Ep. 22

552 90 79
                                    

Shigaraki udawał.

Pomimo bliskości Sory i spokoju, jaki panował w jego pokoju, nie mógł zasnąć. Sam nie był pewny, jaki czynnik za to odpowiadał. Półmrok w środku tylko sprzyjał i wręcz kusił do oddania się w krainę snów. Ale Tomura Shigaraki nie chciał spać. Podświadomie sobie tego zakazywał. Wsłuchiwał się z dziecięcą fascynacją w równomierny oddech Sory, czym tylko utwierdzał się w przekonaniu, że ten jeszcze żyje, a jego słowa nie stały się prawdą. Będąc tak blisko niego, wtulił się jeszcze bardziej, chciwie pragnąc więcej ciepła i miłego zapachu, jaki oferował złotooki. Shigaraki nie pozwalał sobie w takich okolicznościach na spuszczenie gardy, na wypadek, gdyby Sora rzeczywiście zdecydowałby się go opuścić, a na to nie mógł pozwolić. Nikt, kogo chce, nie opuści go bez wyraźnej zgody Tomury.

Ktoś cicho zapukał do drzwi, a lider Ligi Złoczyńców nienawistnie spojrzał w tym kierunku, zastanawiając się, kto był na tyle głupi, aby mu przeszkadzać w złych dniach, skoro Sora już tutaj był? Nie odpowiedział w obawie, że każdy wydany przez niego dźwięk, zdemaskuje go przed drugim chłopakiem, że ten nie śpi. Nie chciał również go obudzić. Jednak osoba na korytarzu nie poddawała się, wciąż próbując nawiązać jakiś kontakt. Klamka poruszyła się, zwiastując otwarcie drzwi, które cicho zaskrzypiały. Shigaraki otworzył szeroko oczy, aż można było dostrzec czerwone naczynka nachodzące na białko spojówek. Ze szkarłatnych oczu wylewała się obietnica mordu. Wściekłość natychmiast ustąpiła obojętności, gdy zdał sobie sprawę, że intruzem był nikt inny jak Kurogiri.

Widok pozycji, w jakich barman zastał ich dwójkę, może go zaskoczył, w każdym razie, nie dał tego po sobie poznać. W takich chwilach dziękował w duchu, że jego twarz była kłębem ciemnego dymu z parą żółtych, lśniących oczu.

- Oby to było ważne - ostrzegł go niskim tonem, zdradzając jak bardzo nie podoba mu się, że ktoś przeszkadza mu teraz. 

- Wybacz, Shigaraki Tomuro, nie chciałem przeszkodzić, ale... - przerwał na moment, posyłając krótkie spojrzenie jasnowłosemu. - Jest pewna kwestia niecierpiąca zwłoki, czy... możemy porozmawiać w barze?

Chłopak miał co do tego mieszane uczucia. To on powinien ustalać, kiedy, z kim i gdzie będzie rozmawiał. Coś jednak w nietypowym dla Kurogiriego zachowaniu zdradzało, że Sora nie powinien być świadkiem tej rozmowy. A z jakiegoś powodu Shigarakiemu zależało na komforcie gracza numer dwa. Nieporadnie zaczął uwalniać się z uścisku złotookiego, który ten przez sen nieświadomie odwzajemnił. Barmanowi nie umknęła czułość, z jaką obchodził się młody przywódca względem Sory. To tak bardzo nie pasowało do tego, jakim człowiekiem był Tomura. 

Opuścili pokój, upewniwszy się, że nikt niepożądany niekręci się w okolicy baru. Jak na zawołanie panowała przyjemna cisza i pustka. Każdy z członków Ligi miał wyznaczone dla siebie zadania i lojalnie je realizował, dlatego mogli w spokoju porozmawiać. Shigaraki zajął swoje standardowe miejsce przy barze i odczekał, aż dymiący towarzysz stanie po drugiej stronie baru i poda powód, dla którego oderwał niebieskowłosego od kojącego snu. No dobra, może nie spał, plecy go bolały od boleśnie wbijającej się ściany i czuł narastające zmęczenie to przy Sorze nie zamierzał ulegać i zasnąć. Ktoś przecież musiał czuwać, aby złotooki nie zapomniał swego miejsca i nie dał nogi, prawda? Oparł podbródek na dłoni, przymrużając oczy.

- Shigaraki Tomuro, czy pamiętasz, co jest głównym celem Ligi? - zapytał Kurogiri. On naprawdę o to pytał? I to samego przywódcę? Niestety był on taką osobą, która nie bardzo potrafiła żartować i była nad wyraz poważna, zatem jego pytanie również było.

- Naprawdę mnie o to pytasz? - prychnął chłopak, odpychając się zirytowany od baru. - To dlatego mnie tu sprowadziłeś? Aby marnować mój czas? Jeżeli to wszystko to wracam do siebie, a ty zajmij się tym, co ci kazałem i...

Rozpad | Tomura Shigaraki✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz