Ep. 35

404 65 42
                                    

Minął tydzień od osadzenia Sory w Tartarusie. Usłyszała zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Na jaw wyszły także jej powiązania z Ligą Złoczyńców. Jeśli przyznałaby, że to wszystko wyszło z ich inicjatywy, wykonywała tylko rozkazy, wyrok byłby możliwe, że łagodniejszy. Zamiast tego na za tydzień przedstawiono jej datę egzakucji.

Kara śmierci.

Za zabicie ojca, premiera Japonii. Dożywocie uznano za zbyt łagodną karę. Nie okazała przy tym skruchy czy żalu, słuchając zarzutów. Nie przejmowała się zbrodnią. Była z siebie dumna, bo uwolniła się od koszmarów. Na niewygodnej pryczy w więzieniu spała lepiej niż w łożu królewskim w jej rodzinnym domu. Nie dręczyły ją nocne mary, ale i tak już bez kary śmierci, zbliżała się do końca. Nie jadała, czując narastającą tęsknotę za Tomurą. Nie przeprosiła go za nie poczekanie na jego powrót, władowanie się do budynku premiera i zabicie go. Czy uznał, że go zdradziła? Uciekła? Zniknęła z jego życia na zawsze? Okrutne. 

Nigdy by tego nie zrobiła. Nie jemu. Ale jak wytłumaczy swoje zniknięcie na zawsze, skoro już nigdy nie ujrzy słońca? O ironio, zabiła ojca, aby uciec od ciemności, a została w niej głębiej osadzona. No trudno. Nie dostała szansy także się pożegnać, ostatni raz przytulić do chudego ciała, dotknąć miękkich niebieskich włosów, zobaczyć czerwonych oczu przypominających krew. W Shigarakim uwielbiała wszystko. I chciała, aby on pozostał jej ostatnią myślą.

Tydzień dzielący ją od śmierci pędził zaskakująco szybko. Oczywiście, siedząc w celu, nie wiedziała, kiedy minęła minuta, a kiedy godzina. Nie odróżniała nocy od dnia. Gdyby nie dostarczane posiłki, w ogóle straciłaby rachubę, co się wokół niej dzieje. Dzień egzekucji nadszedł nieoczekiwanie. Wiadomości i media nagłaśniały tę sprawę, powtarzając, że sprawiedliwości stanie się zadość, za okrutną śmierć premiera, którego głowa została nabita na włócznię posągu w jego własnym budynku rządów. 

Nawet Shigaraki wiernie słuchał informacji na temat Sory. To, że jeszcze żyła, dawało mu nadzieję. Ale krótki czas, jaki mu dano, nie wystarczył, by wszystko zorganizować. Nie odbije Sory, skaże ją na śmierć i za to nienawidził siebie najbardziej. Gardził sobą bardziej niż zwykle. Egzekucja skazańca miała odbyć się za kilka godzin, co również zostanie wyemitowane na żywo, chcąc zagwarantować ludziom bezpieczeństwo. Żadna zbrodnia nikomu nie ujdzie na sucho. Nazwisko mordercy nie zostało podane do wiadomości publicznej. No tak, kto by chciał wiedzieć, że premier zginął zamordowany przez własne dziecko, które wychowywał w strachu.

- Więzień 367E, odsuń się pod ścianę - przemówił głos w głośniku. Sora potulnie wykonała polecenie. - Oddział wmaszerować, aktywuję procedurę otwarcia drzwi.

Drzwi do celi otwarły się, ale przez nie weszła tylko jedna osoba. Sora nawet na nią nie spojrzała, trzymając ręce na karku i stojąc plecami do wejścia. Cela zamknęła się za przybyszem. Dar zatrząsnął celą, sprawiając, że kamera zawiesiła się w jednym momencie. Gość dziękował sobie, że Sory nie skategoryzowano jako niebezpiecznego przestępcę jak na przykład All for One. Dzięki swoim zasługom, pozwolono mu pożegnać się z siostrą osobiście.

- Sora...

- Shiro? - Spojrzała na brata zdezorientowana. - Co ty tu robisz?

- Przyszedłem pożegnać się - odpowiedział ze smutnym uśmiechem. W ogóle nie pasował to jego pogodnej sprawy. Przez całe życie starał się pocieszać siostrę i być dla niej wsparciem. Usiadł na pryczy, rozglądając się po pomieszczeniu, analizując, w jakich warunkach spędzała ostatnie chwile życia jego siostra. - Nie popieram tego, co zrobiłaś, ale też tego nie potępiam. Sam sobie jestem winny, zostawiłem cię na ich pastwę. Zasłużyłaś na karę, zabiłaś człowieka - powiedział, a Sora wywróciła oczami, podchodząc do umywalki z lustrem zamontowanej na przeciwnej do pryczy ścianie. - Ale nie zasłużyłaś na śmierć.

- Dziękuję za te ciepłe słowa, powtórzę je, gdy będę po drugiej stronie, okay? - parsknęła śmiechem, odkręcając kran. Nabrała zimnej wody i opłukała nią wykrzywioną od zmęczenia twarz. - Doceniam.

- Dlatego... - przeciągnął słowo, znajdując się tuż za siostrą. - Nie pozwolę ci zginąć.

- Dla mnie już za późno...

