Ep. 9

623 101 46
                                    

Sora podążał za Shigarakim, ukradkiem na niego zerkając. Chłopak ukrył ręce w kieszeni czarnej bluzy z kapturem naciągniętym na oczy. Lider Ligi nie odzywał się przez całą drogę, roztaczał wokół siebie nieprzyjemną aurę, przez co w Sorze znów obudziła się potrzeba dystansu od tego niebezpiecznego osobnika. Nieważne, że zarwali wspólnie poprzednią noc na zdobywaniu poziomów w grze na konsoli. Nie był zdolny odezwać się do niebieskowłosego, jednocześnie pozwalając, by ta negatywna atmosfera powoli zaczęła go przytłaczać.

Bardzo chciał zapytać, gdzie właściwie się kierują. Odpowiedź nadeszła dość szybko, kiedy niedaleko przed nimi wyrosła pokaźnej wielkości galeria handlowa. Zapewne przebywało tam mnóstwo ludzi, przez co złotooki zastanawiał się, czemu zapuszczają się akurat w te obszary. Ktoś mógłby rozpoznać Tomurę, który był jednym z dwóch najbardziej rozpoznawalnych złoczyńców Ligi. A w miejscu pełnym cywili musiało przebywać sporo bohaterów, więc nietrudno o nakrycie. Jednak Sora milczał, wiedząc, że podważanie decyzji lidera, zwłaszcza, kiedy ma podły nastrój, może się dla niego źle skończyć.

- Masz godzinę na zakupy - odezwał się nagle przywódca, zwracając na siebie uwagę towarzysza. - Jeśli spóźnisz się, zostawię cię tu samego.

- Zostawiłbyś mnie?

Z jakiegoś powodu ta wizja zabolała Sorę. Myślał, że powoli nawiązywał jakąś nić porozumienia z Shigarakim. I wcale nie chodziło o owinięcie go sobie wokół palca, aby mieć szefa na skinienie palcem. Sora po prostu nigdy nie miał przyjaciół, ale to, co robił poprzedniej nocy z Tomurą zdecydowanie należało do czynności, jaką robią ze sobą kumple, prawda? Może to było egoistyczne, ale Sora pomyślał, że chciałby zaprzyjaźnić się z chłopakiem, bo po prostu, kiedy zapominał o strachu, lubił jego towarzystwo.

- Nikt nie jest niezastąpiony - odpowiedział Tomura, nie skupiając się na słyszanym zawodzie w pytaniu Sory. Przeszli przez obrotowe drzwi, wchodząc w głąb galerii. Tak jak zakładali, mnóstwo niewinnych ludzi. - Radziłbym ci się pospieszyć. Ruchy! - warknął, na co złotooki pokiwał głową, natychmiast znikając w tłumie i w pierwszym lepszy sklepie z ciuchami. - Naiwniak - prychnął.

Czy Sora naprawdę był taki durny czy tylko udawał? Shigaraki może nie darzył sympatią i zaufaniem swoich nowych współpracowników, do tego potrzeba było czasu, ale nie był głupi, by porzucać tych, których już zaprosił do swojego ,,domu''. Zwłaszcza jeśli mają jakieś informacje mogące zaszkodzić organizacji. Sora może i plątał się pod nogami, ale bywał przydatny. Zawsze znajdował się tam, gdzie nie powinien, a tym samym, realizował plany Tomury, zanim ten je opracował. Tak było z tą dwójką dilerów. Liga nie miała do nich szczęścia. Giran ciągle nawiązywał kontakty z jakimiś idiotami. Może następny okaże się bardziej przydatny? W innym wypadku Dabi spaliłby go żywcem.

Shigaraki powstrzymał odruch podrapania się po szyi, nigdzie nie zauważając rzucającej się w oczy jego czerwonej bluzy. Nie lubił jej, a choć Sora w niej tonął, wyglądał znośnie. Czy godzina wystarczy na zakupy? Tomura osobiście tego nie lubił i zlecał to zawsze Kurogiriemu. Miał nadzieję, że towarzyszowi zleci szybko z tymi zakupami. Nagle w oczy chłopaka rzuciła się burza zielonych włosów, które od pewnego czasu wywoływały w nim negatywne uczucia, głównie wściekłość.

- Midoriya Izuku... - mruknął, uśmiechając się przebiegle.

*  *  *

Sora nienawidził zakupów! Zbyt wielki wybór kolorów, krojów, a potrzebował tylko kilka koszulek, z trzy bluzy i może dwie pary spodni. Bieliznę zostawił Kurogiriemu, choć z perspektywy czasu uważał to za błąd. Złotooki nie bywał w sklepach, rzadko to się zdarzało, by matka ciągała swoje dzieci po galeriach, preferowała bardziej eleganckie sklepy, gdzie wydawała kwotę wartą półrocznej pensji niektórych bohaterów. Sora zawsze uważał do za niepotrzebne marnowanie pieniędzy, które mogłyby uratować czyjeś życie. Bogactwo nie odgrywało takiej roli w jego życiu, jak w przypadku jego rodziców.

Rozpad | Tomura Shigaraki✔Where stories live. Discover now