając głoski.

Uśmiechnął się skrępowany i spuścił wzrok.

- Przecież już wiesz. – odpowiedział cicho. – Jest tylko jeden problem.

- Lucjusz? – domyśliła się.

Cień w Twoich oczach || DramioneWhere stories live. Discover now