XIII

4.8K 230 23
                                    

– Ładnie tu – rzuciła zakłopotana.

Znała tą restaurację tylko ze słyszenia. Pozwoliła mu wybrać miejsce na zjedzenie kolacji, ale on przeszedł samego siebie. Musiała przyznać, że wpasował się w jej gust. Knajpa obsługiwała zarówno czarodziejów jak i niemagicznych. Łączyła ze sobą dwa przenikające się światy. Nikomu z gości nie przeszkadzało towarzystwo tych drugich, chociaż należałoby raczej stwierdzić, że niemagiczni nie mieli w tym przedmiocie nic do powiedzenia, skoro nie byli świadomi obecności czarodziejów.

Restauracja otrzymała dwie gwiazdki Michelin, więc jedzenie na pewno będzie bajeczne. Była o tym przekonana. Wystrój był nowoczesny i zarazem elegancki. Kelner zaprowadził ich do stolika. Rozejrzała się wokół. Miejsce, przy którym usiedli ze względu na zabudowanie z trzech stron zapewniało poczucie prywatności i – czego nie chciała przed sobą przyznać – intymności. Ciemnobordowe ściany sprawiały przytulne wrażenie. Wygodne fotele złączone ze ścianami pozwalały na swobodne ułożenie ciała. Stolik z czarnego szkła idealnie dopełniał wystrój.

Hermiona pozwoliła Draconowi zdjąć i odwiesić jej płaszcz. Usiadła skrępowana, w końcu jakby nie patrzeć była na randce z najlepszą partią całego Londynu. I nie, nie chodziło o to, że większość śmietanki towarzyskiej świata magicznego powitała ich z pobłażliwymi uśmiechami. Nie interesowało jej, co myślą o nich inni – martwiło ją, że zachowa się nietaktownie. Nie bywała w miejscach, gdzie zbierała się arystokratyczna śmietanka. Bywała tylko na przyjęciach organizowanych przez Ministerstwo, ale to nie to samo.

Draco obserwował ją z rozbawieniem.

– Dlaczego się tak nagle spięłaś? – zapytał, a cyniczny uśmieszek nie znikał z jego twarzy.

– Czuję się dziwnie, siedząc tutaj z tobą – wymamrotała. – Nie odnajduję się w takich lokalach, chociaż muszę przyznać ci punkt za to, że wybrałeś akurat ten.

– To znaczy? – Uniósł brwi.

– Jakby to powiedzieć... – zastanowiła się, a on obserwował ją uważnie. Zebrała miękkie włosy i ułożyła je na jednej stronie. Odsłonięta szyja zapraszająco kusiła go, żeby zostawić na niej malinkę. Nie potrafił się skupić na tym, co mówiła. – Chyba zjednałeś mnie tym, że wybrałeś restaurację, która łączy w sobie dwa światy – czarodziejów i niemagicznych.

Szare oczy patrzyły na nią łagodnie.

– To zupełnie tak, jak ty – odparł niskim głosem.

– Ja? – wyrwało się jej.

– Też łączysz w sobie dwa światy – wytłumaczył poważnie.

Przyglądała mu się krytycznie, nieprzekonana jego porównaniem. Roześmiał się.

– Mówiłem szczerze.

– Dobrze, przyjmę to za nie do końca udany komplement – uśmiechnęła się złośliwie, a on sarknął, udając oburzenie.

Malfoy otworzył kartę dań i zapytał zaciekawiony:

– Na co masz ochotę?

Obniżyła kartę, odsłaniając pięknie podkreślone karmelowe oczy.

– Myślę, że skusiło mnie tagliatelle z krewetkami i warzywami.

– Lekkie, ale smaczne – ocenił wprawnie. – Mnie za to kusi gęsina. – wymruczał rozmarzony – z sosem porzeczkowym.

– Dobrze, że nie z karmelem – rzuciła kąśliwie.

– A co to miało znaczyć? – odciął się błyskawicznie.

Cień w Twoich oczach || DramioneWhere stories live. Discover now