V

4.8K 244 30
                                    

Następnego dnia nie pojawiła się w pracy. I kolejnego.

Malfoy siedział w swoim gabinecie, walcząc ze wzbierającym w nim gniewem, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

– Wejść – rzucił krótko.

Do środka wszedł Blaise. Usiadł z kawą w ręku na ciemnozielonej kanapie ustawionej prostopadle do biurka Dracona. Mężczyzna nie odrywał wzroku znad stosu pergaminów. Samopiszące pióra niestrudzenie drapały papierową powierzchnię.

– Przyszedł list z Hogwartu od dyrektor McGonagall. Chciałaby ustawić twój portret na trzecim piętrze w podziękowaniu dla osoby, która wspomaga szkołę. Szczegóły mielibyście omówić na Balu Noworocznym. Przyszło też zaproszenie. – Pomachał papeterią w powietrzu. – Zaproszenie wraz z osobą towarzyszącą – dopowiedział, posyłając mu przeciągłe spojrzenie.

– Zastąpisz mnie – odpowiedział Draco, nie ogrywając oczu znad biurka.

– Nie ma mowy, mam już plany – powiedział nie do końca zgodnie z prawdą, ale akurat on nie musiał o tym wiedzieć.

Podświadomie wyczuwał, że z Draconem ostatnio coś się działo. Zauważył, że przyjaciel chodził całymi dniami nieobecny. Nie wpadał już wieczorami do jego apartamentu. Niekiedy uśmiechał się tajemniczo, jakby coś knuł. Wszystkie te symptomy prowadziły do wniosku, że w życiu Malfoy'a coś uległo zmianie. A Zabini jako jego najlepszy przyjaciel musiał koniecznie dowiedzieć się, co dokładnie.

Stalowoszare oczy spojrzały na niego przeszywająco.

– Nie mam czasu na wyjścia. Jestem zajęty – wyjaśnił krótko. – Jako moja prawa ręka jesteś więc do tego zmuszony. Nic nie poradzę. – Rozłożył ręce i wrócił do pracy.

Blaise nie dał się zbyć.

– Mówiłem już. Mam plany. Poza tym poprosiłem już Pansy w twoim imieniu, żeby ci towarzyszyła.

Blondyn westchnął zrezygnowany.

– Dobrze, niech ci będzie. Pójdę. – Wrócił do lektury, zaraz jednak potrząsnął głową. – Jak to zaprosiłeś Pansy? – wrzasnął.

Blaise uśmiechnął się drapieżnie.

– Och, nie gorączkuj się tak. Nie zaprosiłem. – Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Draco wpatrywał się w niego morderczo, więc Blaise pospieszył z wyjaśnieniem. – Jesteś od jakiegoś czasu zupełnie nieobecny duchem. W pracy i poza nią. Nie widuję cię nigdzie indziej, tylko w firmie. Nie odwiedzasz mnie już od czasu do czasu, żeby napić się Ognistej. – powiedział cicho. – Martwię się o ciebie. Widzę, że coś zaprząta twoje myśli, a nie chcesz się tym ze mną podzielić. Oczywiście, gdybym zapytał tak po prostu, zaprzeczyłbyś. Ale to, że nie dotarła do ciebie od razu tak drażliwa informacja, jak ta, że zaprosiłem Pansy w twoim imieniu, zmienia postać rzeczy. – Spojrzał na niego przenikliwie. – Powiesz mi, co się dzieje?

– Nic się nie dzieje – odparł od razu Draco. – Nic a nic.

– Ani trochę ci nie wierzę – nie ustępował.

Malfoy odetchnął głębiej i potarł zmęczone oczy.

– Szczerze mówiąc, Blaise, nie za bardzo wiem, co ci powiedzieć. Coś się zmieniło, ale sam nie potrafię tego nazwać.

Wstał i podszedł do okna.

– A może ma to związek z nieobecnością naszej pani mecenas? – podsunął przebiegle Diabeł.

Cień w Twoich oczach || DramioneWhere stories live. Discover now