Nastoletnia Mama - Rozdziały pierwotne - Rozdział 11

109 0 0
                                    

***

Siedziałam przy sali chyba z 2 godziny... Martwiłam się, napisałam do Seleny co się stało, i teraz razem ze mną siedziała i mnie wspierała... Przy okazji odpowiedziałam jej o lekarzu który się nami może zająć, ucieszyła się. Chociaż jedna pozytywną nowina...

-Kobieta żyje. Lecz będzie musiała jeździć na wózku. Mówi lekarz.

-Jak t-to. Do moich oczu napływają łzy.

-Ale, zobacz przynajmniej żyje. Czy to nie jest ważne? Wszystko się ułoży. Pociesza mnie Selena.

-Najpierw Anthony, potem ojciec, a teraz matka na wózku! Szlochałam w ramię Seleny.

-Ciii. Uspokaja mnie Selena.

-D-dlaczego?? Szeptam. -Dlaczego oni!?

-Spokojnie, nie denerwuj się. Bo to szkodzi dziecku. Uspokaja mnie dalej Selena.

Ona ma rację, muszę się uspokoić... Dla dziecka..

-Wiem, wiem że cię to boli... Ale łzami nie przywrócisz im życia. Myślę że tata nie chciałby widzieć cię w takim stanie.

Racja, muszę żyć normalnie.. To boli ale łzy nie przywrócą Zrowia i życia... Niestety..

-Dziękuję. Szeptam.

-Wracamy? Pyta Selena.

-Ok. - Mówię ocierając łzy.

***

Jesteś już bardzo duża. Wkońcu masz już osiem miesięcy. Jest szansa że cię zobaczę... Niedawno odbył się pogrzeb twojego dziadka Maxa... Szkoda że go nie poznasz... Szkoda że cię nie zobaczę. Co prawda jest szansa ale lekarz jest z Tokio, i operacja trochę kosztuje. Nawet gdy sprzedam dom to pewnie nie wystarczy na operację.. Operację moją i Seleny. Wciąż nie wiem jak dać Ci naimie. Może Anaris lub Marica.

Kocham cię Mia.

Nastoletnia mamaWhere stories live. Discover now