Wróciła do pracy następnego dnia. Była jeszcze osłabiona, bo twarz wciąż miała bledszą niż zwykle. Cassie unikała jej, jak tylko mogła, więc pod koniec dnia musiała wezwać ją do siebie i wyjaśnić kilka kwestii.
– Posłuchaj Cassie – zaczęła, kiedy dziewczyna usiadła na krześle – wiem, że zatrudnia cię prezes Malfoy i nie mam ci za złe, że podałaś mu mój adres. To on jest w końcu twoim pracodawcą, co uprawnia go do uzyskania niektórych informacji. Podobno wypytywał cię, dlaczego mnie nie ma. Dziękuję ci za dyskrecję. Masz bardzo dobrą intuicję. Bezbłędnie wyczuwasz, jakie mam priorytety w odkrywaniu swoich kart. Nie musisz mnie unikać, nie zrobię ci awantury. Jeśli już kogoś mam ochrzanić, to jego, że za bardzo się wtrąca.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
– Dziękuję pani mecenas. I przepraszam. – Skłoniła się wdzięcznie. – Dobranoc.
– Dobranoc – odpowiedziała.
***
Siedziała pochylona nad biurkiem, a światło stojącej lampy padało na jej twarz. Zmrużyła oczy. Była zmęczona. Powędrowała wzrokiem na zegar. Było już po dwudziestej. Westchnęła. Zapowiadała się długa i żmudna noc.
Podeszła do drzwi od swojego gabinetu. Chciała je uchylić, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza, ale się powstrzymała. W korytarzu usłyszała kobiece kroki, wycofała się więc w głąb swojego biura.
Kroki skierowały się do gabinetu Malfoy'a.
– Dobry wieczór, Draco – kobieta zagruchała słodkim głosem. – Dawno się nie widzieliśmy.
– Astorio – odparł chłodno.
Reszta słów do niej nie dotarła, obca musiała zamknąć drzwi, a gabinet Malfoy'a obłożony był zaklęciem wyciszającym.
Nie niepokojona przez nikogo, wróciła do papierkowej roboty.
*
– Słucham – rzucił ostro, patrząc na nią z niechęcią.
– Draco, mój słodki, to tak mnie witasz po dwóch miesiącach rozłąki? – skarciła go. – Nie odezwał się na tę uwagę. Nie było warto. Zacisnął gniewnie wargi. – Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj? – zaproponowała.
– Przykro mi, mam dużo pracy. – Mówiąc to, pokazał rozłożone wokół zwoje i księgi.
– Nie daj się prosić. – Wydęła lawendowe usta, udając obrażoną.
Ciemna aksamitna suknia opinała jej sylwetkę, a wycięcie na biodrze i głęboki dekolt odsłaniały jędrne ciało. Była piękna, z czego doskonale zdawała sobie sprawę. Z lubością próbowała wykorzystać na nim swoje wdzięki. Czarne włosy falami opadały na ramiona. Turkusowe oczy błyszczały zza ciemnych, długich rzęs. Uśmiechnęła się zalotnie.
– Nie daj się prosić – powtórzyła i usiadła na kanapie.
Materiał sukienki zsunął się ponętnie, odsłaniając zdecydowanie zbyt wiele jak na gust Dracona.
– Przykro mi. – Wzruszył lekko ramionami. – Mówiłem ci to już wielokrotnie – nie rób sobie nadziei. Nie jestem tobą zainteresowany. Nigdy nie byłem.
Gdyby wzrok mógł zabijać, zapewne teraz padłby trupem. Ach, kobieta zmienną jest. Raz słodka, raz mordercza.
– Jak chcesz – rzuciła Astoria, siląc się na obojętny ton.
Podniosła się i ruszyła ku drzwiom. Zatrzymała się w korytarzu, a jej wzrok powędrował ku smudze światła wydobywającej się z gabinetu Hermiony. Spojrzała na plakietkę zamontowaną na ścianie.
![](https://img.wattpad.com/cover/249524822-288-k949456.jpg)
YOU ARE READING
Cień w Twoich oczach || Dramione
FanfictionHermiona, doświadczona prawniczka, rozpoczyna pracę w firmie nowego klienta. Okazuje się, że jej prezesem jest nikt inny, jak Draco Malfoy. Po dziesięciu latach od zakończenia Drugiej Wojny Czarodziejów szkolni wrogowie spotykają się ponownie. Czy...