Shiro objął z całej siły swoją siostrę, pokazując, jak bardzo ją przez te lata kochał. Kilka minut później cela znów stanęła otworem, a do niej wkroczył uzbrojony oddział, mający za zadanie odprowadzić bohatera na zewnątrz, bez ryzykowania ucieczki morderczyni. I tak przełożeni nadal mieli wątpliwości, czy dobrym pomysłem było pozwolić rodzeństwu się pożegnać, ale Dara tak bardzo nalegał. Zgodzono się. Pomachał siostrze na pożegnanie, uśmiechając się smutno, kiedy ta położyła się na pryczy i odwróciła do niego plecami, udając, że zasypia. 

Do końca dnia nie odzywał się wcale. Jako starszy brat pozwolono mu dokonać wyboru, czy na pewno chce oglądać egzekucję siostry. Przytaknął, po czym został poprowadzony na miejsce w wyznaczonej strefie, gdzie stało jeszcze kilka krzeseł. Tuż obok niego zasiadła jego matka. Na jego widok załkała głośniej i wtuliła się w jego ramię. Zwalczył ochotę odepchnięcia jej, obwiniając ją o to wszystko, co się wydarzyło. Zabił dzwon, podobnie jak serce Shiro. Zignorował ryczącą matkę, wbijając wzrok w zakutą prowadzoną ku wyznaczonemu miejscu na placu. Jakiej śmierci mogła spodziewać się Sora - sam nie wiedział. To nie czasy średniowiecza, a jednak oko za oko, ząb za ząb. Sorę skazano na ścięcie. Shiro zacisnął palce, wbijając paznokcie w krzesło, patrząc jak ta najbliższa mu w życiu osoba pada na kolana i parzy wprost na skromną widownię.

- Sora, jesteś winna śmierci premiera Japonii, Dakaku Madarame. Zamordowałaś go z zimną krwią, przy składaniu zeznań, nie podałaś powodu. Dlaczego zabiłaś tak wspaniałego człowieka? - Nie wiedzieli, że była jego córką, a on wcale nie był świętym człowiekiem. Cisza. - Nie odpowiadasz? Zatem zabierz ten sekret ze sobą do grobu. Zostałaś skazana na śmierć poprzez ścięcie. Jakieś ostatnie słowa?- Nie odpowiedziała. - Odnajdź spokój, bluźnierco... w piekle!

Jakim koszmarem musiało to być dla pani Madarame? Świadoma, jakich błędów dopuściła się dawno temu, jej mąż zginął zabity przez własne dziecko. A tuż obok niej siedział syn, okrzyknięty bohaterem. Ta rodzina mogła mieć inną przyszłość... 

Jeden ze strażników podszedł do klęczącej Sory. Jakim cudem pozwolono na transmisję tak krwawego widowiska. Studenci i uczniowie oglądali to na telefonach, starcy i dorośli w telewizji. Cała Japonia mówiła o morderstwie premiera i schwytaniu jego oprawcy. Dziś poniesie karę, krzyczały nagłówki. Sora położyła głowę na kamiennym wzniesieniu, dostrzegając nieopodal Cementosa, pilnujące, aby wszystko przebiegło zgodnie z prawdą. Lecz bohater także nie chciał tu być. Kto zarządził tak brutalną karę i to jeszcze publiczną?!  Sora odnalazła brata i posłała mu cudowny uśmiech. Ostatni. Ogromny topór uniósł się ku niebu, a jego ostrze odbiło blask zachodzącego słońca, wychylającego się za mocnymi murami, niezniszczalnymi. 

Topór opadł. 

Do samego końca Shiro obserwował turlającą się głowę po placu, by w końcu skupić uwagę na sztywnym ciele, opadłym bezwładnie na posadzkę. Ciało zaraz wyniesiono. Bohater starał się zachować opanowanie. Bez słowa pożegnania opuścił lożę i matkę. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał. A dłonie jego drżały. Zatrzymał się daleko od tego więzienia i grobowca. Wysiadł z samochodu i ukrywszy się za drzewami pobliskiego parku, padł na kolana, zaczął krzyczeć, wrzeszczeć. Zacisnął dłonie na trawniku, nerwowo wyrywając zdźbła. Nie wiedział, że po drugiej stronie miasta ktoś inny również wpadł w histerię. 

Shigarakiego próbowali utrzymać razem Twice, Dabi i Spinner. Na widok wściekłości, Toga zbladła ze strachu, cofając się pod ścianę. Zatkała też uszy, nie mogąc słuchać tych jęków agonii. Tomura wykrzykiwał przekleństwa w stronę społeczeństwa, wygrażając mu jak jeszcze nigdy. Wyszarpywał się współpracownikom. Zamierzał udać się do Tartarusa i odzyskać ciało Sory.

Jego Sory.

Martwe zwłoki... Zimne. Sztywne. Sora go nie pogłaszcze, nie pocałuje, nie przytuli. Nie usłyszy jej głosu. To wprawiało go w prawdziwą furię. Wymachiwał rękoma, niszcząc wszystko, czego się dotknął. Dabi ledwo uniknął rozkładu. W końcu we trójkę przygwoździli przywódcę do ziemi, dając mu chwilę na odetchnięcie. Sora zginęła. Musieli się z tym pogodzić. Shigaraki musiał.

Ale on nie potrafił. Zdzierał sobie gardło, wrzeszcząc żałośnie.

- SOOOOOORAAAA!!!!!!!


Rozpad | Tomura Shigaraki✔Where stories live. Discover now