VI

5.1K 226 23
                                    

***

Ból rozsadzał ją całą. Nie mogła się ruszyć, bo każde choćby machnięcie ręką sprawiało, że w głowie wybuchały coraz to nowsze iskry, a ciało nawiedzała kolejna fala bólu. Zwinęła się w kłębek na kanapie, pragnąc przestać istnieć.

I wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Jęknęła głucho. Postanowiła to zignorować. Łudziła się, że osoba za drzwiami po prostu sobie pójdzie. Rozczarowała się. Pukanie do drzwi się powtórzyło. Z wysiłkiem zsunęła się z kanapy. Oparła się o framugę, oddychając ciężko. Uchyliła ostrożnie drzwi.

Jej oczom ukazał się Draco. Wydawał się być zaniepokojony. W dłoni trzymał małe pudełko przewiązane złotą wstążką. Twarz Hermiony stężała. Natychmiast zatrzasnęła drzwi z hukiem.

Co on tutaj robi? – myślała w popłochu. – Skąd ma mój adres? Dlaczego tu przyszedł? Myśli przelatywały jej błyskawicznie przez głowę. Rozważała szybko wszystkie za i przeciw. Ostatecznie, wiedząc, że nie miała innego wyjścia z tej niezręcznej sytuacji, uchyliła je z powrotem i powiedziała sucho:

– Wejdź.

Zamknął za sobą drzwi i ruszył za nią do małego przytulnego salonu. Hermiona usiadła na kanapie, na której znajdowała się poduszka i koc. Stłumiła jęknięcie. Na stoliku przed nią znajdowały się butelki po eliksirach, szklanka wody oraz blistry nieznanych Draconowi pastylek.

– Do diabła, Draco, co tu robisz? – syknęła rozzłoszczona. – Lepiej się streszczaj, bo wypiłam eliksir na sen bez snów i za pięć minut nie będę kontaktować przez co najmniej sześć godzin.

– Nic nie szkodzi – powiedział bezbarwnie. – Poczekam, aż się obudzisz.

– Co takiego? – Zgromiła go spojrzeniem, jednak nie zrobiło to na nim wrażenia.

– Jeśli pozwolisz, poczekam tutaj, aż się obudzisz – powiedział stanowczo i zasiadł w fotelu obok.

Hermiona wzniosła oczy ku niebu. Stłumiła ziewnięcie.

– Nie pozwalam, ale podejrzewam, że i tak mnie nie posłuchasz – powiedziała sennie.

Eliksir zaczynał działać, rozluźniając ją nieznacznie. Napięcie towarzyszące jej wcześniej ustępowało miejsca słodkiej bezwładności. Ciało nareszcie stało się ociężałe i marzyła tylko o tym, żeby wtulić się w poduszkę i zasnąć. Tkwiła jednak nieruchomo, tłumiąc kolejne ziewnięcie.

– Połóż się wreszcie, widzę przecież, że oczy same ci się zamykają. Będę czuwał przy tobie.

Posłuchała go chętnie. Sen przychodził o wiele za szybko, niż akurat by tego chciała, szczególnie w tych okolicznościach. Nic nie mogła już na to poradzić. Wtuliła się w poduszkę. Ostatnie, co zapamiętała, to zapach Dracona i delikatny gest z jego strony, kiedy okrył ją szczelniej pledem.

Usłyszał jej spokojny oddech i usiadł ostrożnie. Przyjrzał się jej. Gdy stanęła w drzwiach, jej twarz wykrzywiał grymas bólu. Nawet podczas snu widział, że chwilami pojawiał się na jej twarzy. Brązowe włosy były w nieładzie. Oczy miała podkrążone, jakby nie spała kilka dni, twarz śmiertelnie bladą ze zmęczenia.

Dziwnie się czuł, kiedy tak na nią patrzył. Wyglądała zupełnie inaczej, niż widział ją na co dzień. Zawsze elegancko ubrana, włosy starannie ułożone, delikatny makijaż. Nie przypominała tej kobiety, którą dane mu było oglądać. Chociaż musiał przyznać, że w czarnej piżamie w pieski wyglądała rozczulająco, dziewczęco. I bezbronnie. Widok śpiącej Hermiony był miły dla jego oka, jednak nie chciał spędzać czasu jedynie na przyglądaniu się jej. Wyczarował zwoje pergaminów i analizował je starannie, od czasu do czasu zerkając, czy z brązowowłosą wszystko w porządku.

Cień w Twoich oczach || DramioneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang