Ep. 30

574 92 39
                                    

Shigaraki czuł ból spowodowany upadkiem i obiciem o coś ciężkiego. Zapewne któreś z żeber było połamane, na co wskazywało całe odrętwienie po lewej stronie ciała i niemiłosierny ból. Chłopak otworzył powoli oczy, próbując oswoić się z nowym otoczeniem. Sora chciał ich zabić, ta myśl w ogóle go nie pocieszała, wręcz doprowadzała do szewskiej pasji. Zmusił się do siadu, trzymając się za obolałe miejsce. Chlust w wodzie zwrócił jego uwagę. Zauważył sporych rozmiarów basen, w którym ktoś chaotycznie się miotał, walcząc desperacko o utrzymanie na powierzchni wody, co wychodziło z dość kiepskim skutkiem. Tomura dźwignął się na nogi, po czym syknął z bólu, gdy ciało zapłonęło żywym ogniem. Doczłapał się do brzegu basenu, uważnie przyglądając się z ponurą satysfakcją, jak ,,zadziorny'' Sora próbuje się ratować.

Z jakiegoś powodu patrzenie teraz na jego cierpienie sprawiało mi rozkosz. Chciał sycić się momentem, kiedy dominował i Sora znów, jak dawniej, był na jego łasce. Mógł pozwolić mu się topić jak głupiec, którym był albo dać ostatnią szansę i uratować, żądając spłacenia długu za ocalenie życia w postaci wiernej służbie Lidze do końca jego życia. 

- T-Tomura! - jęknął żałośnie Sora, wciąż machając pokracznie rękoma i nogami, co chwilę zanurzając się w zimnej wodzie po czubek głowy. - N-nie umiem... nie... umiem... pływać!

Shigaraki wywrócił oczami na ten rozczulający widok. Ktoś tu znowu go potrzebował, ktoś znowu błagał jak kundel o ratunek. Postać w wodzie zanurzyła się, coraz słabiej walcząc w wodzie o przetrwanie. To wystarczyło, aby Tomura zignorował swój ból i wszelkie dolegliwości zapewnione właśnie przez tępe postępowanie Sory i zanurzył rękę w wodzie, krzywiąc się od niskiej temperatury. Złapał za ciemny płaszcz, niestety dłonią pozbawionej rękawiczki, przez co ubranie rozpadło się. Shigaraki bardziej się zirytował, zanurzając drugą rękę i wyciągnął tę miernotę na powierzchnię, wyciągając go również z basenu. Ból o sobie przypomniał ze zdwojoną siłą, więc padł na tyłek i w ciszy obserwował, czy klatka piersiowa Sory w ogóle unosiła się. Ku jego niewypowiedzianej uldze, tak.

Sora zakasłał, nabierając powietrza, po czym zwymiotował połkniętą wodę. Przetarł oczy, wyczerpany dzisiejszymi atrakcjami. Zmarnowany spojrzał na Shigarakiego uważnie mu się przyglądającego. Chciał mu podziękować za uratowanie po tym, jak prawie nie zginęli przez Sorę. Jednak chłopak go uprzedził z dziwnym wyrazem twarzy.

- Sora.

- Tak? - mruknął złotooki, nie rozumiejąc dziwnego zawieszenia dawnego szefa.

- Jesteś... dziewczyną.

- Tak... - odpowiedział.

Kolejna cisza wydawała się im dłużyć, a żadne z nich nie zamierzało jej przerywać, zwłaszcza po usłyszanych rewelacjach, co dla Sory nie było czymś wyjątkowym. Shigaraki skinął głową, zastanawiając się, co się przed chwilą wydarzyło, co odkrył, a raczej czego dotąd nie zauważył. Jego twarz zaczerwieniła się na wspomnienie ich wspólnych bliskich chwil, a potem, gdy powiódł wzrokiem na ciemną koszulę tak mokrą, że przylegała do ciała Sory, podkreślając mało widoczne, a jednak zauważalne kształty... kobiece kształty.

- Co do chuja?! - uniósł się niebieskowłosy, odsuwając się znacznie od Sory, czując ogromne zażenowanie. Ona go dotykała! Opatrywała! Przytulała! Byli tak blisko! Jak nieprzyzwoicie. Dla Shigarakiego nowością było, że ktoś znajdował się tuż obok, a teraz jeszcze fakt, że przez cały czas była to dziewczyna... - Co jest z tobą, idiotko, nie tak?!

- Co jest ze mną nie tak?! - oburzyła się, wskazując na niego oskarżycielsko palcem. - To ty się kurna wydzierasz i nawet nie wiem czemu!

- Jesteś dziewczyną!

Rozpad | Tomura Shigaraki✔Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin