Ep. 7

619 109 51
                                    

Cóż... powrót do Ligi przebiegł co najmniej... dziwnie? To chyba byłoby odpowiednie określenie, biorąc pod uwagę, że na Sorę nie czekała burzliwa awantura i tyrada lidera, ponieważ ten po obiedzie znów zabarykadował się w swoim pokoju, mając gdzieś, co się dzieje z kimś innym niż on sam. Natomiast na złotookiego czekała reszta, nieco zaniepokojona zniknięciem najsłabszego ogniwa, przeważnie pełniącego rolę maskotki grupy przestępczej. Toga rzuciła się na zaskoczonego Sorę, przewracając ich dwójkę z hukiem na ziemię, co rozbawiło Magne, czającego się przy barze. Dziewczyna ścisnęła mocniej szyję złotookiego, niemal pozbawiając go tchu. Jej troska... była nawet urocza, ale dla Sory także przerażająca. W końcu licealistka odsunęła się nieco od zguby, by popatrzeć mu w oczy. Ona również miała złote tęczówki, ale podchodziły one pod kolor czystego złota, kiedy te Sory przypominały miód.


- T-Toguś... udusisz go - wybełkotał Twice. - Przytul mnie! Mnie!

Sora z trudem uwolnił się z uścisku koleżanki, wstając na równe nogi. Nie uszło niczyjej uwadze, że ubranie maskotki było nieco poszarpane, w niektórych miejscach poplamione krwią. Nikt jednak o nic nie pytał. Sora pokornie przeprosił za całe to zamieszanie i postanowił zamknąć się w pokoju. Dzisiejsze wydarzenia przerosły go. Omal nie został ofiarą gwałtu, zaraz po tym jak go pobito. Wszedł na piętro, na moment przystając pod drzwiami Shigarakiego. Czy powinien się zameldować? Przeprosić?

Podniósł ostrożnie dłoń w celu zapukania, gdy usłyszał za sobą drugą osobę. Odwrócił się, dostrzegając Kurogiriego.

- Dabi powiedział, co cię spotkało, Sora - odezwał się pan dymek, na co złotooki uciekł wzrokiem w stronę drzwi lidera. - Proszę, przygotuj listę przyborów i rzeczy, które potrzebujesz, a Liga postara ci się to zapewnić.

Kurogiri podał Sorze notatnik z długopisem, zostawiając młodziaka samego sobie. Ten odetchnął z ulgą, decydując się odroczyć rozmowę z Tomurą. Wrócił do siebie do pokoju, gdzie przysiadł na niewygodnym łóżku. Sora od dziecka dostawał wszystkiego za dużo, przez co dziwnie czuł się w prawie pustym pokoju. Jednak nie było sensu gromadzić rzeczy, które nie pomogłyby mu przetrwać w nowym środowisku. Chciał tu zostać tak długo, aż poradzi sobie z własnymi problemami, a rodzina przestanie go szukać.

Nakreślił pierwsze słowo w notatniku. Przede wszystkim potrzebował przyborów łazienkowych i trochę więcej ubrań. Nad niektórymi przedmiotami zastanawiał się nieco dłużej, czy na pewno powinien o nie prosić prawą rękę lidera. Nie odkryłby za dużo? Cóż... niby mógł chodzić do sklepu, jego anonimowość i brak głośnych powiązań z Ligą, ułatwiała sprawę, w sumie pozostali członkowie (których wciąż przybywało) również nie przykuwali jeszcze spojrzeń. Na razie świat kojarzył tylko Kurogiriego i Shigarakiego. Choć wkrótce miało się to zmienić, bo planowano jakąś akcję związaną z obozem szkoleniowym dzieciaków z U.A..

Kiedy Sora uznał, że zapisał wszystko, co potrzebuje, postanowił oddać notatnik barmanowi. Zastał go tam, gdzie zwykle - za barem, czyszcząc szklanki z niewidzialnego brudu. Najwidoczniej nie miał nic innego do roboty. Pozostali członkowie rozpierzchli się, co tylko ułatwiało sprawę.

- To chyba wszystko - mruknął zawstydzony Sora, przesuwając ku Kurogiriemu notatnik. 

Barman przymrużył oczy, a potem chwycił za przedmiot, uważnie lustrując niezbyt długą listę zachcianek Sory. Gdyby jego głowa nie składała się z czarnego dymu, a posiadałaby prawdziwą twarz, wykrzywiłby ją w zdziwieniu. Jeszcze raz odczytał starannie nakreślone znaki, a potem spojrzał na czerwonego Sorę.

- To wszystko...?

- T-tak - wybełkotał. - Gdybyś mógł... no wiesz, zachować to dla siebie... Nie chciałbym, by ktoś wiedział. Przynajmniej na razie. Proszę nie mów nikomu, zwłaszcza Shigarakiemu!

Rozpad | Tomura Shigaraki✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang