XXIII

3.9K 197 16
                                    

- Doprawdy, Hermiono, myślałem, że co jak co, ale nie będziesz zdawała mi raportu w święta.

Kingsley siedział w swoim ogromnym, wiktoriańskim fotelu, popijając ajerkoniak.

- Wyglądasz koszmarnie. – omiótł ją szybkim, wprawnym spojrzeniem.

Przyszła w za dużym, jasnoniebieskim swetrze i czarnych legginsach. Włosy związała w niedbałego koka. Miała podkrążone oczy i ani grama kryjącego makijażu. Wyglądała jak siedem nieszczęść.

Bez słowa wręczyła mu w prezencie butelkę szkockiej, którą uwielbiał. Przyjął ją chętnie i rozlał obojgu do szklanek. Podał jej i usiadł z powrotem. Hermiona wcisnęła się w głęboki fotel i okryła się kocem. Stefan, którego zabrała ze sobą, wskoczył jej na kolana i mruczał jak mały traktorek.

- Przykro mi Kingsley, muszę zepsuć ci święta.

- Z jakiego powodu? – odparł, nie przejmując się jej pesymistycznym tonem.

- Jest wysoce prawdopodobne, że Foy Industries nie przedłuży umowy z kancelarią.

- Cóż... - powiedział prawnik, opróżniając szklankę. – Nie powiem, pokładałem w tobie pewne nadzieje, ale skłamałbym mówiąc, że się tego nie spodziewałem. Tak bywa. Prezes FI jest wybrednym klientem. Nie ten, to inny. Może to nawet lepiej. Widzę, że praca biurowa ci nie służy.

- Tak. – przytaknęła nieobecna. – Najwidoczniej.

- Co się tam stało, dziecinko? – zapytał ojcowskim tonem. – Ktoś cię skrzywdził?

Jęknęła żałośnie.

- Nie. – wtuliła się w mruczącego kota. – Nikt mnie nie skrzywdził.

- To co się stało? Czuję, że nie przyszłaś tu tylko z powodu Foy Industries. Chodzi o mężczyznę, prawda? Miałaś mi o nim opowiedzieć już poprzednim razem.

Milczała, wdychając zapach niebieskiego futerka. Pachniało mroźnym powietrzem.

- Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Czuję się zagubiona i rozżalona. Jakbym straciła niepowtarzalną szansę, którą przygotował mi los. A potem fatum sobie mnie upatrzyło i nie odpuszcza, a ja nie potrafię go przegnać.

- Dziecko drogie, o czym ty mówisz? – szepnął wstrząśnięty.

- Chyba się zadurzyłam. To miał być niewinny flirt, może romans. A ja głupia zaangażowałam się, zanim cokolwiek się zaczęło.

- Dlaczego w takim razie jesteś tutaj ze mną? Zawalcz o swoje szczęście.

- Próbowałam. – posłał jej pełne wątpienia spojrzenie. – Naprawdę próbowałam.

- Wykorzystał okazję i nawiał? – zaczął powoli.

- Nie. – zaprzeczyła błyskawicznie. – Ale gdyby tak zrobił, byłoby mi o wiele łatwiej.

Mężczyzna podszedł do niej i przytulił do siebie, a ona zaszlochała cicho w jego ramię. Poczuła do blondyna coś głębszego. Tęskniła, gdy nie było go obok. Nie pozwalał jej się skupić na niczym, bo wciąż prześladowało ją jego przenikliwe, stalowoszare spojrzenie. Spojrzenie, które nabrało nowych, cieplejszych odcieni. Myślała, że zadowoli się nawet romansem. W końcu znała swoje miejsce w świecie. Po wszystkim mogłaby karmić się wspomnieniami. Wystarczyłoby jej to. Ale on ją odtrącił i to w imię czego? Tego, że była zmuszona udawać zainteresowanie kimś innym, żeby chronić plecy swojej przyjaciółki. Nienawidziła swojego życia w tym momencie. Skazana na wieczną samotność, bez szansy na bliskość ze strony drugiej osoby.

Cień w Twoich oczach || Dramioneحيث تعيش القصص. اكتشف الآن