XXXV

3.2K 163 7
                                    

Tydzień później dostał sowę z wezwaniem go do stawienia się w Ministerstwie. Pojawił się po godzinie w gabinecie Pottera. Ten, Który Przeżył siedział za biurkiem, obserwując go uważnie. Brodę oparł na dłoniach. Kilkudniowy zarost i cienie pod oczami wskazywały, że nie ustawał w poszukiwaniach.

Stojący za nim Weasley również wyglądał na zmęczonego. Draco nie byłby sobą, gdyby nie stwierdził z satysfakcją, że zżerały ich wyrzuty sumienia i starali się odpokutować za swoje czyny. Rozłożył się na krześle, które wskazał mu auror, przyjmując jedną z bardziej nonszalanckich pozycji. Stalowe tęczówki utkwił w twarzy szkolnego rywala.

- Mam nadzieję, że nie wzywasz mnie tu po próżnicy, Potter. Nie mam czasu na pogawędki, jestem zajęty. – rzucił oschle.

- Doniesiono mi o tym. – powiedział karcąco. – Miałeś czekać na sygnał z naszej strony i pozwolić nam się tym zająć.

Blondyn prychnął w odpowiedzi, ale nie powiedział nic.

- Mniejsza o to. – ciemnowłosy machnął ręką. – Mówi ci to coś? – rzucił przed nim zdjęcia jednego z byłych popleczników Voldemorta.

Draco ocenił szybko mężczyznę.

- Jeden z pomniejszych pachołków.

Potter pokiwał głową.

- Od dłuższego czasu nie udało nam się wytropić żadnego z byłych Śmierciożerców, bardziej lub mniej znaczących. Ciekawym trafem składa się, że nasi ludzie znajdują go spętanego, poturbowanego niedaleko Terenowego Oddziału Ministerstwa w Ipswich.

Wywód aurora został przerwany, gdy w okno zapukała szara sowa. Ron bez słowa odwinął z nóżki list i podał przyjacielowi. Ten przeczytał wiadomość i przymknął oczy. Zdjął okulary i przetarł zmęczone powieki. Malfoy przyglądał mu się z rosnącą niechęcią.

- Kolejny złapany? – zapytał Łasicowaty.

- Tak. Pojawił się schemat. Jest powtarzalny, są te samy punkty styczne. To ona. – odpowiedział znużony.

Draco zamrugał parokrotnie, bo dotarł do niego sens słów zielonookiego czarodzieja.

- Poluje na Śmierciożerców?

Harry spojrzał na niego, szczerze zdumiony jego przenikliwością.

- Na to wygląda. Znaleźli kolejnego, tym razem niedaleko Salisbury.

- Śmierciożercy nie są tak głupi, by przebywać niedaleko Ministerstwa. – stwierdził Draco.

- Masz rację. Dopada ich w innych miejscach, podrzuca jedynie niedaleko Terenowych Oddziałów.

- Również spętany i poturbowany?

- Tak.

- Skąd masz pewność, że to Granger?

- Stąd. – wyjął z koperty srebrną bransoletkę. Rozpoznał ją. Taką samą miała na sobie, gdy byli na kolacji u Rity Hemsworth. – Dostała ją ode mnie i Rona na siedemnaste urodziny. To miłe, że nosiła ją przez ten czas. – uśmiechnął się ciepło na wspomnienie przyjaciółki.

- Nigdy o was nie zapomniała. Oddaliła się od was celowo, ograniczyła kontakty, by na wieść o jej nieuleczalnej chorobie, nie ogarnęła was rozpacz. Chciała oszczędzić wam bólu. – burknął cicho Draco.

Był zły, że to powiedział. Nie chciał przy nich pokazać, że ma swoją dobrą stronę. Powinien był ugryźć się w język. Członkowie Złotej Trójcy zmieszali się na jego słowa. Zastanowił się jak właściwie informacja o jej klątwie wpłynęła na postrzeganie Hermiony. Łasicowaty był już żonaty, Draco zauważył obrączkę na jego palcu. Czy żałował, że z nim zerwała? Czy rozważał, że wiedza o przekleństwie mogłaby inaczej wpłynąć na jego postrzeganie swojej byłej i ich związku? Blondyn nie potrafił wyczytać wszystkiego z jego twarzy, jedno jednak wiedział na pewno – żałował, że nie podzieliła się z nimi tą informacją.

Cień w Twoich oczach || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz