Ep. 16

600 99 76
                                    

Shigaraki kręcił w dłoni szklanką z do połowy wypitą wodą. Nie miał ochoty na nic innego, kiedy oczekiwał powrotu Himiko. Wysłał ją samą do zamkniętej od kilku godzin aptek, więcej osób mogło wzbudzić zainteresowanie nocnych przechodniów lub gorzej - bohaterów. Ignorował upierdliwe pytania Kurogiriego, nie zamierzając się tłumaczyć ze swoich pobudek. Owszem, wcale nie bolała go głowa. Tylko szyja i potrzebował by ktoś okazał mu troskę i pełne zainteresowanie. I tym kimś wcale miał nie być barman, a Sora. Tomura nigdy nie miał przyjaciół. Nie odczuwał też potrzeby ich posiadania, a jednak zdążył nawyknąć do obecności złotookiego jako kogoś więcej niż tylko kolejnego podwładnego.

Czy mogli zostać przyjaciółmi?

Od samego początku traktował go w sposób lekceważący i doprawdy uwłaczający wszelkiej godności ludzkiej. Odpychał go za każdym razem, a on zawsze wracał z tym swoim głupawym, niewinnym uśmieszkiem, obdarzając go dalej swoją dobrocią i uwagą. Ktoś, kto znosił jego paskudny charakter i wręcz odpychające usposobienie, chyba nadawał się na jego przyjaciela, prawda?

Wszelkie rozmyślania, podobnie jak ciszę w barze, przerwało głośne łupnięcie na wyższych piętrach budynku kryjówki. Shigaraki odruchowo wbił wzrok w sufit, nie łudząc się, że coś zobaczy przez niego. 

- Co to było? - zapytał tylko od niechcenia. Bardzo nie lubił, kiedy nie miał nad czymś kontroli i ktoś robił niepotrzebne zamieszanie. - Spinner znowu upuścił miecz?

Kurogiri chciał przytaknąć, dając w ten sposób liderowi spokój na resztę nocy, ale nie mógł go okłamywać. Miał pewne podejrzenia i za przemilczenie pewnych faktów z pewnością by mu się oberwało. Do tego Himiko Toga wciąż nie wracała.

- Obawiam się, że to coś innego - odpowiedział barman. - Spinner obecnie przebywa w piwnicy, gdzie wciąż pilnuje nieprzytomnego Bakugou Katsukiego. Dabi odsypia, ponieważ kolejna warta przypada jemu. Mr. Compress, Magne i Twice mają w innej części pokoje, natomiast Toga Himiko nadal jest nieobecna.

Zimny dreszcz niczym jadowity wąż spełznął po zgarbionych plecach Tomury. Jeżeli to nikt z tych głośnych idiotów... co to u licha było? Czyżby jakiś bohater przypałętał się? Nie, niemożliwe. Dziwna fala strachu i niepewności zalała chłopaka, zsyłając na niego kurtynę ciemnych myśli. Tylko jedna osoba przebywała jeszcze w kryjówce, ale przecież jej stan nie pozwalał na tak głośne krzątanie się po pokoju. Shigaraki wstał od baru, nie informując mglistego towarzysza o swoich zamiarach i podążył w stronę prawdopodobnego źródła huku.

Nie potrafił odpędzić przerażających obrazów, jakie podsyłała mu jego zdradziecka podświadomość. Zamiast uspokajać samego siebie, coraz bardziej nakręcał się, szykując się na możliwie najgorszy scenariusz. Chwycił klamkę czterema palcami i bez pytania o zgodę wszedł do pokoju Sory. Ciche westchnienie ulgi wyrwało mu się z piersi na widok w miarę ogarniętego pokoju, bez żadnych śladów walki, krwi czy innych katastrof. Jedyne, co tu nie pasowało to rozłożone płasko truchło na podłodze. 

- Co jest, do cholery? - warknął Tomura, podchodząc bliżej dziwnego zjawiska otoczonego ciemnym kocem niczym naleśnik. Trącił to dziwne coś czubkiem buta, zyskując w odpowiedzi żałosny jęk. - Sora? - Przykucnął przy zwłokach, odchylając ostrożnie skrawek koca i dostrzegając charakterystyczną jasną czuprynę. - Co ty wyprawiasz, idioto?! - zdenerwował się lider. 

Jak można było być takim debilem, by w gorączce stoczyć się z łóżka, nie będąc w stanie ustać na własnych nogach? I co on miał teraz zrobić z ledwo kontaktującym złotookim? Trącił go jeszcze raz, tym razem dłonią i znacznie mocniej, z nadzieją, że to lekko pobudzi Sorę. Powstrzymał ochotę uderzenia go w ten pusty łeb, zdając sobie sprawę, że to nic nie da. Jak powinien postępować z osobą chorą? Kiedy on chorował, co na szczęście zdarzało się rzadko, musiał sam o siebie zadbać. Dostał swoje leki, ale reszta zależała tylko od niego. Nikt nie nauczył go, jak zaopiekować się drugim człowiekiem. Sora wydawał się bardzo dobrze wiedzieć, co trzeba robić - za każdym razem, kiedy poświęcał uwagę Shigarakiemu, wiedział, jak się nim zająć, czego potrzebował.

Rozpad | Tomura Shigaraki✔Where stories live. Discover now